I znowu znalazłam się niemal na samym początku.
Wyślizgnęły się spomiędzy moich dłoni kolejny raz i uderzyły o posadzkę, rozkruszając się na miliony malutkich kawałeczków. A ja nie wiem, na który z nich mam spojrzeć.
Nienawidzę, kiedy życie na nowo przypomina mojemu sercu o rzeczach kochanych kiedyś przeze mnie tak mocno, że byłam w stanie pokonać dla nich każdą niedogodność panującą w moim życiu.
Nienawidzę zdruzgotanego świata, otaczającego mnie swoimi słabymi ramionami, jakbym była jego najmilszą córką, a nie kolejną ofiarą.
Schylam się, a potem upadam na kolana. Zbieram odłamki garściami, zaciskając palce na ostrych kantach, nie zwracając uwagi na ból.
Krew ścieka mi po palcach, a ja zabieram, zabieram, zabieram... i nic nie daję, nie daję już satysfakcji krzykom, a potem agonii, wybuchającej w mojej piersi i trawiącej jej lewą stronę.
Choć przed chwilą tuliłam kawałki do siebie, teraz odrzucam je jak najdalej, rozpryskując kropelki krwi i zdobiąc szkarłatem srebro i biel.
To walka dwóch głupców. Jednego znajdującego się w mojej głowie, drugiego znajdującego się w mojej piersi.
Z kim mam się sprzymierzyć?
Po czyjej stronie mam walczyć?
Prócz krwi uderzającej nieregularnie o podłogę, nic nie przerywa ciszy. Wszystko skrzy w żałobnym blasku.
Stoję wśród cmentarzyska rozbitych marzeń.
I już sama nie wiem, czego powinnam słuchać.
CZYTASZ
Cisza na planie
Historia CortaW umyśle każdego, nawet największego pisarza-psychopaty panuje moment ciszy. To taki moment, w którym wszystkie plany na mordowanie swoich postaci czy na psucie humorów swoim czytelnikom nagle zamierają w bezruchu. Nie, ta książka nie będzie śmieszn...