Thomas dokładnie pamiętał, kiedy ostatnio czuł się tak niezręcznie.
To było na pierwszym obiedzie z rodzicami Marthy, gdy ubłagał Jamesa, żeby poszedł z nim, by następnie okazało się później, że jedzenie w domu ówczesnej ukochanej Jeffersona było podzielone dokładnie na domowników, a że nikt nie uprzedził gospodarzy o dodatkowym gościu, pan Wayles poświęcił swój posiłek. Thomas, James i Martha nie odezwali się do końca wieczoru, a Madison odmówił odzywania się do Jeffersona jeszcze przez następny miesiąc.
Skrępowanie porównywalne do tego, jakie odczuwał jeszcze wcześniej, wtedy gdy, próbując zaimponować Marcie, potknął się o krawężnik i skręcił nadgarstek. Wtedy przynajmniej wzbudził u dziewczyny coś na kształt litości, dzięki której wkupił się w łaski. Teraz nie zapowiadało się tak łatwo.
W gruncie rzeczy jednak ta sytuacja nie była wcale zła, Thomas odnosił po prostu dziwne wrażenie, że wszystko byłoby idealnie na miejscu, gdyby nie jego skromna osoba, siedząca sztywno na fotelu, podczas gdy na kanapie obok siedział jego szef wraz ze swoim synem, dyskutując nad pizzą z kurczakiem o drugiej części Dziennika Bridget Jones puszczonej w telewizji kablowej, zażarcie krytykowanej za to przez Hamiltona, który jak na oko Thomasa ekscytował się nieco zbyt bardzo jak na nielubiany film.
— Ten film jest po prostu szkodliwy społecznie — powtarzał, mimo swoich słów nie odrywając oczu od ekranu nawet na sekundę. — Szkodliwe przedstawienie kobiet, no patrz tylko. Wszystko złe, co ją spotyka, wynika z jej skretynienia i nieprzemyślanych decyzji. To, co dobre to znowu zasługa bogatego, mądrego faceta. Ludzie nazywają to kinem feministycznym? Jedyny epitet nadający się do opisania tego kina, to „żałosne" — mruknął, kręcąc głową, po czym sięgnął po kolejny kawałek pizzy.
— Przypominam, że sam to włączyłeś — odparł Washington, kręcąc głową. — Jeśli tak bardzo ci przeszkadza, znajdź coś lepszego — polecił, podając chłopakowi pilota, jednak Hamilton tylko prychnął i odrzucił go z powrotem na kanapę. — Widzisz? Po prostu masz ochotę na marudzenie.
— Wcale nie — prychnął chłopak, jednak wciąż nie oderwał wzroku od ekranu.
Po kolejnej chwili dyskusji ostatecznie włączone zostały wiadomości, które jednak Washington szybko wyłączył, gdy tylko Hamilton zaczął rozkręcać się przy komentowaniu wypowiedzi senatora Ohio równie zażarcie co przy recenzowaniu Dziennika Bridget Jones.
— Koniec tego dobrego, młody człowieku — oznajmił Washington tonem, który zapewne miał brzmieć surowo, chociaż na Hamiltonie widocznie nie wywarł większego wrażenia. — Idziesz spać.
— Nie mogę — odpowiedział Hamilton, wzruszając ramionami. — Mam dużo do zrobienia — dodał. — Zadanie z geografii, opisać kilka zjawisk na fizykę... Nie znoszę fizyki, wiesz? Wszystkie przedmioty zniosę. Te trudne rozumiem, te nudne są łatwe, a resztę mogę wykuć! Fizyka jest trudna, nudna i niemożliwa do wykucia. Jasne, mogę nauczyć się wzorów, ale jak przychodzi do testu i tak za cholerę nie wiem, jak ich użyć. Ten głupi przedmiot rujnuje mi życie — wyrzucił z siebie chłopak ze zdecydowanie przesadnym dramatyzmem. Thomas jednak miał spory problem z ocenieniem szczerości w tym stwierdzeniu. W głosie Hamiltona, mimo całej tej zbędnej histerii, rozbrzmiewała poważna nuta, która wprowadzała Jeffersona w sporą dezorientację.
— Jasne. — Washington uśmiechnął się lekko. — Ta jedna jedyna czwórka na świadectwie całkowicie rujnuje całokształt, masz rację.
Ha. Tym razem Thomas świetnie wyczuł sarkazm. To musiało oznaczać, że to nie tak, że on miał z tym problem, a Hamilton był tym typem osoby, u której ciężko odróżnić powagę od ironii.
CZYTASZ
Studium w nienawiści
FanfictionW życiu ważne jest pamiętać, że obojętnie jak wielka byłaby liczba zadanych ciosów od losu, żaden ból nie ma mocy zatrzymania toczącego się na świecie życia. Alexander Hamilton wiedział o tym od dziecka, a Thomas Jefferson dostał szansę, by się teg...