Część 23

2.3K 211 18
                                    

Zastał ją przy samochodzie, przed kawiarenką. 

Opierała się o maskę, pocierając kciukiem policzki pod oczami.

- Płaczesz? - odezwał się, podchodząc bliżej. Adira niemal podskoczyła zaskoczona. Nie mogła uwierzyć, że nie poczuła jak się zbliża. Spojrzała na niego oczami pełnymi łez, ale pokręciła głową. Na szczęście, kiedy przemówiła jej głos brzmiał normalnie.

- Nie. Nie. Po prostu oczy mi łzawią od tej pogody. - westchnęła, kierując twarz ku spadającym płatkom śniegu.

- Jasne... - burknął chłopak, zupełnie nie przekonany - Wcześniej jakoś nie łzawiły ci oczy jak sypał śnieg.

- Do samochodu - syknęła, kiwając głową na Camaro. Harry wyszczerzył się do niej i zajął miejsce pasażera.

- Mam do ciebie prośbę - powiedział, gdy i ona wsiadła do pojazdu.

- Hm? Mam złamać ci drugą rękę? 

- Bardzo zabawne - warknął Harry - Mówię poważnie! - odetchnął i kontynuował. - Pomożesz mi przygotować się do balu? Nie mam żadnego garnituru. Ani kogo prosić poza tobą.

Aż ją zmroziło. Ma pomóc swojemu Mate przygotować się na randkę z inną? Za co tak każe ją ten świat? 

Nie była w stanie nic odpowiedzieć, więc kiwnęła po prostu głową, czując jak serce jej pęka.


                                                      *                        *                       * 


- A teraz idź grzecznie na kolację i do łóżka - powiedziała, gdy weszli już do holu głównego Collinwood.

- Co? O tej porze? - zdziwił się Harry. Posłała mu groźne spojrzenie, więc zaniechał kłótni. - Zjesz ze mną? - zawołał za nią

- Nie jestem głodna. - odparła chłodno, wspinając się na piętro po schodach. 

Harry wzruszył ramionami i sam skierował się do kuchni.

Adira natomiast skierowała się do gabinetu Pana Marcusa. Skoro ma zabrać Harry'ego na zakupy, przydały by się jakieś fundusze. Wyszła na korytarz, przy którym znajdowało się biuro jej Pana i natknęła się na Gabrielę. 

Czarnowłosa wampirzyca uśmiechnęła się szeroko patrząc na lykankę.

- Szukałam cie! - zawołała, zmierzając do Adiry. - Nie ładnie tak się ukrywać.

- Nie ukrywałam się, panienko - odpowiedziała grzecznie. W zasadzie nie znała jej, nie wiedziała więc czego się spodziewać po tej wampirzycy. Jeśli życie czegoś ją nauczyło względem wampirów, to dmuchać na zimne  - Mam obowiązki, które muszę wykonywać.

- Przez trzy dni? - Gabriela uniosła sceptycznie prawą brew - Ktoś mi tu ściemnia. Nie ładnie, bardzo nie ładnie.

Wampirza kobieta podeszła bliżej, by uchwycić podbródek wilkołaczycy, była tak blisko, że Adira czuła jej oddech na swoich ustach.

- Chciałabym zobaczyć twojego wilka, słodziutka. Wiesz, mam bzika na punkcie twojego gatunku. I kto wie? Może namówię Marcusa, by mi cię odsprzedał? Co ty na to? Na pewno zostalibyśmy bardzo bliskimi przyjaciółkami. Znam wiele ważnych osobistości, sprawie, że byłabyś sławna.

- Nie jestem pieskiem wystawowym - odpowiedziała chłodno Adira, starając się nadal trzymać nerwy na wodzy. Czuła jednak, że jeśli zaraz nie oddali się od tej kobiety, straci kontrolę nad sobą. A to nigdy nie wróży nic dobrego. Dla niej.

Życie w niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz