/\ Inaczej troszkę widzę to znamię, lecz Google nie chce współpracować z moim umysłem /\
Harry znalazł ją w pokoju, który zajmowali.
Adira siedziała na łóżku i kryła twarz w dłoniach. Płakała.
Kiedy jednak wszedł natychmiast wstała, odwracając się do niego plecami, by nie widział jej łez. Otarła dyskretnie twarz i objęła się ramionami.
- O co chodzi, Harry? Jestem troszkę zmęczona, więc jeśli...
- Szukałem cię - chłopak wzruszył ramionami, przerywając swojej Mate.
Zamknął drzwi i oparł się o nie plecami.
- Musisz mi coś wyjaśnić. I nie dostaniesz cukierka, jeśli nie odpowiesz zgodnie z prawdą na pytania.
- Cukierka? - odwróciła się do Harry'ego. Chłopak wyciągnął z kieszeni zawiniętą w czerwone pazłotko bombonierkę. - O nie! Nie oprę się! Pytaj, bo chcę cukierka!
Harry uśmiechnął się chytrze, obracając czekoladową kulką w palcach.
- I obiecujesz, że będziesz mówić prawdę, całą prawdę i tylko prawdę?
- Z ręką na sercu, wysoki sądzie! -zawołała, unosząc jedną rękę, a drugą kładąc na sercu.
- Powiedz mi o Mate .
Przestała się uśmiechać. Tego pytania się nie spodziewała. Jej serce przyśpieszyło momentalnie, niemal wyrywając się z piersi. Szybko jednak się uśmiechnęła ponownie, choć jak Harry zauważył, był to wymuszony uśmiech, i pokręciła głową.
- Harry, Harry, Harry - zanuciła jego imię - Przecież już ci mówiłam. To nic takiego, tylko... - wzruszyła ramionami, unosząc lekko ręce.
- Wiem co oznacza to słowo - koleiny raz przerwał jej, twardym głosem.
- Ah... Rozumiem - westchnęła, podgryzając dolną wargę. Usiadła ponownie na łóżku, zwrócona do Harry'ego plecami. - Kto... Kto ci powiedział?
- To bez znaczenia kto! Znaczenie ma to, dlaczego TY mi nie powiedziałaś?
- Co miałam ci powiedzieć?
- Jeszcze się pytasz?! - teraz to on krzyczał, wiedział, że ma rację. I wiedział, że ona też to wie. - To dotyczy również mnie! Skoro łączy nas jakaś magiczna więź, mam prawo zdecydować, czy tego chcę czy nie!
- To tak nie działa, Harry - mruknęła cicho, ponownie pocierając mokre od łez policzki. Normalnie zgroza, rozkleja się jak głupia nastolatka, weź się w garść, dziewczyno. - Sama wiem na ten temat tyle ile się domyślam. Ona łączy dwie bratnie dusze. Jak i dlaczego? Naprawdę nie wiem. Nie planowałam tego. Jedyne co wiem, to to, że cię kocham, mój mały. - spojrzała na nastolatka. - To silniejsze ode mnie.
Harry kręcił się z miejsca na miejsce, tak jak ona to robiła, gdy się czymś denerwowała. Zły wilczy nawyk. Miotanie się z miejsca na miejsce, jak w klatce, nie pomaga uspokoić nerwów. Tylko zwiększa stres, który pęcznieje aż nie osiągnie stanu krytycznego i nie eksploduje.
- Dlaczego więc nie powiedziałaś mi, że mnie kochasz, skoro to takie silne uczucie?
- Jesteś jeszcze dzieckiem, Harry. Całę życie przed tobą. Nie chciałam, żebyś czuł się przymuszany do czegokolwiek wbrew swojej woli... Przeważnie tego nie chcę. Mycie samochodów się nie liczy. - dodała, gdy chyba chciał coś na ten temat wytknąć jej. - Nikogo nie należy... nikogo nie można zmuszać do miłości. Wtedy nie jest prawdziwa. No i, jesteś synem mojego Pana, Harry. Sądzisz, że twój ojciec pozwoliłby na nasz związek?
- I wolałaś sama się męczyć z tą pieprzniętą nicią, zamiast mi powiedzieć? - Harry usiadł obok niej na łóżku.
- To moje brzemię, Harry. Ciężko stwierdzić, czy tak wolałam - zachichotała nerwowo, patrząc na swoje ręce, zacisnęła dłonie, by nie drżały ze strachu. I ona ma być wielkim złym potworem?
~ Jesteś miękka jak królik ~ wilczyca obudziła się w samą porę, by rzucić idealnie w czasie swoje trzy grosze. Zlekceważyła ją. Aluzja z królikiem mówiła sama za siebie. A najgorsze jest to, że nie odgryzając się jej, przyznaje jej rację.
- Dla mnie liczy się tylko twoje dobro, Harry. Tylko to jest najważniejsze.
- Więc, jeśli powiem nie. I odejdę. Pozwolisz mi na to?
- Odejść? Jak to odejść? - Adira poderwała się na nogi, by zaraz paść przed chłopcem na kolana. - Dokąd chcesz odejść? - spytała chwytając dłonie Harry'ego w swoje.
- Wciąż mam dobrych kumpli w Nowym Jorku. - wzruszył ramionami, jakby wciąż się zastanawiał.
- Odprowadzę cię więc. Dopilnuję, byś był bezpieczny, Harry. - obiecała, uśmiechając się smutno. Mógłby przysiąść, że dostrzega rozpacz w jej oczach, które wciąż szkliły się łzami.
- Nie wiem, czy tego chcę - niemal syknął, wyrywając w końcu ręce z jej dłoni. Wypuściła je bez oporu i westchnęła, spuszczając głowę.
- A więc dobrze. Skoro... - nie dokończyła, bo zostało jej to uniemożliwione. Harry zsunął się z łóżka, popychając ją na podłogę, wpił się w jej usta. W pocałunku, który czekał na swój czas zdecydowanie za długo. Zapłakane oczy Adiry otworzyły się szeroko, odzwierciedlając zaskoczenie kobiety. Odpowiedziała na pocałunek z zapałem, obejmując Harry'ego. Chłopak poczuł jak wewnątrz niego eksploduje głowica nuklearna. ( Tak, wiem, słabe porównanie, ale tylko to wymyśliłem. A męczyłem się z tym nie mam pojęcia ile czasu )
Adira zapewne czuła to samo, poczuł jak się spina, a zaraz potem....
- AAA! ! ! Odbiło ci? - syknął Harry, zrywając się na nogi.
Ugryzła go!
Trzymał się za miejsce ugryzienia, tam gdzie szyja łączy się z ramieniem.
- Przepraszam, Harry. Nie mam pojęcia co się stało - Adira usiadła w miejscu, gdzie leżała.
~ To ja! Naznaczyłam go ~ wyszczerzyła się jej wilcza strona ~ Teraz jest nasz!
Harry uśmiechnął się blado. Zatem i do niego musiała przemawiać wilczyca.
- Teraz będę porastać futrem tak jak ty? - spytał czarnowłosy.
Adira pokręciła głową. Oparła się na rękach za plecami.
- To nie takie proste, mój mały. Wilkołak, który mnie przemienił, niemal mnie zagryzł. Ledwo przeżyłam. I myślę, że to jest klucz. Żeby zostać wilkołakiem, trzeba otrzeć się o śmierć, gdy taki zaatakuje. O ile też nie dokończy dzieła i nie stanie się zaatakowana osoba kolacją. Co dalej się ze mną działo, nie pamiętam. Przez długi okres chorowałam nim nie przebudziła się we mnie moja nemezis. - westchnęła Adira. Podniosła się na nogi i podeszła do Harry'ego. Obejrzała znamię, które przed chwilą zrobiła. Patrząc na nie czuła satysfakcję. I szczęście. Coś, czego nie czuła od dawna. Nachyliła się i pocałowała wciąż krwawiące oznaczenie. Harry'ego przeszedł przyjemny dreszcz.
- Więc... Oficjalnie spotykam się z swoją niańką. - powiedział z krzywym uśmiechem - Wiesz, że możesz iść teraz siedzieć? Jestem niepełnoletni, a ty jesteś dużo starsza, więc bez numerów, bo numer na policję przypiszę sobie do szybkiego wybierania.
Lykana zwęziła oczy w szparki.
- Wiem jak to obejść, kochanieńki - uśmiechnęła się wrednie do nastolatka. - Żadnego seksu aż nie skończysz dwadzieścia jeden lat - pogładziła Harry'ego po policzku, który przybrał ogłupiały wyraz twarzy.
- CO?! Ale... Ale jak to?! - syknął chłopak, idąc za lykanką do łazienki - Tak nie wolno!
- Tak nakazuje prawo, mój mały - musnęła raz jeszcze ustami wargi chłopaka i zamknęła mu drzwi przed nosem.
- Szlag! - Harry tupnął nogą jak jakiś dzieciak, któremu odmówiono lizaka - Po co w ogóle o tym mówiłem?
CZYTASZ
Życie w niewoli
WerewolfPoznajcie życie Adiry Ramirez, która nie ma stada i mieć nie może ponieważ jej życie nie należy do niej. Jest własnością wampira, Marcusa Malborna, który zmienił jej życie w koszmar. Czy jednak długo tak zostanie ? I jaką rolę odegra młody chłopak...