Mrok

271 74 37
                                    

Otworzyłam oczy.

Tym, co zobaczyłam, była ciemność.

Poczułam pierwsze ukłucie paniki.

Delikatne, ledwo wyczuwalne, jakby ktoś z zaskoczenia uszczypnął mnie w ramię.

Zamrugałam i spojrzałam w lewo.

Smolista ciemność. Ciężka i przytłaczająca, ale nie lepka. Przypominała miękki, ciemnobrązowy koc, który ktoś zwinął w kulkę i cisnął pod ścianę.

Ale skoro widziałam ciemność, to znaczy, że widziałam.

A jeśli to nicość?

Nie. Ktoś kiedyś powiedział, że nicości nie można zobaczyć.

Po paru minutach, wśród panujących wokół ciemności zaczęłam dostrzegać zarysy przedmiotów i mebli.

Zalała mnie niewyobrażalna ulga. Odetchnęłam cicho, a potem wzięłam krótki, drżący oddech.

Wyciągnęłam prawą rękę spod kołdry i przysunęłam dłoń przed swoją twarz.

Mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności.

Jeszcze przed chwilą widziałam, jak moja kończyna leżała odrzucona na ziemi, z poszarpaną skórą i rozerwanymi mięśniami.

Boże.

Przetarłam twarz dłońmi i odgarnęłam z niej kosmyki wilgotnych włosów.

To tylko głupi sen.

Kolejny głupi sen.

Leżałam w łóżku, wpatrując się w sufit. Napięcie powoli opuszczało moje ciało.

A co z niego pozostało...

Zamknęłam oczy, a po chwili znów je otworzyłam.

W końcu zdecydowałam się wstać.

Chciałam zejść do kuchni i wypłukać czymś usta ze smaku krwi, której wspomnienie wciąż tańczyło mi na języku.

Mimo że w moim pokoju dzięki odkręconym kaloryferom zawsze panowało ciepło, gdy odsunęłam na bok kołdrę i koc, moje ciało zaatakował nieprzyjemny chłód.

Żeby ochronić się przed zimnem, sięgnęłam po leżący obok łóżka sweter i naciągnęłam go na siebie przez głowę.

Odgarnęłam włosy na jedno ramię, a potem skierowałam się do drzwi.

Otworzyłam je, a wtedy coś otarło się o moją nogę.

Znieruchomiałam, ale nie włączyłam światła.

Nie wyszłam za próg swojego pokoju.

Bałam się, ale...

Mimo złego snu, mimo kolejnego koszmaru... nie chciałam wyjść.

Chociaż wiedziałam, że za parę godzin będę musiała zbudzić się do życia, teraz kolejny raz bałam się zmierzyć z rzeczywistością, którą sama sobie wykreowałam.

Nie chciałam wracać do świata, który lśnił wokół mnie.

Noc jest wygodniejsza. Ciemność jest bezpieczniejsza. Mrok jest oazą.

Moją oazą, ale nie tylko.

Z jednej strony jest dobry, bo chroni mnie przed decyzjami, które podjęłam w przeszłości. Mogę się w nim schować, głęboko. Gdybym chciała, nikt by mnie w nim nie znalazł. Mogłabym spać, albo żyć, albo planować następne ruchy w swoim tańcu.

Z tej drugiej strony... Wyrzuty sumienia. Wspomnienia. Lęki. Śmierć. Koszmary.

Nigdy nie możemy wiedzieć, co czai się w mroku.

Cisza na planieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz