Rozdział 25

254 33 68
                                    

Tobias

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tobias

Tłum zamiera, a ja patrzę na ciało swojego byłego szwagra, które zabierają żołnierze. Teraz już chyba nikt nie będzie miał wątpliwości, do czego jestem zdolny i że nikt nie powinien mi się sprzeciwiać, bo mam tutaj największą władzę i mogę zrobić wszystko.

Upewniam się, że patrzę prosto w kamerę, zanim zaczynam mówić.

- Tak kończą zdrajcy, Tris - odzywam się spokojnie. - I ich rodziny. Agencja będzie następna - dodaję, dając jej do zrozumienia, że pozbędę się całej jej rodziny. Po co mam zabijać Tris, skoro mogę zabić Tylera i Rue? To zaboli ją najbardziej. Ona jak nikt inny zasługuje na to, żeby cierpieć. - Za każdy nowy akt buntu będę karał wszystkich. Dziś postanawiam zmniejszyć waszą zapłatę za pracę o połowę. Podziękujcie Buntownikom - kończę i schodzę z podestu na placu.

- Nie po to cię wybraliśmy! - Krzyczy jakiś mężczyzna z tłumu, ale zanim zdążę mu odpowiedzieć, zostaje zastrzelony przez mojego żołnierza. Uśmiecham się pod nosem i kieruję się do auta.

Czuję się tak silny jak jeszcze nigdy w życiu.

>>>

- Naprawdę zabiłeś Caleba? - Pyta z niedowierzaniem Christina.

- Tak, a co, będziesz za nim tęsknić? - Odpowiadam z ironią.

- Strasznie - przewraca oczami. - Skąd wiesz, że Tris wróciła do miasta?

- Dostałem nagranie. Dołączyła do Buntowników, więc pokazałem jej, co tym osiągnęła. Zabiła swojego brata.

- Jesteś zły - stwierdza Christina i przygryza wargę. Uśmiecham się szyderczo i popycham ją na stół w jadalni.

- Nie mów, że cię to nie kręci - odpowiadam, ściągając z siebie koszulkę i spodnie. Christina zsuwa ramiączko bluzki, ale jestem zbyt niecierpliwy na podchody, więc rozrywam materiał i wyrzucam go za siebie. W szybkim tempie pozbywam się reszty ubrań, zarówno jej jak i swoich, po czym wchodzę w nią gwałtownie, czując jak schodzi ze mnie całe napięcie, zamieniając się w czystą przyjemność.

>>>

Soffia

Cały czas jestem w szoku, odkąd dowiedziałam się, kto jest moją matką. To znaczyło, że jestem siostrą Cztery. Obrzydzenie brało mnie na samą myśl.

Spałam z bratankiem. Zakochałam się w bratanku.

Musi istnieć jakieś logiczne wytłumaczenie. Przecież Cztery, czy Tris widzieliby że Evelyn jest w ciąży. Nikt nigdy nie wspominał o tym, że miała dwójkę dzieci.

Odpowiedzi na moje pytania znajdują się w Chicago. Mój ojciec w końcu musi zacząć mówić, zmuszę go do tego. A w Erudycji powinny być jakieś dokumenty dotyczące mojej osoby.

Muszę dostać się jakoś do miasta. Skoro Uriah pracuje przy bramie, to pomoże mi do niego wejść.

>>>

- Cześć Rue - witam się z małą. Zauważam Tylera, który rozmawia z Matthewem. - Co tu robisz?

- Tata i wujek - wskazuje na nich paluszkiem.

- Musieli porozmawiać, tak? - Pytam, a ona kiwa głową. Tyler chyba w końcu mówi dyrektorowi, że Tris wróciła do Chicago, bo ten ma wściekłą minę.

- Wujek, wujek! - Woła Rue, biegnąc do Matthewa i uczepiając się jego nogi. - Wujek zły?

- Nie, po prostu się zdenerwowałem - jego wzrok znowu pada na Tylera. - Dobrze, masz urlop do czasu powrotu Tris, ale na przyszłość chciałbym dowiadywać się od razu o takich rzeczach - i odchodzi, nawet się nie żegnając.

Tyler wzdycha i bierze na ręce Rue.

- Tyler, mogę o coś zapytać? - Zaczynam niepewnie, a on patrzy na mnie zaciekawiony. - Sorry, że wracam do tamtego czasu, ale czy kiedy Evelyn was porwała, była może... w ciąży?

- W ciąży? - Tyler parska śmiechem. - Nie, raczej nie. Nie widzieliśmy jej zbyt często, ale z pewnością nie była w ciąży. Dlaczego pytasz?

Przygryzam wargę, zastanawiając się, czy mogę powiedzieć mu o swoim odkryciu.

- Szukałam swojej matki i... wychodzi na to, że moje DNA jest zgodne z DNA Evelyn.

- Chyba żartujesz.

- No właśnie nie... Nie słyszałam, żeby miała drugie dziecko, ale wszystko się zgadza.

- To dziwne... Wiesz, zanim nas porwała, Evelyn pracowała nad czymś w Erudycji. Możliwe, że dokumentacja jej pracy wciąż tam jest. Caleb mógłby ci pomóc w ich znalezieniu, ale musiałabyś dostać się do miasta.

- No cóż, mój powrót do Chicago jest nieunikniony - wzruszam ramionami. - Na razie spróbuję się czegoś dowiedzieć jeszcze tutaj - dodaję jeszcze.

Jeśli wrócę, spotkam się z Teddym. Jak mam mu spojrzeć w oczy i powiedzieć, że jestem jego ciocią?

CDN.

😎

Seria „ODRZUCONA": Ostatnia walka (7)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz