Alexander miał słabą świadomość poruszania nogami, gdy zbiegł po krętych schodach, by zaraz po przeskoczeniu ostatniego stopnia skręcić do gabinetu jego taty. Drzwi były przesuwane, przez co nie mógł nimi trzasnąć dramatycznie, ale nie żałował nawet. Nie potrzebował dramatyzmu, tym razem nie chciał histeryzować — czuł się zdradzony.
Racjonalna część jego umysłu podpowiadała, że to głupie, że Jeffersona nigdy nie był po jego stronie, więc jego odpowiedzenie się za drugą nie mogło być zdradą. Ta porywacza i niestabilna strona nastolatka była jednak znacznie silniejsza w tej sytuacji. Sytuacji ze zdradą, ale bez zdrajcy, Alexander poczuł się oszukany przez własny instynkt samozachowawczy, który zawsze był przecież jego dumą, wsparciem, solidną ochroną, a teraz zawiódł! Hamilton bowiem przywykł już do myśli, że na wielkim świecie ma więcej wrogów niż przyjaciół: Adams, Madison, Burr, jeszcze kilka osób z firmy taty Alexa, Calender i jego banda, większość drużyny koszykarskiej w jego szkole (cóż, wszyscy oprócz Laurensa, ale sytuacja z nim była więcej niż skomplikowana), kilkanaście osób, które zraził do siebie w ciągu zeszłorocznej afery, nauczyciele. To wszystko byli ludzie, z którymi Alex przebywał dzień w dzień, którzy życzyli mu raczej źle niż dobrze. Nauczył się z nimi żyć, wyrobił sobie pewien system ochrony i funkcjonował. W szkole, w firmie, na różnych okazjach pozaszkolnych, ale potem nadchodził słodki moment rozluźnienia, gdy wracał do domu, do taty. Miał bardzo wyraźną świadomość tego, że jego tata stanie za nim murem nieważne, co by się nie działo, a skoro w mieszkaniu zawsze byli tylko oni, Alexander nie musiał się bronić. I nagle wszystko runęło, bo pojawił się Jefferson, bo był taki sam jak Burr i Madison, i cała reszta ludzi, z którymi Hamilton musiał spierać się poza mieszkaniem. Jefferson był jak podmuch zimnego wiatru, który naruszył pewien ustanowiony już porządek Alexandra, niszcząc stabilność miejsca, które miało być dla niego bezpieczne.
— Wiedziałeś? — zapytał ostro, ale lekko drżącym głosem, gdy wpadł do gabinetu. — Wiedziałeś, że ten nowy plan Burra, Madisona i Jeffersona to pieprzona ucieczka na południe!?
George spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami.
— Po pierwsze, nie klnij — polecił surowo, mierząc Alexandra tym spojrzeniem, przez które chłopak natychmiast spuścił wzrok i przeprosił cicho. — Po drugie, nie krzycz, nie denerwuj się i zwolnij. Mówisz o planie systemu finansowego firmy, tak?
— Tak — potwierdził Hamilton, niespokojnie przebierając nogami. Dawno wyzbył się odruchów rodem z choroby sierocej, ale chwile, takie jak te, gdy coś z impetem uderzało w jego poczucie bezpieczeństwa, sprawiały, że znów wracały nieprzyjemne reakcje podświadomości. — Przenieść główne ośrodki z północy na południe. To absurd.
— Brzmi trochę absurdalnie, ale uspokój się — polecił mężczyzna, najwidoczniej dostrzegając dziwną, paniczną aurę, jaka otacza jego syna. — To tylko projekt, tak? Jeśli naprawdę będzie źle, zostanie odrzucony. Nie martw się.
Alexander westchnął i opadł na krzesło po drugiej stronie biurka. Przetarł oczy i skinął głową.
— Wiem, po prostu... — Spojrzał na ojca z lekką frustracją. — Nie wiem, dlaczego dalej szukasz rozwiązania, skoro masz je pod nosem — stwierdził. Jego tata natychmiast pokręcił stanowczo głową.
— Rozmawialiśmy o tym, Alex — przypomniał. — Nie chcę znowu do tego wracać. — Podniósł się z krzesła i skierował się w stronę drzwi. Hamilton, niczym cień, podążył za nim.
— Nie rozmawialiśmy — zaprzeczył gwałtownie. — Ty mówiłeś, ja słuchałem, to żadna rozmowa — stwierdził. Uparcie podążył za ojcem do salonu, wiedząc, że może osiągnąć cel odpowiednio wyważonymi namowami. — Tatooo... — jęknął, gdy mężczyzna dalej ignorował go i nie zwracał się w jego stronę. — Wiesz, że to dobre rozwiązanie, daj mi tylko czas, żeby to dopracować — naciskał. Jego tata zatrzymał się w kuchni tak gwałtownie, że niespodziewający się tego Alex przyłożył czołem w jego plecy.
CZYTASZ
Studium w nienawiści
ФанфикW życiu ważne jest pamiętać, że obojętnie jak wielka byłaby liczba zadanych ciosów od losu, żaden ból nie ma mocy zatrzymania toczącego się na świecie życia. Alexander Hamilton wiedział o tym od dziecka, a Thomas Jefferson dostał szansę, by się teg...