Rozdział 6

314 41 66
                                    

Tris

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tris

Kilka tygodni później, zaczynam przyzwyczajać się do nowej sytuacji i Rue chyba też. Tyler musi chodzić do pracy, ale wydaje mi się, że urywa się z niej szybciej, bo zawsze jest w domu przed szesnastą. Je z nami obiad i spędza z nami czas, wymyślając co rusz nowe zabawy z Rue. Zauważyłam, że moja córka z miejsca polubiła swojego tatę, ale ona do wszystkich jest przyjaźnie nastawiona, ufa każdemu. Mam nadzieję, że z wiekiem jej to przejdzie, bo w naszej sytuacji taka naiwność i nadmierna ufność jest niewskazana.

- Dzień dobry - wita się Tyler, wchodząc do kuchni. Nachyla się nad Rue, która daje mu buziaka, a potem uśmiecha się do mnie. - Chcesz iść dziś ze mną do Agencji? Matthew chciałby się z tobą spotkać.

- No nie wiem - przygryzam wargę. - A Rue?

- Przecież może iść z nami. Chcesz iść z tatą do pracy, księżniczko? - Uśmiecha się do niej.

- Tata opa - odpowiada i wyciąga ręce. Tyler wyciąga ją z krzesełka, a mała obejmuje go mocno za szyję i zaczyna atakować jego twarz buziakami.

- No widzisz, nie oderwie się już - mówi ze śmiechem Tyler, którego twarz jest cała obśliniona.

- W sumie chcę odwiedzić Soffię i zobaczyć jak sobie radzi - zgadzam się w końcu.

- Soffia czuje się jak ryba w wodzie. Zatrudnili ją w centrum genetycznym i od razu zaczęła nad czymś pracować, nie marnuje czasu.

- Pewnie chce się czymś zająć, żeby nie mieć czasu na rozmyślenia o Teddym - stwierdzam. Zazdroszczę jej, sama chciałabym być na tyle zajęta, żeby nie myśleć o tym co czuje teraz Teddy. Został zupełnie sam z wściekłym Tobiasem. Mam nadzieję, że chociaż Uriah się nim zajmie, skoro oboje będą w wojsku.

>>>

- A to musi być mała Rue Eaton - mówi Matthew i podaje rękę Rue, która śmiało ją ściska.

- Rue Mendes - poprawia go Tyler, a Matthew patrzy na nas zaskoczony. - Rue jest moją córką.

- Och, okej. Nie wiedziałem - odpowiada Matthew. - Tris, znasz jakiekolwiek plany Cztery? Kompletnie straciliśmy łączność z Chicago, nasze kamery nie działają. Widać, że prezydent ceni sobie prywatność - dodaje złośliwie.

- Niewiele mi mówił, to z Christiny zrobił swoją prawą rękę - wzruszam ramionami. - Jedyne co wiem, to że wprowadził system bezfrakcyjny. W Chicago zostały wybudowane nowe osiedla, w którym mieszkańcy wszystkich frakcji będą swoimi sąsiadami. Erudycja ma być przekształcona na jedyny szpital w mieście i jakieś centrum naukowe, w Prawości ma być sąd, Serdeczność pozostaje miejscem rolniczym i będzie magazynem żywności.

- Co z Nieustraszonością? - Odzywa się Tyler.

- Tam miała zostać utworzona baza wojskowa, magazyny na broń...

- Wszystko brzmi świetnie, ale nie może wprowadzić tej zmiany z dnia na dzień tak jak zrobiła to jego matka - zauważa Matthew.

- W dniu, w którym... zostałam wyrzucona z miasta, zebrał wszystkich w centrum, kazał im się spakować i przydzielił im nowe mieszkania, przekazał im informacje o nowym systemie pracy, ubierania się, nabywania żywności, płatności - wyjaśniam to, co sama widziałam w telewizji podczas wystąpienia Tobiasa.

- Źle - Matthew kręci głową. - Zmiany powinny być wprowadzone stopniowo, a on od razu przewrócił ich życie do góry nogami. Powinien najpierw wprowadzić zmiany w systemie pracy, ale pozwolić im się ubierać w swoje stroje frakcyjne i nie wymuszać na nich przeprowadzki w zupełnie nowe miejsce. Przecież wie, czym to grozi. Ludzie w końcu zaczną się buntować jeśli będzie nieostrożny.

- Ale co my możemy zrobić? - Pytam.

- Niewiele - stwierdza zrezygnowany Matthew. - Czasami naprawia nam się na chwilę łączność z kamerami, ale nie wiemy od czego to zależy. Może ktoś, kto pracuje w monitoringu nam pomaga - patrzymy na czarne ekrany monitorów, gdzie powinien być wyświetlany obraz z Chicago.

- To pewnie Zeke. Nie podobają mu się rządy Tobiasa, więc możliwe, że to on wam pomaga - zauważam.

- To całkiem mo... - Matthew nie kończy, bo nagle na dwóch ekranach pojawia się obraz.

- To Altruizm - stwierdzam.

Wszyscy wstrzymujemy oddech, kiedy widzimy buldożery, które zrównują szare domy Altruistów z ziemią.

Po kilku minutach wszystko ustaje.

Altruizm nie istnieje.

CDN.

Dzień zły 😠

Seria „ODRZUCONA": Ostatnia walka (7)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz