6. Kiedy ryzykujesz w grze, zostajesz w grze

1.3K 143 58
                                    

Alexander w zasadzie przywykł do odnoszenia urazów. Zanim został adoptowany zdarzało się to znacznie częściej. Wtedy było gorzej. W nowojorskim sierocińcu bójki i szarpaniny były codziennością, a w gimnazjum swego czasu koniecznością. Tam było łatwo, przepychanki miały charakter rozrywkowy, chociaż oczywiście były wyznacznikiem pozycji. Im lepiej się bijesz, tym większym cieszysz się szacunkiem. Alexander może i nigdy tego nie rozumiał, a jednak brał w tym udział i mimo wszystko ciepło wspominał gimnazjum. Swój pierwszy rok w Stanach był jednym z gorszych w jego życiu głównie przez sierociniec. Gdy już się z niego wyrwał (a raczej został wyrwany), nadszedł okres spokojniejszych dni.

Do czasu liceum. Liceum było znacznie gorsze. Wtedy Hamilton już wyhodował sobie prawidłową opinię o przemocy, której nie sabotowała dziecięca chęć zaimponowania. Naprawdę starał się nie prowokować, a kiedy przychodziło co do czego, nie odpowiadał na atak. Przeważnie udawało mu się jednak osłonić twarz albo uniknąć uderzenia, polegając na wyuczonym wcześniej refleksie, który jednak tego dnia postanowił go zawieść. Szczerze powiedziawszy, obrał sobie na to najgorszy moment. Koniec roku zbliżał się nieubłaganie, a wraz z zmniejszającą się ilością dni, która oddzielała uczniów od rozpoczęcia wakacji, rosły ich starania o jak najlepszy wykaz ocen, a z tym zawsze rósł poziom stresu, który w przypadku Alexa już raz okazał się dotkliwy do tego stopnia, że jego tata stawał się podejrzliwy i niespokojny z każdym intensywniejszym wydarzeniem w życiu szkolnym Hamiltona.

Po zeszłorocznym bałaganie, w którego centrum Alexander miał wątpliwą przyjemność gościć, nawet nie miał żalu.

Po powrocie do mieszkania, od razu przyłożył do puchnącego policzka zimny okład i opadł na kanapę, otwierając na telefonie czat grupowy ze Schuylerkami. Na miejscu miał tylko dwie, Angelica — najstarsza, dziewczyna Churcha — kończyła swój ostatni rok w liceum na wymianie międzyszkolnej w Londynie. Wyjechała z początkiem drugiego semestru, obiecując jednak zarówno Johnowi, jak swoim siostrom, jak i Alexandrowi, że będą w stałym kontakcie. I chociaż z wielu względów było między nimi różnie, Hamilton zawsze żywił do najstarszej z sióstr silne uczucie i nie mógł się doczekać dnia jej powrotu do Nowego Jorku. Chociaż w tym momencie może i lepiej, że dzielił ich ocean, bo mogłoby się okazać, że to reakcja Washingtona na siniaka na twarzy jego syna byłaby tą łagodną. Waleczna natura Angelici mogłaby wprawić w panikę nawet najlepiej wyszkoloną i wyposażoną armię.

londyńsko-nowojorska podziemna baza kontaktowa

HamHam: Hejjj :)))

Na odpowiedź czekał niecałe dziesięć sekund.

Betsey: O Boże, co zrobiłeś?

Wywrócił oczami, choć w duchu uśmiechnął się, wyczuwając troskę w słowach przyjaciółki nawet przez internet.

zostaw mnie mamo jestem punk rockiem: Alex nie błagam
zostaw mnie mamo jestem punk rockiem: nie używaj emotek to takie nie w twoim stylu
ANGELica: Jeśli jesteś głodna, Peggy, zjedz obiad, a nie przecinki :)))
zostaw mnie mamo jestem punk rockiem: jestem punk rockiem mogę jeść, co kurwa chcę
Betsey: Ale przecinek postawiła :)))
ANGELica: Język, młoda damo
zostaw mnie mamo jestem punk rockiem: zacznę stawiać przecinki jeśli wy przestaniecie z tą chorą buźką
ANGELica: :)))
Betsey: :)))
zostaw mnie mamo jestem punk rockiem: stop.

Alexander wydał z siebie pełen frustracji jęk, pozwalając sobie na chwilę zwątpienia w swój plan. A raczej w ludzi, których próbował do niego zwerbować.

HamHam: Panie, trochę powagi, proszę
HamHam: Jest sprawa
ANGELica: Nienawidzę, gdy zaczynasz tak rozmowę
HamHam: Z myślą o Tobie zacząłem od „Hejjj :)))"
ANGELica: Jaki kochany
HamHam: Prawda?
Betsey: Alex, co to za sprawa?
HamHam: Um
HamHam: Biłem się

Studium w nienawiściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz