Nieboszczyk

172 50 35
                                    

Rozpuszczam włosy. Z czubka głowy opadają miękko na moje ramiona, a następnie spływają po plecach, falując jak tafla oceanu i wijąc się niczym gałęzie drzewa, które, uwięzione w klatce, nie ma miejsca, by dalej wyciągać się w górę. Są piękne.

Ostrożnie wplatam między kosmyki ozdobną, aksamitną wstążkę. Nie do końca wiem, po co, i tak pewnie rzucę ją na ziemię, gdy tylko wyjdę z domu. Ale szeleści zabawnie pod moimi palcami. Dopiero wtedy nakładam pomadkę. Sprawia, że moje usta zyskują malinowo-wiśniowy, błyszczący kolor. Jeszcze trochę ciemnobrązowych cieni na blade powieki. I jeszcze odrobinę różu na jasne policzki.

I gotowe.

Chodzi o to, by było idealnie, choć i tak nikt pewnie nie zwróci uwagi. Na to, ile dla tego jednego wydarzenia przewinęło się planów.

Jestem pewna, że każdy z nas zastanowił się nad tym chociaż raz w życiu. Nad własną śmiercią.

No, a w moim przypadku nad samobójstwem. Nie mówię, że wszyscy są tacy chorzy i rozmyślają nad odebraniem sobie życia. A tym bardziej, że przechodzą płynnie do praktyki, ale... to interesujący temat.

Chodzi o to, że kwestia samobójstwa wygląda bardzo dobrze. Zamiast czekać na starą Kostuchę, rzucasz się w jej ramiona. Element zaskoczenia, tak? Może nawet dobry dla was dwóch?

Tak, to wszystko wygląda bardzo dobrze. Nie dajesz rady, więc odcinasz się od wszystkiego. Nie martwisz się problemami. Troskami. Nie przejmujesz się codzienną tułaczką.

Odpoczywasz. Dlaczego by nie?

Ale kiedy ustalisz już, że zakończenie swojego życia nie jest w sumie takim złym pomysłem, nadchodzą myśli, które ponownie chwieją twoim ledwie ustabilizowanym zdaniem.

Wszystko fajnie, ale czy zabicie siebie nie jest troszkę... egoistyczne?

Nie oszukujmy się. Jest, i to cholernie. To właśnie to zatrzymało moje plany na dłużej niż powinno.

Co powiedzą moi rodzice? Moja rodzina? Co powiedzą przyjaciele i znajomi? Co powiedzą ludzie, z którymi często rozmawiam? Co poczują? Jak im będzie beze mnie?

Patrzę z ich punktu widzenia i potrafię sobie to wszystko wyobrazić. Nie chciałabym być na ich miejscu. Zwłaszcza na miejscu najbliższej rodziny. Ten cały chaos, kłótnie, pytania...

Następna powodująca wahanie myśl tyczy tego, co znajduje się po śmierci.

Życie czy pustka? Budzisz się po drugiej stronie czy raczej znikasz i nawet nie wiesz, że już nie istniejesz?

Tego nie wie nikt, można jedynie wierzyć i mieć nadzieję.

Byłam jednak w stanie odrzucić te myśli na bok. O, tak. Kiedy trzeba, potrafię włączyć tryb zimnej suki (nie lubię go).

Ludzie, z którymi się zadawałam? To smutne, ale muszą sobie poradzić z wyrzutami sumienia (na pewno nadejdą po mojej śmierci), ich problem.

Życie czy ostateczny koniec? Wszystko mi jedyno. Byle wynieść się z tego świata.

Po pozbyciu się dwóch problemów zaczęłam zastanawiać się nad tym, jak się zabić.

Przedawkować leki, a może lepiej podciąć sobie żyły? Zażyć truciznę? Rzucić się z budynku? Albo z mostu?

Na wspomnienie przeszukiwania internetu, wzdycham. Straciłam na to tyle czasu, że to aż śmieszne.

Ostatni raz zerkam w lustro i wychodzę z domu.

Tak, zostawiłam list pożegnalny. Ale nie wiem, czy go znajdą.

Zdecydowałam się na to ostatnie. Skok z mostu. Przecież wystarczy jeden odważny krok. I wszystko załatwione. Oczywiście, jeśli masz pewność, że nie przeżyjesz upadku.

Ale nim do niego dojdzie, muszę postawić ich jeszcze sporo.

Umieranie.

To jest jak sztuka. Nie liczy się to, ile pracy w nie włożyłeś, ale efekt końcowy.

Samobójstwo.

Nie dziwi mnie ten fakt, oczywiście. Po prostu pokazuje, w jaki sposób działa świat.

Publika nigdy nie pochwala pomyłek, które przecież może zdarzyć się nawet najlepszym.

Publika zwraca uwagę na twoją zewnętrzną powłokę, na to, co możesz zaoferować. Uroczą twarz, zjawiskową figurę, piękny głos.

Publiki nie obchodzi to, dlaczego popełniłeś błąd. Dlaczego znalazłeś się na dnie.

Powiedzą: jest leniwa, jest żałosna, jest brzydka, mogłaby wyglądać inaczej, jest głupia, śmieszy mnie, nie rozumiem jej.

Ale kiedy cię zabraknie, docenią wszystko. Wtedy możesz poczuć się piękny i mądry. Śmierć przynosi sławę.

I dlatego ona musi być idealna. Nie jest tak?

Moim zdaniem jest. I właśnie z tego powodu tyle się do niej przygotowywałam. Zaplanowałam wszystko co do minuty. Będę tylko ja, lot i woda.

A gdy mnie znajdą, zimną i bez wyrazu, to jeśli dam radę, może uśmiechnę się do nich. Szeroko.
Dodatkowo pomacham siną dłonią. I zapytam, czy mogą mi powiedzieć, czy chociaż śmierć mi w życiu wyszła. Ja naprawdę się starałam.

Jeśli to zalicza się jeszcze do życia.

Przekładając nogi przez barierkę, przechodzi mi przez myśl, że szkoda, że tak mało osób, w zetknięciu z całym idealnym-nieidealnym światem, naprawdę zdaje sobie sprawę z tego, że jesteśmy słabi. Jesteśmy łamliwi. Jesteśmy śmiertelni.

Jesteśmy tylko ludźmi.

Cisza na planieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz