Rozdział 28

262 35 29
                                    

Tris

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tris

W nocy wychodzimy spod ziemi do miasta. Wszyscy bez wyjątku jesteśmy ubrani ma czarno, żeby być jak najmniej widoczni.

- A co ty taki szczęśliwy? - Pytam Uriaha, który ma takiego banana na twarzy, że nie potrafi go ukryć. Chłopak rzuca spojrzenie Tiffany i jego uśmiech powiększa się jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe. - Nie. Nie mów, że...

- Jesteśmy razem - odpowiada z dumą.

- Ale ona ma tylko osiemnaście lat - zauważam.

- Miłość nie liczy lat - stwierdza, a ja parskam śmiechem.

- Jesteś taki romantyczny, Uri. Co ci się stało, uderzyłeś się? - Szczerzę zęby.

- Bardzo śmieszne, żart godny Sztywniaczki - szturcha mnie łokciem.

- No dobra, gratuluję - mówię w końcu. - Każdy z nas zasługuje na szczęście i jeśli dla ciebie jest nim Tiffany, to kim jestem żeby was oceniać?

- Dzięki.

>>>

- Jesteście pewni, że to zadziała? - Pytam, kiedy znajdujemy się przed wejściem do budynku, w którym znajduje się siedziba prezydenta.

- Mamy jakąś godzinę, zanim się wybudzą - odpowiada Zeke, który trzyma w ręce kulki z gazem usypiającym. - Łatwiej byłoby ich po prostu zastrzelić.

- Ale wtedy ściągniemy na siebie uwagę, a tego nie chcemy, prawda?

- Jak zwykle masz rację, Tris - uśmiecha się Zeke.

Ostrożnie otwieramy drzwi i Zeke wrzuca kulę. Kiedy słyszymy, że żołnierze upadają na podłogę, wchodzimy do środka. Pięciu nieprzytomnych mężczyzn leży na ziemi, zgodnie z przewidywaniami.

- Słodkich snów - mruczy Tiffany i idziemy dalej. Prowadzi nas prost do gabinetu Cztery, w którym była wielokrotnie, żeby zdawać raporty z pracy.

Gabinet wygląda zwyczajnie, nie jest tak bogato wyposażony, jak chociażby gabinet Tylera w Agencji. Jedyna różnica jest taka, że u Cztery znajduje się dużo alkoholu.

Zeke od razu podchodzi do jednej z butelek i pociąga spory łyk.

- Co robisz? - Syczę, wyrywając mu butelkę. - Nie przyszliśmy tu pić!

Zeke prycha i chowa do plecaka kolejne butelki.

- Dla odmiany chciałbym spróbować czegoś lepszego, a nie tego taniego alkoholu, który mamy w swojej siedzibie - odpowiada, a ja przewracam oczami i odchodzę od niego. Reszta natychmiast zaczyna przekopywać jego biurko, szukając jakiś istotnych dla nas dokumentów, czy planów, a ja zastanawiam się, jak skontaktować się z Agencją.

- Ej patrzcie, gatki Cztery - odzywa się Uriah i wyciąga z szuflady w biurku stringi.

- To raczej Christiny - odpowiada z obrzydzeniem Teddy, a Uriah zakłada je na monitor od komputera. - Mamo, znalazłem kamerę. Możesz się nagrać i wyślemy szybko ten filmik do Agencji.

- Okej - odpowiadam tylko, a Teddy staje na przeciwko mnie i ustawia sprzęt. - Powiedz, kiedy będziesz gotowa.

Kiwam głową i zastanawiam się, co dokładnie im przekazać.

- Możemy nagrywać - mówię, a Teddy włącza kamerę. Odchrząkuję i zaczynam - Cześć. Znajduję się właśnie w gabinecie Cztery, do którego włamaliśmy się razem z innymi Buntownikami. Dołączyłam do nich, żeby pozbyć się Cztery, który terroryzuje miasto. Karze jego mieszkańców, a ostatnio... - przełykam ślinę. - Zabił Caleba tylko dlatego, że pojawiłam się w mieście. Nie mamy nikogo, kto pracowałby przy bramie, więc nie mamy jak stąd uciec, ukrywamy się i planujemy atak. Naszą jedyną szansą jest wyeliminowanie Cztery - Teddy pokazuje mi ruchem ręki, że mam już kończyć. Mam do powiedzenia jeszcze tylko jedno. - Tyler, nie chciałam was zostawiać, ale musiałam to zrobić, to mój obowiązek. Nie mogłam tak po prostu olać przyjaciół, im trzeba pomóc. Mam nadzieję, że u ciebie i Rue wszystko w porządku. Przekaż jej, że mama bardzo ją kocha. I ciebie też kocham, Tyler. Do zobaczenia - rzucam jeszcze, a Teddy wyłącza kamerę i podchodzi pospiesznie do komputera, żeby wysłać nagranie do Agencji.

- Pośpiesz się - mówi zniecierpliwiona Tiffany, która zrobiła już zdjęcia wszystkich dokumentów.

- Okej, już - odpowiada Teddy i wyłącza komputer. Rozglądamy się jeszcze po pomieszczeniu, a ja zauważam na ścianie zdjęcie, moje i Tobiasa. Co ono tutaj robi?

Zanim wychodzę, rzucam je na podłogę i niszczę ramkę butem. Szkło kruszy się, tak jak było to z naszym związkiem.

Wybiegamy z gabinetu.

CDN.

😏

Seria „ODRZUCONA": Ostatnia walka (7)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz