Część 42

2.2K 162 27
                                    


Harry obudził się sam w łóżku. Uniósł się nieco na ramieniu, rozglądając się. Poranne promienie słoneczne wlewały się przez okno, oślepiając nastolatka.

Jęknął, przysłaniając ręką oczy. Kiedy w końcu przywykły mu do rażącego światła Adira właśnie wychodziła z łazienki, wciąż trochę mokra i owinięta samym ręcznikiem.

Prychnęła, widząc, że on już nie śpi.

- Dzień dobry - Harry usiadł rozciągając ramiona i ziewając szeroko. - Dobrze ci się spało?

Gdyby wzrok mógł zabijać.

Posłała mu tak wściekłe spojrzenie, że aż przeturlał się i spadł z łóżka.

Ubrała się, zupełnie nie przejmując się, że Harry patrzy i wyszła z pokoju tak mocno trzaskając drzwiami, że te połamały się i ich część odłamała się, upadając na korytarz.

Harry kulił się jak mysz, chowając się za łóżkiem.

Na korytarzu stała Jesse, przy samym wejściu do pokoju Harry'ego i Adiry. Odłamana część drzwi zapewne musiała minąć ją o cal, bo stała wstrząśnięta jakby nagle zmieniła się w lodową statuę. A potem powoli zajrzała do pokoju.

Harry poderwał się na nogi, nagle głupio mu się zrobiło, że tak chowa się za łóżkiem


* * *

- ... No i po prostu wyszła z pokoju. - skończył relacjonować krótkie tłumaczenie Jess i Benowi, który chyba też mieszkał w domu Alfy. A przynajmniej spędza tu mnóstwo czasu.

- Chłopcy to kretyni, mężczyźni to kretyni. Wszyscy faceci to kretyni - Jess pokręciła głową z niedowierzaniem - Czy wy zawsze musicie myśleć nie tą głową co trzeba?

- Ale o co ci chodzi, dzieciaku? - spytał Ben, biorąc stronę Harry'ego - Chyba nie było jej tak źle. Wczoraj pół watahy słyszało jak baraszkowali. - szturchnął Harry'ego w ramię, puszczając mu oko.

- Och! - Jesse wstała od stolika w kuchni, wzburzona - Jesteś aroganckim prostakiem, Ben!

- Być może. Ale dobrze mi z tym - jasnowłosy mężczyzna odchylił się na krześle, kładąc nogi na blat stołu i krzyżując ramiona za głową. Jesse podeszła do niego i pchnęła lekko oparcie krzesła ku podłodze.

Ben krzyknął, usiłując utrzymać równowagę. Nic z tego.

Runął na kafelki, z impetem spadającej komety.

- Au... - jęknął, udając, że go bolało - No weź! Co z tobą?

Jesse zlekceważyła go.

Zwróciła się do Harry'ego.

- Rusz trochę głową, Harry. I pomyśl. Jak ona może się teraz czuć po tym co jej zrobiłeś?

- Wczoraj nie narzekała. - burknął Harry.

Jesse wyrzuciła ręce do góry.

- Nie mam do was siły - oznajmiła i opuściła kuchnię.


* * *

Trudno było jej się skupić dziś na pracy.

Snuła się po sali, przyjmując zamówienia i starając się lekceważyć zaczepne uwagi kilku pijanych klientów, którzy zapewne zwykle są dobrymi ludźmi. Puki nie wypiją o kilka piw za dużo.

Życie w niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz