— Sądziłem, że ten trik z wywoływaniem zazdrości nigdy nie działa — oznajmił Morris, po tym jak Alexander skończył streszczać jemu, Pendletonowi i Churchowi swój ostatni tydzień, podczas gdy całą czwórką siedzieli w Domino's, próbując wybrać pizzę, którą wszyscy byliby w stanie zjeść. — Raz próbowałem wyrwać laskę, flirtując z jej przyjaciółką, a koniec końców obie dały mi kosza — dodał, wyrywając Nathanielowi z rąk kartę dań. — To może mieć coś wspólnego z biologią. Czytałem artykuł o tym, że kobiety są z natury mniej zazdrosne niż mężczyźni.
— To może mieć coś wspólnego z tym, że jesteś odrażający — stwierdził kąśliwie Church. — I nie masz racji. Z największego badania o zazdrości wynika, że mężczyźni są faktycznie bardziej zazdrośni, ale kiedy w grę wchodzi kontakt seksualny. Przy emocjonalnym kobiety są bardziej zazdrosne, więc musisz znaleźć inną wymówkę.
— Oboje się mylicie — westchnął Pendleton — bo tu nie chodzi o zazdrość, tylko konkurencję.
— Co za różnica? — zapytał Morris.
— Zazdrość to uczucie, które pojawia się, gdy pożądany obiekt posiada inna osoba, a konkurencja to mechanizm walki.
Church pokiwał głową w zastanowieniu.
— Czyli ten trik jest związany z konkurencją czy zazdrością? — zapytał.
— Technicznie to wykorzystanie zazdrości w celu podburzania konkurencji — odparł Pendleton.
— Albo wykorzystanie konkurencji w celu wywołania zazdrości — wtrącił Morris.
— Nie — zaprzeczył Nathaniel, wzdychając. — Tak by było, gdyby Alex chciał go tylko wkurzyć, a chodziło o podburzanie do konkurencji — wyjaśnił cierpliwie. — Zazdrość pojawia się tylko u ludzi. Gdyby byli żmijami, po prostu stanęliby w rytualnym pojedynku na śmierć i życie.
— Żmije walczą rytualnie? — zdziwił się Morris. — Brzmi fajnie. Tylko przy godach czy wszystkie spory rozwiązują rytualnym pojedynkiem? Bo gdyby...
— Uwielbiam nasze rozmowy — wtrącił z irytacją Alexander — ale istnieje chociaż niewielka szansa, że odłożymy rytualne pojedynki i życie erotyczne żmij na inny dzień i skupimy się na moim problemie? — zapytał. Pendleton natychmiast uniósł dłonie na wysokość ramion w geście kapitulacji. — Albo przynajmniej coś zamówmy, bo od rana nic nie jadłem — dodał, wyrywając Morrisowi kartę z rąk.
Alex nie wiedział, jakim cudem skończyli w Domino's, skoro jednogłośnie zgodzili się, by nie iść do Domino's, ale ostatecznie był zbyt głodny, żeby na to narzekać. Nie potrafili dogadać się co do pizzy. Trzy razy odesłali kelnera z kwitkiem, Alexander zaoferował mu tylko przepraszający uśmiech i odnotował w myślach, by zostawić przynajmniej dwadzieścia procent napiwku. Chcieli wziąć jedną dużą podzieloną na pół, ale Morris chciał hawajską, podczas gdy Alexander i Church nie uznawali ananasa na pizzy, a Nathaniel nie jadł mięsa, więc musiał mieć wegetariańską, chociaż oprócz niego nikt wegetarianinem nie był. W dodatku Church i Nathaniel chcieli z pieczarkami, a Alexander pieczarek nie znosił. Koniec końców musieli wziąć dwie średnie. Morris i Church pół hawajską, pół pepperoni, a Alexander i Pendleton wegańską, bo Hamilton uznał, że nie zje sam całej połowy średniej, a w zasadzie nie miał nic przeciwko wegetariańskiej. Przywykł przy Elizie, a wcześniej przy Laurensie.
No i nie chciał przedłużać tych obrad okrągłego ciasta. Był na to zbyt głodny.
— To wracając do tematu — odezwał się Morris, gdy kelner w końcu odszedł ze złożonym zamówieniem — co dokładnie ci dzisiaj powiedział?
CZYTASZ
Studium w nienawiści
FanfictionW życiu ważne jest pamiętać, że obojętnie jak wielka byłaby liczba zadanych ciosów od losu, żaden ból nie ma mocy zatrzymania toczącego się na świecie życia. Alexander Hamilton wiedział o tym od dziecka, a Thomas Jefferson dostał szansę, by się teg...