Rozpaliłeś ogień w człowieku, którego kuźnia była zimna, odkąd pamiętam.
Rozpamiętuję swoje słowa.
Chociaż ludzie boją się ognia, on i tak przyciąga ich równie łatwo jak ćmy.
To coś mistycznego, groźnego, ale pięknego.
Krążą wokół niego, bo pragną ukojenia, ale po co po nie sięgać, skoro równie dobrze można się poparzyć?
Bo przecież płomienie mogą wymknąć się spod kontroli. Przecież mogą splądrować umysł, a po latach uciec, zostawiając po sobie ziejącą dziurę pełną duszącego, szarego popiołu.
A teraz odszedłeś, zostawiając go z pożarem szalejącym w sercu. Ale nie tym dobrym, tylko tym, który parzy – myślę, kładąc na grób białą różę.
CZYTASZ
Cisza na planie
ContoW umyśle każdego, nawet największego pisarza-psychopaty panuje moment ciszy. To taki moment, w którym wszystkie plany na mordowanie swoich postaci czy na psucie humorów swoim czytelnikom nagle zamierają w bezruchu. Nie, ta książka nie będzie śmieszn...