Tris
- To nie potrwa długo - zapewnił mnie Tyler, przytulając mocno do swojej piersi. Trzymam się go kurczowo, nie chcąc, żeby poszedł na tę głupią akcję. Idą na nią wszyscy moi najbliżsi, zostawiajac mnie samą z Rue. Dopóki nie wrócą, będę umierała z niepokoju, bo wojsko Cztery może być wszędzie. Co jeśli akurat się na nich natkną i wszyscy zginą?
>>>
- Mamusia - odzywa się Rue i chwyta mój policzek swoją pulchniutką rączką. - Nie bądź smutna.
Podczas mojej nieobecności, zdążyła się nauczyć lepiej mówić. Jest bardzo mądrą dziewczynką, prawdziwym aniołkiem. Nigdy nie sprawia problemów, tak jak Teddy, ominął ją słynny bunt dwulatka. Czym sobie zasłużyłam na takie cudowne dzieci?
- Po prostu się martwię, wiesz skarbie? - Odpowiadam i specjalnie dla niej wymuszam uśmiech. Nie chcę, żeby udzielił się jej mój nastrój. Mimo, że trwa wojna, chcę, żeby jej dzieciństwo przebiegało w miarę spokojnie? Ale jak mam jej to zapewnić, skoro mój oszalały z wściekłości, były mąż chce zniszczyć wszystko, co w zasięgu jego wzroku?
- A gdzie tata?
- Musiał na troszeczkę wyjść, ale wróci.
Wróci. Mocno w to wierzę i tylko to pozwala mi normalnie funkcjonować, bo mogłabym wylądować w wariatkowie.
- Tak jak ty, mamusiu? - Pyta.
Zostawiłam ją na zbyt długi okres czasu. Teraz ma uraz i każdą naszą nieobecność traktuje na swój własny sposób. Myśli, że znowu ją zostawimy, tak jak ja to zrobiłam wcześniej.
- Nie, kochanie, wróci szybciej. Musi tylko sprawdzić, jak się mają sprawy na powierzchni, wiesz? Czy jest już bezpiecznie, bo nie chcemy całego życia spędzić pod ziemią, ukrywając się.
Boję się, że już nigdy stąd nie wyjdziemy, że spędzimy tu całe życie. Jak Rue ma się rosnąć i prawidłowo rozwijać, skoro nie ma dostępu do słońca? Nawet rośliny nie chcą rosnąć w takim miejscu.
- Ale najważniejsze jest to, że wszyscy bardzo cię kochamy - mówię stanowczo, przytulając ją. Daję jej buziaka w czoło.
- Ja ciebie też kocham, mamo - odpowiada i wtedy słyszę potężny huk dobiegający zza drzwi. Zrywam się na równe nogi i biorę Rue na ręce. - Co to, mamusiu? - Pyta przestraszona.
Błagam, tylko nie wojsko Cztery... nie mogli nas tak po prostu znaleźć. To niemożliwe.
Krzyki na korytarzach potwierdzają moje obawy.
- Mamusiu...
- Musimy uciekać - podejmuję decyzję. Nie zabieram ze sobą nic, po prostu wybiegam z pokoju. Na korytarzu zaczęła się walka, żołnierze Cztery nie patyczkują się i od razu rozstrzelają niewinne kobiety, pracownice Agencji, które zostały tutaj ze względu na swoje dzieci... łzy cisną mi się do oczu, jednak biegnę do miejsca, z którego przybyliśmy tutaj z Teddym, Tiffany i Uriahem. Jednak na stołówce jest najwiecej wojska, więc czuję się jak w pułapce. Wycofuję się i próbuję na trzeźwo pomyśleć, gdzie mogę uciec, ale wszędzie jest wojsko.
- Tris! - Krzyczy Tobias, a mi serce podchodzi do gardła.
Zaczynam biec, ale słyszę, że jest tuż za mną.
- Nie uciekaj, kochanie! I tak nie masz dokąd!
Docieram do jakiś drzwi, które szybko otwieram i zamykam na zamek.
- Mamusiu - mówi przerażona Rue.
- Cii, spokojnie - odpowiadam, ale jestem przerażona.
Zginiemy. Cztery nas zabije.
Zniecierpliwiony tym, że drzwi są zamknięte, Cztery strzela w zamek, przez co drzwi się otwierają.
Wchodzi do środka z szerokim uśmiechem.
- No cześć - wita się.
- Ukryj się, kochanie i nie wychodź - mówię do Rue, która chowa się pod stołem.
Nie mam nawet broni. Nie mamy szans.
- Trochę mi zajęło, znalezienie was - stwierdza. - Ale w końcu się udało. Zawsze mi się udaje.
- Cztery, wiem, że się zmieniłeś, ale błagam cię, przestań - próbuję go jakoś przekonać. - Nie widzisz, co robisz? Ilu ludzi zginęło?
Widzę jego broń wystającą z przedniej kieszeni. Gdyby tylko udało mi się ją jakoś zdobyć...
- To twoja wi... - nie kończy, bo rzucam się na niego, próbując to przewrócić, ale on natychmiast mnie łapie i rzuca jak lalką. Jest ode mnie o dużo silniejszy. Kiedy próbuję się podnieść, kopie mnie w bok, więc tylko wydaję z siebie jęk i próbuję walczyć z bólem.
- Mamusiu - Rue zaczyna płakać i wychodzi spod stołu.
- Rue...
- Drażnisz mnie zdecydowanie za długo, Prior - Cztery wyciąga broń, a ja zamykam oczy. Zaraz będzie po wszystkim.
Słyszę strzał i jakiś hałas, ale nie czuję bólu. Otwieram szybko oczy i widzę, że Cztery się potknął.
- Mamusiu - słyszę słaby głosik za sobą.
Odwracam się i widzę, że to w nią trafiła kula.
Cztery patrzy z przerażeniem na to co zrobił, po czym szybko ucieka z pomieszczenia.
CDN.
...
CZYTASZ
Seria „ODRZUCONA": Ostatnia walka (7)
Fanfiction7 odsłona mojej kontynuacji trylogii „Niezgodna". Przed przeczytaniem opowiadania, zapraszam do zapoznania się z poprzednimi częściami serii „Odrzucona".