°15°

1.2K 109 15
                                    

Ryan siedział na łóżku Brendona czekając, aż ten wróci z treningu. Minęły dwa dni od nocy, którą brunet zapamięta prawdopodobnie na całe życie jako najgorszą. Planował porozmawiać z Brenem o tym, że chciałby wrócić do swojego domu i tam już zamieszkać jednocześnie zrywając kontakt ze swoim oprawcą. Nie wiedział, czy w ogóle mógł podejmować taki dialog, bo chłopak wciąż miał na niego haczyk w postaci nagrania, ale wolał spróbować. Naprawdę zaczął bać się swojego dotychczasowego współlokatora, z którym spał w jednym łóżku. Wolał już, żeby każdy w szkole zobaczył ten cholerny film, ale żeby nie musieć tam dalej przebywać. Zawsze mógł przestać chodzić do szkoły lub po prostu złapać stopa i wyjechać z miasta. W końcu teraz co za różnica co się z nim stanie.

Gdy z dołu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi Ryan momentalnie poderwał się z łóżka i skierował się w stronę drzwi wejściowych.

- Cześć - powiedział dosyć cicho do Brendona, gdyż od dwóch dni praktycznie w ogóle nic do niego nie mówił. Cały czas zbywał go jak tylko mógł, gdy starszy chciał zacząć rozmowę. Brendon zrzucił z siebie plecak uśmiechając się do młodszego.

- Hej - odrzekł szatyn patrząc na młodszego i zdejmując buty. W jego głosie rozbrzmiewała jakby nutka nadzieji, że brunet mu wybaczył i wszystko teraz wróci do normy. - Coś się stało? - zapytał, gdyż domyślał się, że Ryan nie odezwałby się do niego z nudów. Może chciał coś w zamian za kolejną szansę? Teraz był w stanie spełnić wszystko, co tylko chciał.

- Myślę, że musimy porozmawiać - powiedział Ryan niepewnie. Teraz Bren zaczął mieć mieszane uczucia. Może chciał się pogodzić?

- Jasne, o czym? - zapytał Brendon zaczynając się lekko stresować, jednak z drugiej strony będąc też zadowolonym, że wreszcie ze sobą rozmawiają. Odłożył kurtkę na wieszak i ruszył z młodszym w stronę swojego pokoju.

- Trochę myślałem... - zaczął Ryan. - I chciałbym wrócić do siebie.. do swojego domu - oznajmił pewnie wiedząc, że teraz pewność siebie była podstawą do przeprowadzenia tej rozmowy i osiągnięcia celu.

- Yhym... - mruknął szatyn lekko zasmucony. Teraz już wiedział, że stracił zaufanie Ryana całkowicie, czego bardzo żałował. - To twoja decyzja... jeżeli chcesz... - dodał po chwili dość niezręcznego milczenia. Kiedy tylko wypowiedział te słowa zauważył na twarzy Ryana dużą ulgę. Przynajmniej tyle mógł dla niego zrobić.

- To ja może zacznę się pakować. - Ryan wycofał się w stronę szafy w głębi duszy bojąc się, że Brendon jeszcze zdąży się rozmyślić.

- Mogę dać ci jakiś plecak, czy coś - Brendon mówił bez emocji w głosie. - Może jakiś karton... - sam zaczął się zastawiać w co spakować jego rzeczy, których na całe szczęście nie było dużo.

- Okey, dzięki - powiedział Ryan, po czym od razu zaczął zbierać swoje ubrania.

- Chcesz żebym cię odwiózł? - zapytał starszy po jakimś czasie. Mimo wszystko do domu Ross'ów było kilkanaście minut drogi, a przejście tak dużej odległości z pudłami byłoby wręcz niemożliwe.

- Jeżeli masz czas... - Dla Ryana ta opcja była by dosyć korzystna. Nie wiedział jednak czemu Brendon nagle zrobil się tak pomocny.

- Okey, to powiedz jak będziesz gotowy - powiedział Bren siadając w zamyśleniu na łóżku.

***

You belong to me | RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz