Tyler
Przyjeżdżam do Agencji, po telefonie Matthewa, który chciał mnie natychmiast widzieć. Nie mam pojęcia co się stało, mogę jedynie podejrzewać, że ma to związek z Chicago. Zaczynam się denerwować, bo nagle uświadamiam sobie, że może coś stało się Tris. A jeśli Cztery ukarał ją w ten sam sposób, co Teddy'ego? Jeśli tak - już nie żyje. Zabiję sukinsyna, jeśli choćby tknie Tris palcem. Już dosyć krzywd jej wyrządził, zresztą nie tylko jej...
- Tata, czemu znowu tutaj? - Pyta Rue, która każdego dnia uczy się nowych słów i porozumiewanie się z nią jest coraz łatwiejsze. Jest taka mądra i zdolna.
- Wujek Matthew chciał się z nami spotkać - odpowiadam, a ona kiwa główką. Uśmiecha się, a na jej policzkach pojawiają się urocze dołki. W przyszłości nie będzie mogła opędzić się od chłopaków, ale jej tata zadba o to, żeby odesłać tych frajerów z kwitkiem.
- Hej, już jestem - wchodzę do gabinetu Matthewa.
- Hej, siadaj.
- Wujek! - Krzyczy Rue, a on uśmiecha się do niej.
- Cześć, księżniczko. Może pobawisz się z Soffią? Zadzwonię po nią - mówi i wybiera numer.
Po chwili przychodzi Soffia, wita się z nami i zabiera Rue.
- Okej, powiedz mi to, co masz do powiedzenia, bo zaczynam się poważnie denerwować - odzywam się.
- Dziś w nocy dostaliśmy nagranie z Chicago - odpowiada i na ekranie pojawia się Tris. Zaczynam oglądać i słuchać w skupieniu, z mocno bijącym sercem, choć im dłużej na to patrzę, tym bardziej jestem wkurzony.
Oto Tris Prior, jedna z największych męczennic na świecie.
- Kurwa! - Przeklinam głośno i walę pięścią w stół. Miała tylko sprawdzić, czy z Teddym wszystko w porządku i wrócić. Ma małą córkę, do cholery! Pomyślała o niej, kiedy dołączyła do grupy przeciwników Cztery? Pomyślała o mnie? Nie, dla Tris wszyscy są ważni, oprócz jej najbliższych. Nie zdaje sobie sprawy z ryzyka, jakiego się podejmuje. Może zginąć, ale co z tego, jeśli razem z nią zginie Cztery?
- Nie ma szans, żeby wróciła tutaj, skoro nie mają nikogo przy bramie. Chciałbym ci pomóc, ale wiesz, że nie możemy się wtrącać. Nie chcemy wojny, muszę przede wszystkim myśleć o naszych mieszkańcach - mówi Matthew.
- Wiem - odpowiadam tylko i wstaję.
- Zostańcie jeszcze z Rue i spędźcie trochę czasu z Soffią, bo wydaje się strasznie samotna.
- Ale jesteś troskliwy - prycham, ale wiem dlaczego Soffia stroni od towarzystwa. - Dobra, spędzimy z nią dzień.
>>>
Tobias
Zaczynam dzień od seksu z Christiną, potem szybki prysznic i mogę pojechać do pracy. Zjadam jeszcze śniadanie przygotowane przez dziewczynę.
- Musisz jechać do pracy? - Pyta, siadając na moich kolanach. Odstawiam na stół szklankę z whisky i obejmuję ją.
- Wolałbym spędzić z tobą cały dzień w łóżku - mruczę i całuję ją zmysłowo w szyję.
- No to zrób to. Jesteś prezydentem, możesz wszystko - odpowiada, zaczynając majstrować przy moim rozporku, gdy rozlega się dźwięk mojego telefonu.
- Tak? - Odbieram.
- Prezydencie, musi pan natychmiast przyjechać do siedziby głównej, żeby zobaczyć co się stało... miało miejsce włamanie...
Ściągam z siebie Christinę i wychodzę szybko z domu.
>>>
Wchodzę do gabinetu i zauważam na podłodze rozbitą ramkę ze zdjęciem moim i Tris. W sumie, nie wiem dlaczego wciąż tu wisiało.
Na ścianie widnieje duży napis „Jeśli mamy zginąć, to ty zginiesz razem z nami. Przygotuj się, Cztery".
Wygląda na to, że Buntownicy zdołali włamać się do mojego gabinetu. Jestem tak wściekły, że nie potrafię tego opisać. Zaciskam mocno pięść i zaczynam myśleć, co zrobić. Tak chcą się bawić? Obiecałem, że pożałują każdej takiej akcji, będę karał kogo popadnie. Jest akcja, jest reakcja.
- Czy rakiety, nad którymi pracowaliście, są już gotowe? - Pytam przez zaciśnięte zęby.
- To prototypy, nie mieliśmy okazji ich jeszcze przetestować...
- No to teraz macie. Wyślijcie wszystkie jakie mamy do Agencji i jej okolic. To miejsce ma przestać istnieć, rozumiesz?
- Rakiety mają dużą siłę rażenia, zniszczą wszystko w promieniu kilkunastu kilometrów...
- I o to chodzi. Za jednym zamachem pozbędziemy się wszystkich wrogów z zewnątrz. Wystarczy chwila i pufff - uśmiecham się. - Wszyscy nie żyją. Zróbcie to jak najszybciej, chcę mieć to z głowy.
- Dobrze - odpowiada dowódca Daniel. - Zwracam się do wszystkich oddziałów, przygotować rakiety i wycelować je w Agencję. Mają wystartować w ciągu najbliższych minut, to rozkaz prezydenta Eatona.
CDN.
Dobranoc 😇
CZYTASZ
Seria „ODRZUCONA": Ostatnia walka (7)
Fanfic7 odsłona mojej kontynuacji trylogii „Niezgodna". Przed przeczytaniem opowiadania, zapraszam do zapoznania się z poprzednimi częściami serii „Odrzucona".