Atrament

108 42 12
                                    

Alfa-82 nie robiła na mnie żadnego wrażenia. W końcu, dlaczego? To tylko przypadkiem zasłyszana nazwa, która nie ma znaczenia.

Do czasu, aż nie weszła w moje życie, gwałtownie chwiejąc jego fundamentami. Na szczęście, całej tej burzy nie udało się ich naruszyć.

I znów, do czasu. Odkąd dowiedziałam się, czym tak naprawdę jest i zaczęłam interesować się wszystkim w zakresie tej choroby, przestałam czuć się dobrze.

Odkąd weszłam w dorosłość i urodziłam, moje zdrowie zaczęło pogarszać się z każdym dniem. Nie miałam pojęcia, dlaczego.

Mimo dyskomfortu, noce i tak spędzałam w bibliotece, na szukaniu, chciałam po prostu wiedzieć. Lekarze stanowczo odmawiali mi podania informacji na ten temat. Mówili, że oni sami nie rozumieją wszystkiego. Nie znają wszystkiego. Nie wiedzą wszystkiego.

„Dlaczego?” – pytałam.

„Nie możemy” – odpowiadali.

Ciężko było mi w to uwierzyć, tak właściwie dlatego głównie się nie podałam. Chciałam mieć świadomość tego, co we mnie rośnie. Ale im więcej czytałam, tym ciężej przychodziło mi żyć.

Moja matka zawsze mówiła, że jestem osobą nieprzeciętnej urody, ale im gorzej się czułam, tym bardziej odbijało się to na moim wyglądzie.

Nie poznawałam samej siebie, ale nawet szokujących zmian zewnętrznych nie dało się porównać do tego, co działo się wewnątrz mnie.

W mojej głowie.

Przestałam wiedzieć, kim jestem.

Choroba odbiera zmysły. Odbiera uczucia. Podsuwa inne, a ty nie możesz zrobić nic innego, jak tylko je przyjąć.

Zabiera.

Myślę, że choroby nie da się wykryć poprzez żadne testy. A przynajmniej, dopóki nie będzie już zbyt późno, by ją zatrzymać.

Mam wrażenie, że to nie wirus, a pragnienie wiedzy sprawiło, że teraz moja krew jest czarna jak atrament, a ja umieram. I chcę zabijać tych, których kocham.

Tak boję się tego, że moja córka popełni ten sam błąd, co ja.

Będzie łaknąć tego, co trujące.

Cisza na planieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz