Część 50

3.5K 205 69
                                    


Harry'ego z dnia na dzień ogarniał coraz bardziej niepokój.

Minęły już prawie dwa tygodnie odkąd trafił do tego domu, a Adiry jak nie było, tak nie ma. Nawet nie zadzwoniła, gdziekolwiek była, miał wrażenie, że zapominała o nim. Ojciec też niby cieszy się, że znów jest wśród nich, ale i on ciągle znika w piwnicy. Pewnie znowu skupia się wyłącznie na pracy. Nawet nie pyta co tam robi. I tak nie dostałby konkretnej odpowiedzi.

Na domiar złego, co noc, bez wyjątku śnią mu się koszmary, w których wisi w nieskończonej pustce, a ktoś lub coś zadaje mu niewyobrażalny ból. Zawsze tak samo.

Ciągle więc chodzi zaspany i zmęczony, plącząc się pod nogami służącej pani domu. Jak się okazuje, jego babci....Taa...

Czemu nie może mieć normalnej rodziny?

Kotołaczka Kiara była na ogół miła i sympatyczna. Do czasu, aż nie ubrudził czymś wiecznie lśniącej podłogi, lub ścian, lub czegokolwiek innego. Według Harry'ego jest lekko przewrażliwiona na tym punkcie. Z drugiej strony patrząc, kto wie, co może jej zrobić Elleonora, jeśli gdzieś byłoby brudno. Jak jedna dziewczyna ma utrzymać tak duży dom w czystości przez cały czas? To niemożliwe.

Przynajmniej dzięki James'owi nie było tak nudno. Chociaż i on większość czasu uganiał się za rozkołysaną kitą Kiary.

Jak teraz.

Dziewczyna szykowała dla siebie, James'a i Harry'ego kolację. Tylko oni w tym domu jedli chyba normalne posiłki. Odkąd tu przyjechał, ani razu wszyscy domownicy nie zasiedli razem do stołu. Choć jeszcze w Collinwood była to codzienność.

Harry oparł głowę na ramieniu, przyglądając się James'owi i Kiarze. Miał wrażenie, że tańczą ze sobą. Tak bez muzyki, gdy Kiara szatkowała pomidory do jajecznicy ogromnym nożem. James przez cały czas jej przeszkadzał i podkradał spod noża kawałki bekonu lub właśnie pomidora. Harry na jego miejscu by tak nie ryzykował. Wydawało się, że Kiara chce dodać do kolacji jeszcze jeden składnik. Ludzkie palce.

James tylko dzięki dziwnemu szczęściu i refleksowi jeszcze ich nie stracił. A może podłapała grę i też z nim sobie igrała? Koniec jej ogonka wesoło drgał, co mogło być prawdą.

Nie oznaczało to jednak, że nie utnie mu palca, gdy któryś raz w końcu nie zdąży.

Obserwując ich, tylko coraz bardziej tęsknił za Adirą.

Gdziekolwiek jest, niech się pośpieszy i wraca.

Może zapyta Wong'a, czy nie mógłby się jakoś z nią skontaktować. On przecież zawsze wszystko wie.

Kiedy dzwonił do Bena, by przekazał Adamowi, że mieszkają teraz u jego ojca i Adira powinna pokazać się do następnej pełni, nie potrafił wyjaśnić dlaczego w zasadzie tak nagle zniknęli i czemu Adira się nie odzywa.

Sam tego nie wiedział.

Ktoś wszedł do kuchni. Był to Alex.

Ten młody wampir, który służy jego rodzinie, podobno, od niedawna. Po nich wszystkiego można się spodziewać. Wyglądał na młodego, ale Harry wie, że mógłby mieć więcej lat, mimo zapewnień Alexa, że ma tylko dwadzieścia cztery lata.

- Kiaro, pani Elleonora cię wzywa. - powiedział, patrząc na James'a i kotołaczkę. Kocica była odwrócona w stronę mężczyzny, a James trzymał dłoń na jej tyłku i uśmiechał się cwanie, gdy ona groziła mu nożem, podtykając mu go pod sam nos.

- Co? Teraz? Kolację szykuję. - powiedziała Kiara, przenosząc wzrok na Alexa. James wykorzystał to, że jej uwaga oddaliła się od jego osoby i przytulił kotkę do siebie. Obejmując ją w pasie, muskał ustami jej szyję, przez chwileczkę zamruczała, ale szybko opanowała emocje. - Och, nie możesz przestać, choć na chwilę? - odsunęła od siebie mężczyznę na długość ramienia.

Życie w niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz