Tiffany
Teddy przez długi czas dochodził do siebie. Faszerowałam go dużą ilością środków przeciwbólowych, więc praktycznie cały czas spał. Po jakimś czasie zaczęłam zmniejszać mu dawki lekarstw, bo nie chciałam żeby się od nich uzależnił.
Czuję się... dziwnie. Mieszka ze mną mój brat, który nie ma pojęcia o tym, że jesteśmy spokrewnieni. Jest moją rodziną, ale boję się powiedzieć mu prawdę. Bo niby jak mam to zrobić? Podejść, powiedzieć coś w stylu „hej Teddy, nie uwierzysz, ale jesteś moim bratem"? To nie wchodziło w grę. Mógłby uznać mnie za szaloną wariatkę, z pewnością by mi nie uwierzył. Sama nie wiedziałam o sobie aż tyle, żeby spróbować to komuś logicznie wytłumaczyć. Nie wiem dlaczego rozwijałam się dwa razy szybciej niż normalne dzieci. Podejrzewałam, że była to sprawka Agencji, może jakiś skutek uboczny tego, co podali mamie, żeby ją uratować? Przecież w Chicago, ją i tatę przez wiele lat uznawało się za martwych. To co z nimi zrobili, wpłynęło także na mnie.
- Cześć - mówi Teddy, kiedy otwiera oczy i widzi, że też już nie śpię. Dzisiaj wygląda na wyjątkowo przytomnego.
- Hej - podciągam się, żeby usiąść na łóżku. Patrzę na niego uważnie. - Jak się czujesz?
- Jest już o wiele lepiej - przyznaje. - Dzięki tobie. Nie wiem jak mogę ci się odwdzięczyć...
- Daj spokój. To ja powinnam ci się odwdzięczać do końca życia. Dałam ci ten cholerny sprej, bo czułam że mam ogon i że mnie śledzą. Byłam pewna, że u ciebie będzie bezpieczny, w końcu jesteś synem prezydenta...
A ja jego córką, dodaję w myślach.
- Mój... człowiek, który przyczynił się do stworzenia mnie - mówi z zaciśniętymi zębami. Widać jak bardzo w tej chwili nie znosi Cztery. - dla niego nie liczą się więzy krwi. Dla niego nic się już nie liczy. Nie wiem, czy zbyt wcześnie dopadł go kryzys wieku średniego, ale stał się potworem takim jak jego ojciec.
- Nie wiem za dużo o jego ojcu. Był przywódcą Altruistów, prawda? Moja rodzina mi trochę o nim mówiła, ale nigdy nikt nie powiedział, że Marcus był potworem.
- Też o tym nie wiedziałem - wzrusza ramionami. - Dokopałem się z Soffią do starych danych. Pamiętasz, że w Nieustraszoności jednym z elementów nowicjatu jest krajobraz strachu - patrzy na mnie, a ja kiwam głową. Do tej pory wzdrygam się, kiedy pomyślę o swoich sześciu lękach. - W Erudycji wciąż są przechowywane nagrania z wcześniejszych nowicjatów. Z ciekawości zobaczyłem krajobraz strachu ojca i mamy. Stąd dowiedziałem się o Marcusie, że znęcał się nad ojcem od zawsze. Widziałem też coś mega krępującego u mamy.
- Co takiego? - Pytam, zaciekawiona. Interesuje mnie wszystko, co Teddy może opowiedzieć mi o naszych rodzicach.
- Bała się iść z ojcem do łóżka - przewraca oczami. - Jeszcze nigdy nie czułem się tak zażenowany. To było tak, jakbyś oglądała pornola ze swoimi rodzicami w rolach głównych. Na szczęście do niczego tam nie doszło, bo miałbym traumę do końca życia. Mama była prawdziwą Sztywniaczką - uśmiecha się, po czym zerka na mnie i robi przestraszoną minę. - Oj, ty też jesteś z Altruizmu. Sorry, nie chciałem cię obrazić.
- Nie obraziłeś - zapewniam go.
Siedzimy przez chwilę w ciszy, a ja przetrawiam wszystkie zdobyte informacje o rodzicach. Chciałabym wiedzieć o nich dosłownie wszystko, ale najbardziej chciałabym, żeby mama mnie uścisnęła i powiedziała jak bardzo mnie kocha, swoją córkę. Wiem, że to nierealne marzenie, ale byłoby cudownie.
- Czyli bierzesz udział w akcjach przeciwko Cztery? - Zaczyna Teddy.
- Tak. Nie podoba nam się to, że Chicago jest zamknięte. Skoro Cztery wyzwolił nas z systemu frakcyjnego, mówiąc, że wolność jest najważniejsza, to dlaczego jesteśmy zamknięci na świat?
- Bo on jest chory psychicznie. Mówiłem ci, że coś się z nim stało.
- Może ktoś go kontroluje - sugeruję.
- Daj spokój, Tiff. Okej, zachowuje się dziwnie, rządząc miastem, ale on zdradzał moją mamę z jej najlepszą przyjaciółką. Wyrzucił mamę z miasta i teraz żyje sobie z Christiną, jak gdyby nigdy nic. Ktoś, komu zależy na kontrolowaniu tego, co się dzieje w mieście, nie zawracałby sobie głowy tworzeniem romansu.
- Może masz rację - wzruszam ramionami, ale jednocześnie czuję przypływ złości. Zdradzał naszą mamę... Sukinsyn.
- Wracając do tych akcji... Wchodzę w to.
- Co? - Patrzę na niego zaskoczona.
- Chcę zrobić to, o co zostałem oskarżony i za co zostałem ukarany - oświadcza. Uśmiecham się do niego, wiedząc już że jesteśmy ulepieni z tej samej gliny. Łatwo się nie poddajemy.
CDN.
CZYTASZ
Seria „ODRZUCONA": Ostatnia walka (7)
Fanfiction7 odsłona mojej kontynuacji trylogii „Niezgodna". Przed przeczytaniem opowiadania, zapraszam do zapoznania się z poprzednimi częściami serii „Odrzucona".