Piekło

100 37 1
                                    

Unoszę się w chłodzie bezsilności, z sekundy na sekundę opadając coraz niżej. Bezgłośnym łukiem, ciągnąc za sobą ciemną koronę włosów.

Tu nie istnieje wiatr ani grawitacja. Żaden hałas, ból. Nie istnieje nic.

Coś pięknego. Świat nie może cię dosięgnąć. Umieram. Nie oddycham. Te parę minut...

Zawisłam między niebem a ziemią i nawet nie potrzebuję otwierać ust, żeby wypowiedzieć tę myśl.

I to jest mój błąd, bo nie muszę się bać, dopóki nie zacznę tego robić. Myśleć.

Coś, co kiedyś kochałam. Gdzie jesteś? Gdzie wszyscy się podzialiście?

Coś, co kiedyś uważałam za piękne. Dlaczego zarysowałaś swój wizerunek?

Coś, przez co ostatnio płakałam. Dlaczego wyciągacie z mojego serca to, co nie ma już prawa w nim istnieć, ale tkwi w nim uparcie?

Dlaczego nie rozumiecie, że chcę, by to odeszło, skoro ja sama to rozumiem?

Dlaczego ciągnięcie mnie za rękę, kiedy nie mam już siły iść dalej?

Dlaczego nadal szukacie we mnie kogoś, kim przestałam być?

Dlaczego sama próbuję...

Gwałtownie wynurzam się z wody, chwytając dłońmi krawędzie wanny. Pierwszy łyk powietrza daje mi ulgę, uwalnia płuca od ciężaru, ale kolejne przynoszą sam ból. Oczy mnie palą, gdy odgarniam z twarzy przylegające do niej włosy, a potem rozglądam się po znanym pomieszczeniu, oddychając ciężko.

Dla ciebie opuszczenie pogrążonej w półmroku łazienki może być czymś zwyczajnym. A wyjście z domu i przywdzianie uśmiechu? To coś, co nie wymaga dużo zaangażowania.

Możesz czuć ulgę, gdy nabierasz powietrza w płuca.

Mnie wszystko sprawia teraz trud.

Człowiek bez marzeń nie jest sobą.

Każdy oddech stał się piekłem.

Cisza na planieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz