Nienawidzę, gdy życie na nowo zasiewa w moim sercu miłość do pasji, z których zrezygnowałam.
Wtedy mój cały świat w jednym momencie rozpada się na milion malutkich kawałeczków, tak ostrych, że nie daję rady ich pozbierać. A im bardziej staram się to zrobić, tym mocniej kawałeczki wbijają się w moją skórę. Zdarzało się, że potem zostawały w niej na zawsze. I ból zawsze odzywał się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwym czasie.
Moje serce krzyczy, bo chociaż jest dobrze ukryte i bardzo o nie dbam, atakuje. Potrafi atakować.
Niewdzięczne.
Ignorowanie krzyków mojego serca jest trudne.
Ignorowanie tego, jak bardzo ciągnie do tego, co kocha, jest trudne.
Ignorowanie fizycznego bólu, który sprawia mi własne serce, rwące się w klatce piersiowej, jakby próbowało naprowadzić mnie na właściwą drogę, jest trudne.
Muszę je ignorować, bo w życiu nie można kierować się jego zachciankami.
Serce jest impulsywne i niezależne od umysłu.
Decyduj, kalkuluj, myśl. Rozliczaj.
Umysłem.
Jeśli ulegniesz sercu, będziesz stracony.
Serce pragnie. Spija i magazynuje. Zabiera, zabiera, zabiera i nic nie daje.
Mąci umysł, a potem, gdy go osłabi, zaczyna z nim walczyć.
Walczy, dopóki nie zdezorientuje go i nie przeprogramuje.
Potem zalewa go swoimi myślami.
I wiem, że jestem stracona.
Tak bardzo stracona.
Boże, powiedz mi, Boże. Dlaczego dałeś ludziom wolną wolę?
Boże, powiedz mi, Boże.
Dlaczego decyzje podejmuje moje serce, a nie Ty?
CZYTASZ
Cisza na planie
Short StoryW umyśle każdego, nawet największego pisarza-psychopaty panuje moment ciszy. To taki moment, w którym wszystkie plany na mordowanie swoich postaci czy na psucie humorów swoim czytelnikom nagle zamierają w bezruchu. Nie, ta książka nie będzie śmieszn...