Rozdział 35

234 37 52
                                    

Tris

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tris

Już dwa dni szukamy tego cholernego przejścia do schronu Agencji. Jesteśmy zmęczeni, brudni, głodni  i wydaje się, że już każdy z nas stracił nadzieję. Mój mózg krzyczał, że to strata czasu, krążymy w kółko, wciąż przemierzając te same, ciemne korytarze.

Nikt nie powiedział tego głośno, ale swoje wiem.

- Słyszycie to? - Pyta w pewnej chwili Teddy. Marszczę czoło, bo do moich uszu docierają stłumione głosy.

- No w końcu, umieram z głodu! - Woła niezadowolony Uriah.

- Może zaświecicie mi latarkami, zamiast gadać o żarciu? - Pyta zirytowana Tiffany, która szuka na ścianach otworu, którym moglibyśmy przejść.

- Przepraszam, kochanie - mruczy Uriah, a ja przewracam oczami, bo od ich czułości robi mi się niedobrze. A może jestem trochę zazdrosna, bo tęsknię za Tylerem...

- Jest!

Tiffany szarpie za coś mocno i rozlega się skrzypiący dźwięk, wprowadzając coraz więcej światła.

Odważnie wchodzimy do środka, ale od razu zatrzymuje nas krzyk.

- Zatrzymajcie się! Ręce do góry i bez sztuczek!

Mój oddech przyspiesza, robię się niespokojna. Co jest? Przecież trafiliśmy do schronu Agencji, powinni nam pomóc.

- Przestańcie, tam jest Tris! - Słyszę kolejny głos i wzdycham z ulgą.

Tyler.

Podbiega do mnie i patrzy na mnie długo, zanim robi cokolwiek. Nie wytrzymuję tego napięcia i przyciągam jego twarz do swojej, łącząc nasze usta w długim, czułym pocałunku. Tyler przyciska mnie do siebie, jakby bał się, że znowu mnie straci, że odejdę i nie zobaczy mnie już więcej.

W końcu odrywamy się od siebie.

- Gdzie Rue? - Pytam, bo chcę jak najszybciej zobaczyć córkę. Tak długo jej nie widziałam, mam nadzieję, że nie jest na mnie zła, że zostawiłam ją na tak długo.

- Z Soffią - odpowiada.

- To chodźmy do niej.

- Nie mogę teraz - ucieka wzrokiem. - Jestem na spotkaniu, jak widzisz, wtargnęliście na nie.

- Czego dotyczy?

- Tworzymy nowe wojsko Agencji - odpowiada w końcu, a ja gromię go wzrokiem.

- Co takiego? Powierzyłam ci pod opiekę naszą córkę, a ty chciałeś ją zostawić, żeby wstąpić do wojska?!

- Odezwała się matka roku, która zamiast wrócić jak najszybciej do swojego dziecka, postanowiła dołączyć do Zbuntowanych - prycha. W tej chwili tak mnie denerwuje, że mam ochotę go uderzyć. Może dlatego, że jego słowa to prawda? Zostawiłam Rue...

- Byłam ze swoim drugim dzieckiem - próbuję się tłumaczyć.

- Teddy jest już dorosły, a Rue bardzo cię potrzebowała. To nie ty musiałaś słuchać jak każdej nocy woła swoją mamę! Jak pytała, gdzie jesteś i kiedy wrócisz. Jak mówiła, że chce do ciebie. Nie musiałaś patrzeć jak płakała za tobą.

Przymykam oczy.

- Masz rację - przyznaję. - Przepraszam.

- To nie mnie powinnaś przeprosić. Powiedz to Rue - spuszcza głowę. - Dołączę do was po spotkaniu. Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem. Po prostu strasznie się martwiłem...

- Rozumiem. Idę do Rue, czekamy na ciebie.

>>>

Teddy

Razem z mamą znajdujemy Rue, która jest z Soffią. Na jej widok cały się rozpromieniam, bo bardzo za nią tęskniłem. Podczas gdy mama zaczyna płakać i ściskać Rue, ja podchodzę do swojej dziewczyny i mocno ją przytulam. Dlaczego jej ramiona są takie sztywne?

Sięgam do jej ust, ale się odsuwa.

- Soffia? - Patrzę na nią zaskoczony.

- Nie mogę - odpowiada, unikając mojego wzroku.

- Czego nie możesz?

- Teddy, nie możemy tego ciągnąć. Dużo się zmieniło odkąd ostatni raz się widzieliśmy i... ja... ja już cię nie kocham.

Jej słowa jak echo odbijają się w mojej głowie. Ona mnie nie kocha... Nie kocha mnie...

- Masz kogoś? - Pytam wprost, bo to jedyne, co przyszło mi do głowy. Znalazła kogoś w Agencji i zapomniała o mnie...

- Um... nie mogę powiedzieć. Nie miałam jak powiedzieć ci, że między nami koniec. Dlatego mówię ci teraz. Nic do ciebie nie czuję, Teddy. Przepraszam.

Nie mogę jej już słuchać. Wybiegam z pokoju, mijając mamę i Rue, biegnę prosto do stołówki, gdzie nadal trwa spotkanie w sprawie wojska.

Chcę do nich dołączyć. Nie zależy mi już na niczym, więc nie mam nic do stracenia.

CDN.

Seria „ODRZUCONA": Ostatnia walka (7)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz