Część 16

2.7K 203 18
                                    


Harry obudził się nagle łapiąc ciężko oddech. Miał wrażenie jakby długo spadał, aż nagle uderzył plecami o łóżko i się zbudził.

Usiadł jęknąwszy. Po takim koszmarze zawsze jest się bardziej zmęczonym niż przed snem.

Spojrzał na zegarek. Była czwarta w nocy. Westchnął zrezygnowany opadając z powrotem na poduszkę. Nie mógł zasnąć przez resztę nocy. Leżał tak i myślał, głównie o Adirze. Nie wiedział czemu, ona często zajmowała mu myśli. Głównie strach przed konsekwencjami, które ma w planach.

Za oknem robiło się powoli szaro, a budzik zaczął odgrywać swoją melodyjkę. Nie miał nawet siły, by się podnieść i go wyłączyć. Adira wciąż zaprzątała mu umysł. Dlaczego wczoraj tak zniknęła. Źle się z tym czuł.

Uderzył budzik zdrową ręką i powlókł się do łazienki.

Kiedy później zszedł na śniadanie, przy stole już siedział jego ojciec z Anabelle oraz Leyą.

King oraz Wong byli nie obecni. Tak jak Adira.

Chłopak zmarszczył brwi.

- Harry - Marcus spojrzał na syna, gdy ten wszedł - Jak ręka?

- A jak myślisz? - poruszył ramieniem jak skrzydełkiem. Wampir nie skomentował odpowiedzi syna. Kiwnął na miejsce obok i powiedział.

- Usiądź z nami. Muszę z tobą porozmawiać. - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.

- Gdzie Adira? - spytał, nie ruszył się z miejsca.

- Zapewne wciąż w lesie - powiedziała Leya, mimo, że pytanie nie było skierowane do niej - Wczorajszej nocy strasznie hałasowała, nie dając spać mojej kolacji.

- Leya! - Anabelle spojrzała surowym wzrokiem na młodszą wampirzycę. -  Co ja mówiłam o sprowadzaniu karmicieli do tego domu? 

- Wyluzuj. Spotykamy się już trochę czasu - Leya wzruszyła ramionami. - To nie jest zwykły karmiciel. Mam wobec niego plany.

- Wolę nie wiedzieć jakie - Anabelle potarła skronie wzdychając. - Harry, siadaj, bo nie zdążysz zjeść przed szkołą.

Czarnowłosy usiadł na swoim stałym miejscu i zaczął nakładać sobie jajecznicę.

- Wróci z tego lasu? - spytał chłopak - Musi zawieźć mnie do szkoły.

- Ja cię zawiozę - powiedział ojciec - I po drodze pomówimy sobie o twoim wybryku.

Harry jęknął. Lily, Adira, teraz jeszcze ojciec będzie mu truł.

Na szczęście Leya przyszła mu z pomocą.

- Ja go zawiozę. I tak muszę odwieźć James'a do miasteczka. A ty masz wiele pracy w tej swojej norze. - powiedziała Leya i puściła oczko do chłopaka.

- W laboratorium, - niemal syknął Marcus.

- Tak, tak, jak chcesz. Tylko nas tym nie zanudzaj - powiedziała Leya , chichocząc przy tym z oburzonej miny wampira.


                                         *                             *                           *

- Gdzie ona jest?! Zaraz na prawdę się spóźnię - Harry kręcił się w tę i z powrotem wzdłuż podstawionego samochodu. O jego maskę opierał się nonszalancko czarnowłosy mężczyzna w skórzanej kurtce. Wyciągnął paczkę papierosów.

- Widzę, że nie znasz kobiet. - wyszczerzył się do nastolatka, zapalając papierosa, wyciągnął paczkę w kierunku Harry'ego, ale ten pokręcił głową. James wzruszył ramionami i schował paczkę  z powrotem. - Kobieta zawsze każe ci czekać dłużej niż to konieczne. By udowodnić, że jest tego warta.

Życie w niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz