Część 11

3.4K 247 65
                                    


Limuzyna zatrzymała się przed hotelem Rosewood w centrum Londynu. Marcus właśnie skończył rozmawiać przez telefon z Wongiem. Wszyscy milczeli, wszyscy słyszeli.

- Wygląda na to, że chłopak narozrabiał - ciszę przerwał King. Rozsiadł się wygodnie z ramionami na oparciu. Marcus zmroził go wzrokiem,  ale to Adira zawarczała. Jej oczy błyszczały lazurem. Cała czwórka wampirów spojrzała na lykankę. Jej sylwetka była dziwnie rozmazana. Jeżeli teraz się przemieni...

- Uspokój się, Ramirez. - rozkazał Pan. Oddech wilkołaczycy ciągle przyśpieszał. Drzwi limuzyny zostały otwarte przez szofera. Latynoska skierowała swą uwagę na niego, wciąż warcząc. Skoczyła do przodu z swojego siedzenia. W tym samym momencie Marcus wykonał dziwny ruch dłonią i przez ciało dziewczyny przepłynęły, niczym węże niebieskie pioruny. Krzyknęła i padła na podłogę bez zmysłów.

- Nie straciła panowania od kilku lat. - Anabelle nachyliła się nad nieprzytomną i pogładziła ją po policzku. - Co ją tak zdenerwowało?

- Martwi się o chłopaka - Leya wyszczerzyła ząbki w uśmiechu. - Odkąd przyjechał Harry ciągle o nim myśli, zauważyliście?

- Myśli o nim, bo takie ma zadanie - skwitował Marcus, pierwszy wysiadł z pojazdu. King wziął lykantropkę na ramiona i udał się za resztą. 

Tymczasem czterej chłopcy hotelowi zajmowali się bagażem, kiedy zmierzał do wejścia minął jeszcze dwóch kolejnych biegło im na pomoc. Dogonił Marcusa, Anabelle i Leyę stojących przy recepcji. 

- Czy coś się stało? - do Kinga podszedł mężczyzna w drogim garniturze z logo hotelu. Ciemnoskóry wampir poprawił uchwyt, trzymając Adirę w ramionach.

- Nie trzeba, po prostu zasłabła. - powiedział spokojnie wampir, koloryzując słowa sztucznie zatroskanym tonem.

- Może jednak....- koleś nie chciał odpuścić. King spojrzał w oczy mężczyźnie i ten odwrócił się sztywno odchodząc.

- Rezerwacja apartament z trzema sypialniami na nazwisko Malborn - Marcus zwrócił się do recepcjonistki.

- Oczywiście...- kobieta przejrzała rezerwacje na komputerze, a następnie wręczyła wampirowi klucz magnetyczne, oraz udzieliła wszelkich informacji jak trafić do apartamentu.

Był bardzo przestronny. Pomiędzy sypialniami znajdował się salon, który był połączony z niewielką kuchnią nieoddzieloną żadną ścianką, co dawało więcej przestrzeni. Centralną część salonu zajmował okrągły, szklany stół , w okół którego ustawiono dwie kanapy po przeciwnych końcach oraz fotele.  Dalej znajdował się elektryczny kominek, przed nim leżał biały dywan , a nad kominkiem na ścianie wisiał ogromny telewizor. 

King położył lykankę na jednej z kanap. Następnie przygotował sobie drinka.

- Piesek jest niedysponowany, dziś niczego nie załatwimy. - King zajął jeden z foteli. 

- Spotkanie jest umówione dopiero na jutro. - Anabelle wyjęła mu szklankę z ręki. - Ale ty i Leya udacie się na dół upewnić się, że kufry trafią tu bez przeszkód. Nie chcemy przecież, by Growl nasz wykiwał zanim dojdziemy do porozumienia.

- Leya sama sobie poradzi. - King spojrzał na rudowłosą z irytacją i sięgnął, by odebrać z powrotem swojego drinka. Lady Anabelle miała jednak inne plany. Cofnęła rękę, trzymając szklankę poza zasięgiem wampira.

- Pójdziesz z nią. To jest oficjalne polecenie. - zmrużyła oczy niebezpiecznie. - Adira śpi, więc iść musisz ty.

King zacisnął mocniej szczęki.

Życie w niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz