Rozdział 20

304 39 23
                                    

Tris

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tris

Biegłam. Od wielu godzin nieustannie bieglam, nie zatrzymywałam się choćby na chwilę. Udało mi się znaleźć przejście i teraz usiłowałam ścigać się z czasem, żeby dotrzeć do Chicago. Wciąż nie miałam pojęcia, jak to zrobię... Mogłam jedynie mieć nadzieję, że trafię na przejście, które patroluje Uriah.

W gardle czułam okropną suchość, ale nie to było teraz ważne. Musiałam dostać się do Chicago niezauważona. W lesie nie było kamer, ale wciąż miałam wrażenie jakby ktoś mnie obserwował. Nie bałam się śmierci, tego, że mogę zostać zabita przez Tobiasa, gdy tylko stwierdzi moją obecność w mieście. Bałam się tego, jak moja śmierć wpłynęłaby na moje dzieci. Teddy już raz to przeżył, nie chciałam, żeby Rue musiała przechodzić przez to samo, co on. Z tą różnicą, że chociaż zostałby jej tata...

Bieg... Liście i gałęzie smagają moją twarz, raniąc skórę. Staram się je odsuwać rękoma, ale tempo biegu sprawia, że nie zawsze mi się to udawaje. Czuję, że w moich żyłach płynie teraz czysta adrenalina, dzięki której jeszcze nie wykorkowałam. Zaczynają boleć mnie pluca, ledwo trzymam się na nogach, pokonując każdy kolejny kilometr, ale wciąż się nie zatrzymuję. Muszę to zrobić, muszę wytrzymać, muszę jak najszybciej tam dotrzeć i upewnić się, że z Teddy'm wszystko w porządku.

Słońce już dawno zaszło i niebo spowija ciemność. Coraz ciężej mi się biega, ale mam wrażenie, że gdy tylko się zatrzymam, nie będę w stanie dalej biec. Zaczynam się zastanawiać, czy na pewno biegnę w dobrym kierunku, bo ciężko jest określić swoje położenie w ciemności, gdzie drogę oświetla jedynie księżyc, ale polecam na swojej intuicji, która mówi mi, że jestem na dobrej drodze.

Po pewnym czasie, las zaczyna się przerzedzać i w oddali widzę światła. Jestem niedaleko dawnej Serdeczności, która teraz służy jako magazyn żywności i jest to miejsce pracy dla rolników.

Mur musi być już niedaleko.

Naciągam na głowę kaptur, żeby zakryć włosy. Znacznie zwolniłam bieg, teraz truchtając. Kiedy docieram do muru, idę wzdłuż niego, żeby znaleźć przejście, ale jest to niełatwe zadanie w ciemnościach. Zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby poczekać do rana, mogłabym się przespać i trochę odpocząć w lesie. Z drugiej strony boję się, że przegapię zmianę Uriaha i spędzę tu więcej czasu, a muszę dotrzeć do syna.

Zaczynam iść na czworakach, przejeżdżając ręką po murze. W końcu natrafiam na dziurę, która jest naprawdę mała, ale dostatecznie duża, żebym się przez nią przecisnęła. Z duszą na ramieniu, zaczynam powili wić się jak wąż, aż moja głowa wychodzi po drugiej stronie. Gdy mam wsunąć przez dziurę resztę ciała, zaczynam słyszeć głos.

- Wszystko w porządku, dowódco - odzywa się jakiś mężczyzna. Nie poznaję jego głosu, więc czym prędzej wślizguję się z powrotem za mur. Oddycham z ulgą, dziękując losowi, że nie zostałam zauważona. Serce wali mi jak oszalałe, ale odchodzę dalej, próbując znaleźć kolejne przejście.

>>>

Ulga, która na mnie spływa, kiedy widzę Uriaha opierającego się o drzewo i ziewającego, jest niewyobrażalna.

- Uri - mówię cicho, a on zrywa się na równe nogi i zaczyna się rozglądać, szukając źródła dźwięku.

Ostrożnie wychodzę z dziury i podbiegam do niego. Wytrzeszcza oczy, gdy mnie widzi.

- Jak?!

- Później - kręcę głową. - Gdzie jest Teddy? Widziałam nagranie i musiałam tu wrócić...

- Spokojnie, sytuacja jest już opanowana - uspokaja mnie. - Wiem, gdzie w tej chwili jest Teddy - uśmiecha się i patrzy na zegarek. - Zaprowadzę cię tam, ale kończę zmianę za godzinę. Ukryj się za drzewami i na mnie poczekaj.

- Ale Teddy... wyglądał jakby ledwo żył, na pewno wszystko dobrze? - Dopytuję, wciąż niespokojna.

- Jasne, Tiff się nim zajęła.

- Tiff?

- Tiffany, nasz przywódca - wyjaśnia i popycha mnie w stronę drzew. - Ukryj się, bo zaraz ktoś nas złapie - warczy, więc wykonuję jego polecenie.

Dlaczego poczułam coś dziwnego, kiedy wspomniał o tej Tiffany? Nigdy wcześniej jej nie spotkałam, a miałam wrażenie, że skądś ją znam, że nie jest mi obca...

Może po prostu jestem zmęczona.

CDN.

Mam ambitny plan, żeby przeczytać całą trylogię Więzień Labiryntu do niedzieli, więc trzymajcie kciuki ✊🏿

Seria „ODRZUCONA": Ostatnia walka (7)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz