Część 5

4K 260 8
                                    

Po lekcji, tak jak życzyła sobie dyrektorka, wrócił do sekretariatu. 

Po tym jak uciekł od rozentuzjowanych wariatek, którymi były jego nowe ''koleżanki'' z klasy. 

To istne wariatki ! 

Gdy odebrał już ostatnie wskazówki od pani Lagerlof, poszedł poszukać swojej nowej szafki. Nie ma powodu, żeby dźwigał ze sobą wszystkie książki, skoro zna już plan zajęć.

Skończył układać książki, gdy nagle drzwiczki szafki same się zamknęły przed jego nosem, z trzaskiem.

Obok niego stało trzech chłopaków w bluzach lokalnej drużyny footbollawej.

- Ty jesteś ten nowy. -  rzekł najwyższy z nich chłopak o blond czuprynie. - Ten od Collinsów.

- Nie jestem od Collinsów. - odparł Harry, patrząc na blondyna. Był wyższy od niego i wyglądał na starszego, choć chodził z nim do klasy, więc albo się rozwija szybko fizycznie, albo siedział w jednej klasie rok, czy dwa. Stawiał raczej na drugą opcje. Pozostała dwójka niczym się nie wyróżniała zbytnio, byli do siebie podobnie, więc zapewne są braćmi. Dość krępi o głupkowatych twarzach i brązowych czuprynach.

- Nie ugaj mi tu. - warknął blondyn, trącając Harry'ego w ramię. - Słyszałem jak ta stara ruszpra mówiła, że mieszkasz w Collinwood. 

- No i co z tego? 

- A to, że nie uśmiecha mi się chodził do budy z takim głupim bucem jak ty, paniczku. - blondyn wyszczerzył się i zamachnął na Harry 'ego. Czarnowłosy uchylił się bez większego problemu. Cała trójka zamarła na sekundę czy dwie w szoku. 

Blondyn jednak prędko się ogarnął i znów spróbował uderzyć Northona. 

Harry znów zrobił zwinny unik, a gdy trzeci raz jego napastnik się zamachnął, przemknął mu pod ramieniem, i gdy ten się do niego odwrócił ....dał mu z liścia.

- Ty...Spoliczkowałeś mnie ? 

-Ta. Spoliczkowałem. Dziwne, nie? - Harry wyszczerzył się. - Czy wam się to podoba czy nie, jesteśmy na siebie skazani. Więc, wy nie wkurzacie mnie i żyjemy w zgodzie. - wyciągnął rękę do blondyna. Chłopak łypnął na niego masując policzek.

- Dobra. - uścisnął mu rękę. - Jesteś w porządku. A skoro już się kumplujemy, to powiedz. Jak żeś to zrobił, co ? 

- Trenuje od małego mieszane style walki. - odparł Harry, wzruszając ramionami.

                                                                        *                *                   *

Ostanie zajęcia skończyły się za kwadrans trzecia. 

Pierwszy dzień a już za kumplował się z najgorszymi łobuzami w szkole. 

Luke'em, Billym i Tomem. O ile można to tak nazwać. Najważniejsze, że będzie miał spokój. Średnio przejmował się nowymi kumplami. Choć, nie powie, dobrze się bawił, gdy na przerwach dokuczał pierwszoroczniakom, straszył dziewczyny w łazienkach i przestawiał w pustych klasach stoliki, tak by zakłócić początek lekcji, razem z chłopakami.

Wyszedł z budynku w towarzystwie nowych znajomych. Planowali wyskoczyć do parku napić się piwa. Chciał zabrać się z nimi, ale był jeden problem. Ramirez. Już widzi jak ona zgadza się go puścić.

- To co? Idziesz z nami ?- spytał Luke, trącając Harry'ego w żebra. - Wypijemy po browarku. Mamy też trochę trawki.

- Jaasnę....  - mruknął czarnowłosy, wypatrzywszy niebieską furgonetkę, stojącą po drugiej stronie ulicy. - Chodźmy. - chłopak naciągnął kaptur na głowę i  ruszył za nimi, starając się iść tak, by nie był widoczny z kawiarenki, o której rano mówiła Adira.

==========================================================================

Troszkę krótszy niż planowałem, ale zanim wstawię więcej , muszę przejrzeć notatki i pewnie zrobić małe poprawki.Po za tym dawno w szkole nie byłem i nie pamiętam już o czym się gada jak wychodzi się na fajkę, to tylko trzy lata i tak słabo mam z pamięcią, heheh : / 

Życie w niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz