Część 22

2.4K 195 19
                                    

Prace nad dekorowaniem sali gimnastycznej na zbliżający się bal szły sprawnie i szybko. Szybciej , niż zakładał ogólny plan. Mimo wyprzedzenia terminu prac, nadal mieli naprawdę dużo do zrobienia. 

I choć Harry nie mógł być bardziej pomocny niż by chciał, i dla niego znalazło się zajęcie. Wraz z Luke'm nadmuchiwali czerwone i białe balony w kształcie serc. A było ich sporo. Ze trzy setki. Normalnie płuca paliły go, jakby przebiegł maraton, i to z kilkunasto kilogramowymi ciężarkami przyczepionymi do nóg. 

Luke, który w przeciwieństwie do Harry'ego nie ograniczał palenia był w jeszcze gorszej sytuacji.

- Przerwa - wycharczał blondyn, upuszczając kolejny z kolei balonik na parkiet boiska. - Muszę zapalić.

- Serio? Ledwo łapiesz oddech. Fajki ci teraz nie pomogą - Harry zawiązał swój balonik, pomagając sobie zębami. 

- Marudzisz - Luke obrócił wózek i ruszył w kierunku wyjścia. Chcąc, nie chcąc, Harry powlókł się za przyjacielem. Co on tam gada. Jasne, że chcąc. Kto nie chciałby przerwy po nadmuchaniu tylu balonów. No serio...

Nim jednak dotarli do wyjścia z sali drogę zagrodziła im Lily. Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersiach, łypiąc groźnie na brata i Harry'ego.

- A wy dokąd? Balony same się nie napompują.

- Robimy sobie przerwę, siostra. - powiedział Luke. - Musimy odetchnąć świeżym powietrzem.

- Raczej zakopcić się fajkami! - warknęła dziewczyna - A potem będziecie mi faszerować balony cuchnącym papierosami oddechem! Zapomnij! Wracać mi do pracy - fuknęła Lily.

- Jaaasne... Jak tylko odetchniemy. - Luke przejechał siostrze po stopie, bardzo specjalnie. 

Dziewczyna krzyknęła i zdzieliła brata po głowie, równie specjalnie.

- Masz za swoje - Harry wyszczerzył się do kumpla.

- Też chcesz oberwać? - syknęła Lily. 

Harry uśmiechnął się nerwowo i pokręcił głową, uciekając poza zasięg rąk jasnowłosej. 

- Ja już nie palę! - skłamał prędko Harry - Wyskoczymy tylko odetchnąć.

- No dobrze - zgodziła się w końcu, wzdychając - Ale nie za długo! Czekają kolejne balony. - powiedziała odchodząc.

- Stary... Spadamy stąd - jęknął Luke półgłosem.

- Cykorzysz? - spytał Harry z podstępnym uśmieszkiem. Miał nadzieję, namówić go w ten sposób, by jednak został. Bal się zbliżał, a on jeszcze nie zaprosił Lily. Nie może ciągle zwlekać z tym. Ktoś w końcu to zrobi za niego. 

- Jak cholera! - syknął Luke, zupełnie zaskakując Harry'ego.

Opuścili razem halę sportową i usiedli razem na ławce pod halą. No, w każdym razie Harry.

Luke wyjął z kieszeni paczkę fajek i wysunął z opakowania jednego.

- Na pewno nie chcesz? - Spytał Luke, podsuwając paczkę Harry'emu, szukając po kieszeniach zapalniczki.

- Nie. Ograniczam. Adira jest drażliwa na tym punkcie. - odparł, opierając się wygodnie o ławkę.

- Poważnie? Co ty się tak jej boisz? - zaśmiał się Luke, szturchając czarnowłosego w ramię.

- Nie boję się jej! - prychnął Harry - Ja po prostu... - nie mógł znaleźć odpowiednich słów. Jej zdanie było dla niego ważne. I choć sam nie rozumiał dlaczego, nie chciał, by gniewała się na niego. - Po prostu nie chcę. I tyle w temacie.

Życie w niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz