Soffia
Mój wagon jest zupełnie pusty. Opieram się o ścianę i próbuję ułożyć sobie plan działania, ale nie jestem w stanie się skupić, za dużo myśli chodzi mi teraz po głowie. Likwidacja frakcji, wojsko, które szukało Teddy'ego i on sam, który mówi mi, że mam uciekać. A jeśli się mylił i płot jest tak pilnie strzeżony jak zawsze?
Co kilka minut wychylam głowę i sprawdzam, czy nie jedzie za mną ktoś z wojska Cztery. Wiatr rozwiewa moje włosy, które były zaplecione w warkocz, ale rozpuściłam je, żeby w razie czego zmylić żołnierzy. Wyrzuciłam też niebieski sweterek, teraz miałam na sobie jedynie dżinsy i białą koszulkę. Nie do końca to przemyślałam, bo teraz marzłam przez chłodny wiatr.
Mijam Nieustraszoność i wracają wspomnienia. Dopóki nie poznałam Teddy'ego, wiodłam smutne życie. Ojciec, który miał mnie zupełnie gdzieś, nigdy nie okazał, że mnie kocha, czy chociaż toleruje. Byłam dla niego pasożytem, który przeszkadza mu w życiu. Używki pomagały mi zapomnieć o marnym życiu rodzinnym i o tym, że nikogo nie obchodzę. Piłam, żeby zapomnieć, brałam, żeby poczuć się lepiej, choć przez chwilę.
Wtedy w moim życiu pojawił się Teddy, chłopak o zupełnie odmiennym charakterze niż mój. Był taki ułożony i grzeczny... Obawiałam się, że go zmienię na swoje podobieństwo, ale mimo zmiany, wciąż pozostał sobą. I lubi mnie taką jaka jestem. Czy mogłam trafić lepiej?
Nie. Teddy i ja uzupełniamy się i tworzymy jedną całość. Przy nim w końcu poczułam, że komuś na mnie zależy.
>>>
Pociąg zwalnia, by w końcu zatrzymać się całkowicie. Ostrożnie wychylam głowę, ale nikogo nie widzę. Rozglądam się wokół siebie i zaczynam biec w stronę lasu. Mam nadzieję, że moje dawne przejście nadal istnieje i nie zostało zablokowane przez wojsko Cztery.
Przedzieram się przez drzewa i w końcu docieram na miejsce. Oddycham z ulgą, widząc, że przejście jest. Nagle słyszę, że ktoś idzie, więc ukrywam się za drzewem. Serce gwałtownie mi przyspiesza, gdy widzę żołnierza, który krąży wokół przejścia. Przygryzam wargę i zastanawiam się jak mam go pokonać, skoro nie mam przy sobie żadnej broni. Gdyby nie miał przy sobie pistoletu, mogłabym pokusić się o walkę z nim, ale w tej sytuacji, nasza walka byłaby nierówna. Rozglądam się w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby mi pomóc. W końcu zauważam duży kamień, więc schylam się i biorę go do ręki.
- U mnie jak zwykle spokojnie. Kto chciałby uciec z tego wspaniałego, nowego miasta rządzonego przez Cztery? - Słyszę ironiczny głos żołnierza, który mówi do swojej ręki. Pewnie ma na niej jakiś komunikator, ale zastanawia mnie coś innego. Znam ten głos...
Wciąż trzymając w ręce kamień, wychodzę zza drzewa.
Uriah, słysząc szelest, odwraca się gwałtownie i już ma zaatakować, gdy mnie zauważa. Przyciska coś na ręce i patrzy na mnie ze zdumieniem.
- Soffia - na szczęście mnie rozpoznaje. Marszczy brwi, kiedy patrzy na kamień, który trzymam w ręce. - Chcesz mnie zabić?
- To chyba nie będzie konieczne - odpowiadam ostrożnie. - O ile mi na coś pozwolisz.
- Chcesz uciec z Chicago - stwierdza.
- Tak - mówię zgodnie z prawdą. W tej sytuacji nie ma sensu kłamać.
- Gdzie Teddy?
- Wojsko go szukało i kazał mi uciekać.
Uriah pociera ręką czoło i myśli nad czymś intensywnie.
- Cztery chce się bawić w szczęśliwą rodzinkę? A to dobre - mówi ironicznie.
- Czyli wiesz o Christinie? - Pytam. Nie mieliśmy okazji wtajemniczyć Uriaha w nasz plan, ale ktoś musiał mu powiedzieć o podwójnym życiu Cztery. Chyba, że sam ich przyłapał.
- Zeke mi powiedział.
- I mimo to zgodziłeś się, żeby dla niego pracować? - Dziwię się.
- A myślisz, że ktokolwiek z nas ma wybór? Cztery buduje swoje nowe miasto, gdzie każdemu przypisał już rolę. Musimy się na to godzić.
- Dlaczego nie uciekłeś do Agencji?
- Nie mogę wrócić do Agencji - zaciska usta. - Nie... nie mam stamtąd dobrych wspomnień. Muszę zostać w Chicago, nawet jeśli to ostatnia rzecz, której chcę - patrzy na komunikator na ręce i marszczy czoło. - Idź już - dodaje.
- Mógłbyś powiedzieć Te...
- Idź, kolejny żołnierz jest już blisko - ponagla mnie, więc postanawiam go posłuchać i uciekam.
>>>
Droga przez całą Serdeczność i ostatnie przejście - kilka godzin później jestem już poza Chicago. Wciąż mam niejasne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, więc wolę iść przez las, jednak tak blisko drogi, że widzę ją przez drzewa. Nie znam drogi do Agencji, więc czuję, że spędzę dużo czasu, szukając jej. Od tego chodzenia, nogi włażą mi już w tyłek i marzę o tym, żeby usiąść choć na chwilę.
Nagle słyszę ryk silnika i zamieram. Ukrywając się za drzewem, obserwuję ją i wstrzymuję oddech, gdy się zatrzymuje. Żołnierz z Chicago podchodzi do tylnich drzwi i je otwiera, po czym wyrzuca z ciężarówki kobietę z dzieckiem. Wsiada z powrotem za kierownicę, zawraca i wjeżdża do Chicago.
CDN.
No witam, witam 😈😈
CZYTASZ
Seria „ODRZUCONA": Ostatnia walka (7)
Fanfiction7 odsłona mojej kontynuacji trylogii „Niezgodna". Przed przeczytaniem opowiadania, zapraszam do zapoznania się z poprzednimi częściami serii „Odrzucona".