Hymn

203 56 20
                                    

To dziewczyna, która nie może mieć więcej niż piętnaście lat. Jej wymizerowana twarz umazana jest szarością i zielenią, a na głowie spoczywa za duży hełm, który stanowczo zbyt często niewygodnie wpija się w jej skroń. Włosy związała w mocny warkocz, ale żaden ładny węzeł nie mógł uratować go od spopielenia. Zwęglone, poskręcane kosmyki żałośnie spoczywają na jej karku. Jej usta są spękane, policzki i szyję ma poparzone, stopy i łydki zdarte do żywego mięsa, od długiego trzymania ciężkiego karabinu palą ręce, a na dłoniach pojawiły się pęcherze.

W jej uszach rozbrzmiewają huki i krzyki, ale ona nie do końca wie, do kogo należą. W jej umyśle rozbrzmiewa litania błagań, a z ust wylewa się nieprzerwany potok słów. Może modlitwa. A może śpiew. A może to po prostu bełkot.

Cierpi. Najchętniej położyłaby się na ziemi i zaznała odpoczynku. Czekałaby spokojnie, gdy kończyłby się świat. Najchętniej zamknęłaby oczy i pozwoliła, by działo się to, co ma się dziać. Nie obchodzi jej swój własny los.

Ale nie zrobi tego. W jej oczach cały czas tlą się siła i zdeterminowanie. Żywy ogień, dający jej zdesperowaną siłę do poświęcenia i walki. Do nieludzkiego wysiłku.

Karabin wydaje z siebie ostre kliknięcie, a ona wie, że stracił na wartości, bo skończyła się ostatnia porcja amunicji pozwalająca zabijać, zabijać, zabijać...

Broń wyślizguje się z jej rąk i upada na pokryty krwią i popiołami bruk. Dziewczyna z westchnięciem opiera się plecami o kawał gruzu, a niedaleko niej wybucha granat. Niewielkiego kalibru. Prawie nie słyszy huku, nie słyszy krzyków, krew może nie opryskała jej twarzy, wszystko dzieje się jakby za zasłoną. Sama nie wie.

Przegrywają. Wrogów jest zbyt dużo. Tamci mają amunicję, a prawda jest taka, że ona, że oni nie posiadają prawie nic. Bronią się wszystkim, czym mogą. Bronią się sobą.

Jej dłoń prześlizguje się po pokrytej śmierdzącą krwią kurtce, skrada się do pasa przyczepionego do bioder. Na oślep zaciska palce na ciężkim, metalowym przedmiocie, niewiele większym od jej dłoni. Kreśli paznokciem szlaki we włębieniach i nie odrywając wzroku od aury ognia, zahacza kciukiem o metalowe kółko. Jej serce wybija nierówny, mocny rytm.

Decyzja zostaje podjęta, nim w ogóle zdąży zakotwiczyć się w jej głowie.

Nastolatka zrzuca plecak, dźwiga się na nogi i wyskakuje zza gruzu. Każdy krok sprawia jej ból, znajduje się na oczach wroga, to głupie, może nawet nie zdąży niczego zrobić...

Pocisk przeszywa jej ramię. Przebija skórę, rozrywa mięśnie i roztrzaskuje kość, pryskając na wszystkie strony jej ostrymi kawałkami, mięsem i krwią.

Krzyczy. A może to tylko złudzenie.

Siła uderzenia prawie zwala ją z nóg, ale ona jedynie zatacza się i chwiejnie prze dalej, ślizgając się na wnętrznościach i krwi. Kolejne naboje wbijają się w jej ciało, ale ona jest już na miejscu, jest już przy wrogu, i oni nie mogą nic zrobić, bo ona to ona, to ona, i oszołomiona bólem i desperacją, i miłością, i chęcią zemsty, bo jak oni śmieli najechać jej kraj, i złością, i tęsknotą, detonuje granat.

Nic innego jej nie zostało.

Nawet nie wie, kiedy to się skończyło.





A ty?

Mówisz, że wstydzisz się za swój Kraj.

Mówisz, że wstydzisz się tego, do jakiego Narodu należysz.

Nie boisz się kaleczyć języka, nie boisz się nie przestrzegać prawa, nie boisz się obrażać prezydenta, jakbyś to ty był głową państwa, nie on.

Nie podniesiesz flagi swojego Kraju, gdy zobaczysz, że ktoś cisnął ją na ziemię.

Wolisz rzucić papierek na chodnik niż do kosza na śmieci, kopnąć butelkę piwa stojącą obok przystanku, zamiast ją podnieść. Może czasami z pogardą spluwasz na ziemię, na tę samą ziemię, na której ludzie kiedyś przelewali własną krew.

Tracili życie, byś ty mógł zasmakować wolności i niepodległości. Zostawili swoje marzenia, swoją młodość, swoją rodzinę, po to, by uwolnić swoją Ojczyznę.

A ty? Staniesz do walki, gdy będzie taka potrzeba? Postąpisz wbrew swojej moralności?

Powinieneś być patriotą. Ale nie jesteś nim.

Wstyd.

Nie stać cię nawet na to, żeby stanąć na baczność, gdy słyszysz, jak rozbrzmiewa hymn.

Powiedz, czy jeśli wokół ciebie wybuchnie rzeź, żarłocznie pochłaniająca szczęście, spokój i ludzkie istnienia, a z ust wszystkich zniknie pieśń Narodu, czy dopiero wtedy docenisz to, co masz?

Czy musisz posmakować krwi, by zrozumieć?

Cisza na planieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz