Tyler
Nie wiem ile już tak czasu siedzimy, ale muszę jej to powiedzieć. Nie wyobrażam sobie tego, że mógłbym cierpieć jeszcze bardziej, a Tris już teraz jest w koszmarnym stanie. Dlaczego muszę ją dobić jeszcze tym? Dlaczego to się w ogóle stało? Jak los może być wobec Tris taki okrutny? W tej samej chwili straciła dzieci... Jest silna, ale mam wrażenie, że tym razem nie wytrzyma... sam jestem na skraju wytrzymałości...
- Tris - odzywam się, a ona patrzy na mnie tak jakby mnie słyszała, ale nie widziała. - Muszę ci coś powiedzieć. Musisz coś zobaczyć, ale... cholera, nie wiem jak...
- Nie mogę teraz. Rue...
- Weźmiemy ją ze sobą - odpowiadam. Trzymam w ramionach ciało swojej córeczki, jednocześnie pomagając Tris, bo ledwo stoi na nogach. Pewnego dnia zapytam ją, co się wydarzyło, ale wiem, że nie jest jeszcze gotowa na rozmowę. Mogę jedynie podejrzewać, co się stało - wojsko Cztery ich znalazło, na korytarzu było dużo ich ofiar.
Spotykamy Uriaha, który pomaga rannym. Gdy nas widzi, otwiera szeroko oczy. Nie pyta o Rue, już zdążył zauważyć, co się stało. Patrzy tylko na mnie ze współczuciem, bo to ja muszę powiedzieć Tris, że straciła nie tylko córkę... ale i syna.
- Pójdę z wami, Tiff przy nim jest...
- Co się stało Teddy'emu? - Pyta słabym głosem Tris. Chwyta mnie mocno za ramię. - Co mu jest? Jest ranny, tak? O Boże.
Zaczyna biec, więc patrzę z przerażeniem na Uriaha. Biegnie za nią, a ja staram się iść jak najszybciej, wciąż z Rue na rękach.
Słyszę dźwięk, który rozrywa serce, więc już wiem, że Tris go zobaczyła. Zaciskam powieki, kiedy moje oczy wypełniają się łzami. Muszę do niej iść... nogi odmawiają mi posłuszeństwa, ale zmuszam się do tego, żeby zobaczyć Tris.
To co widzę jest najgorszym obrazem w moim życiu. Tris ogarnęło istne szaleństwo, krzyczy na Teddy'ego, żeby się obudził, potrząsa nim, ryczy jak zranione zwierzę, aż w końcu przytula go do siebie, szlochając na całe gardło.
Uriah przytula Tiffany, której łzy wciąż spływają po policzkach. W końcu zauważa mnie i ciało Rue. Z jej ust wydobywa się pełen żalu jęk i wali zaciśniętą pięścią w ziemię.
- Teddy! Obudź się, proszę cię, obudź się! - Krzyczy Tris. - Nie rób mi tego! Dlaczego mnie zostawiliście?! Nie możecie odejść! Nie pozwolę wam!
Kładę Rue obok Teddy'ego i przyciągam do siebie Tris. Na początku stara się wyrwać, uderza mnie pięściami w klatkę piersiową, ale nie daję jej się odsunąć. W końcu się poddaje, więc przytulam ją, czując na szyi jej łzy.
- Powiedz mi, że oni się obudzą - odzywa się Tris.
- Nie mogę...
- POWIEDZ MI, ŻE ONI SIĘ OBUDZĄ! - Tym razem krzyczy i znowu zaczyna mnie bić. Staram się ją uspokoić, ale nie jest łatwo.
- Tris, nie mogę!
- Błagam cię, zrób coś! - wyje. - Zrób coś, żeby się obudzili, ja tego nie wytrzymam!
Wyrywa mi się i znowu zaczyna się atak szału. Rozdrapuje świeże rany na twarzy, szyi i rękach, zaczyna się bić na oślep. Wstaję i próbuję ją powstrzymać, ale przez dłuższą chwilę nie daje się nad nią zapanować.
- Tris, przestań! - Krzyczę.
- Nienawidzę cię! Wszystkich was nienawidzę! Nienawidzę, rozumiesz?! Nienawidzę! - Wrzeszczy, kiedy zamykam ją w uścisku. Tris wciąż się wierzga, aż kończy jej się energia. Traci przytomność.
CDN.
🤷🏽♀️
CZYTASZ
Seria „ODRZUCONA": Ostatnia walka (7)
Fanfiction7 odsłona mojej kontynuacji trylogii „Niezgodna". Przed przeczytaniem opowiadania, zapraszam do zapoznania się z poprzednimi częściami serii „Odrzucona".