49. Angelica Schuyler

1K 114 93
                                    

Z jakiegoś powodu, mimo buntowniczej i burzliwej postawy zasiadającej przy jego biurku dziewczyny, Thomas nie czuł się onieśmielony. Był zaciekawiony. Siedziała przed nim przyjaciółka Alexandra, a skoro była przyjaciółką Alexandra, była też reprezentantką części życia Alexa, która dotąd nie została odsłonięta oczom Jeffersona. W tej chwili kolejna kurtyna upadła, może i wbrew woli Alexa, ale również nie na prośbę Thomasa, przez co nie czuł wyrzutów sumienia, jakby dopuszczał się inwazji. Przyjaciółka Alexandra. Oczywiście chciała porozmawiać o ich związku. Skąd wiedziała, jak znaleźć Thomasa? Alex mógł zdradzić jej nazwisko, ale to brzmiało nieprawdopodobnie. Thomas nie znał nazwisk jego przyjaciół, wydawało mu się, że Alexander nie jest zainteresowany mieszaniem ze sobą różnych sfer swojego życia. Nigdy o tym nie rozmawiali, ale Thomas w jakiś sposób wiedział.

A jednak siedziała przed nim ta dziewczyna. Córka Philipa Schuylera, przyjaciółka Alexandra, reprezentując dotąd zamkniętą przed nim sferę życia Alexa, która teraz stanęła otworem. Nie potrafił się bać. Nie wtedy, gdy wiedział, że chodzi o Alexandra.

— Jeśli mogę spytać — odezwał się z dozą ostrożności w głosie. — Skąd wiedziałaś, że to ja? Alexander ci chyba powiedział?

— Nazwiska? Oczywiście, że nie — odpowiedziała dziewczyna, nawet na sekundę nie spuszczając wzroku z Jeffersona i chociaż intensywność i ciemny kolor oczu przywiodło mu na myśl spojrzenie Alexandra, Thomas nie poczuł nawet ułamka tego, co czuł pod spojrzeniem Hamiltona. — Spytałam ojca o najnowszych pracowników, wymienił między innymi ciebie. Połączyłam daty i fakty. Był trochę naiwny, wierząc, że cię przed nami ukryje.

— Może liczył na to, że uszanujcie jego prywatność? — zaproponował Thomas z najdelikatniejszą nutką ironii, która mogłaby pozostać niezauważona przy kimkolwiek innym.

— Tak jak mówię. Naiwny — stwierdziła dziewczyna. Thomas nie uśmiechnął się, choć nieco go kusiło. Wiedział, że istniał tylko jeden sposób na przeprowadzenie tej rozmowy i nieoblanie nieokreślonego testu. Jeden prawidłowy scenariusz na milion błędnych, a on musiał go odkryć albo... w zasadzie nie miał pojęcia. Rozum podpowiadał mu, że Angelica Schuyler nie może uczynić jego związkowi żadnej szkody, jednak postawa dziewczyny świadczyła o czymś zupełnie innym i niech go szlag, jeśli nie była przekonująca.

— Możliwe. W czym mogę pomóc? — zapytał tak uprzejmie jak tylko potrafił. Wiedział, że jeśli będzie utrzymywał pozorny spokój, panna Schuyler również się nie uniesie. Zdecydowanie nie potrzebował w biurze awantury.

— Chcę tylko porozmawiać.

— Rozmawiajmy. — Dziewczyna nieco zmrużyła oczy, aż Thomas niemal mógł zobaczyć ilość procesów myślowych, jakie zachodziły za tymi oczami.

— Z całym szacunkiem, ale co ty sobie myślisz? — zapytała, w końcu przełamując złudzenie uprzejmości. Thomas uniósł brwi, słysząc to pytanie z jednej strony zadowolony z tego, że to Schuyler jako pierwsza zrezygnowała z pozorów, a z drugiej poddenerwowany tym pytaniem, co całym sobą próbował ukryć.

— Co masz na myśli? — odpowiedział pytaniem, wiedząc, że jeśli odpowie za szybko nawiązując do Alexa, może powiedzieć więcej niż wymagałaby sytuacja. Tak jak się spodziewał, na twarzy panny Schuyler pojawił się ślad irytacji.

— Twój związek — przy słowie związek zakreśliła palcami niewidzialny cudzysłów w powietrzu — z Alexandrem, oczywiście. Raczej nie przyszłam tu dyskutować o biografii Lenina — dodała ironicznie, na co Thomas westchnął cicho, z łatwością odnajdując w jej tonie kpiąca nutkę, którą słyszał u Alexa, gdy ten oskarżał Jeffersona i jego poglądy o zbieżne z komunistycznymi.

Studium w nienawiściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz