°48°

626 76 48
                                    

Maraton 1/4

— Czego szukasz? — zapytał Brendon, widząc, że Ryan już od paru minut grzebie beznamiętnie w szafie.

— Takich jednych spodni — oznajmił brunet, nie przerywając czynności — o mam. — Ucieszył się, wyciągając parę czarnych jeansów, które po chwili na siebie założył.

— No nie — jęknął, widząc, że te za żadne skarby się nie dopną — czy ja jestem gruby? — zapytał, odwracając się do Brendona.

Było to chyba jedno z najtrudniejszych pytań świata. Szatyn słyszał je już wielokrotnie od swoich byłych dziewczyn i doskonale wiedział, że każda odpowiedź była zła. Jednak z drugiej strony Ryan nie był dziewczyną, więc stwierdził, że zaryzykuje.

— Nie, chyba raczej wracasz do normalnej wagi — mruknął, unosząc wzrok znad telefonu — nie dziw się, że wyrastasz ze spodni, bo serio jakiś czas temu byłeś masakryczne chudy.

— Nie wiem, czy mam jakieś, które mogłyby być dobre. — Westchnął Ry — Mam te czarne, ale są w praniu.

— Myślę, że to oznacza, że powinniśmy ci jakieś kupić.

— No nie wiem — mruknął niechętnie. Strasznie nie chciał, żeby Brendon mu coś kupował, bo czuł, że wtedy go wykorzystuje.

— I tak w sumie chciałem sobie kupić buty.

Ryan doskonale wiedział, że Brendon ma rację i, że rzeczywiście przydałoby mu się jakieś nowe ubrania tym bardziej, że na dworze robiło się coraz cieplej, a on niezbyt posiadał jakiś krótkich spodenek czy T-shirtów. Mogliby iść w sumie do jakiegoś lumpeksu, gdyż było tam naprawdę dużo fajnych rzeczy, a co najważniejsze dosyć tanich, przez co Ryan nie zmniejszyłby, aż tak funduszy starszego.

— To pojedziemy po obiedzie. — Zadecydował Brendon, wracając do poprzedniej czynności.

***

— Chodźmy tutaj. — Szatyn wskazał na jakiś sklep, którego nazwy Ryan nawet nie kojarzył. — Wybieraj to, co ci się podoba — oznajmił Brendon samemu również zaczynając przekładać wieszaki. — Jaki masz rozmiar?

— M — powiedział młodszy, biorąc do ręki pierwszy wieszak z koszulką, która wpadła mu w oko. Gdy jednak zobaczył jej cenę nagle ta zaczęła mu się wydawać brzydka.

— Dlaczego to wszystko kosztuje tak strasznie dużo? — zapytał, gdy po sprawdzeniu cen kolejnych ubrań okazało się, że wszystkie są tak samo drogie. W zamian za cztery takie mógłby już opłacić rachunek za prąd. — Nie możemy iść do jakiegoś tańszego sklepu?

— Wszędzie są podobne ceny — oznajmił Brendon. — Zresztą nie patrz na to ile coś kosztuje, tylko czy ci się podoba.

— Nie chcę, żebyś wydał na mnie tak strasznie dużo kasy.

— Spokojnie, nie przejmuj się tym. — Brendon przewrócił oczami — Potrzebujesz nowych ubrań, bo sam widzisz, że z tych już wyrastasz, zresztą to dla mnie naprawdę żaden problem.

Ryan jednak nadal był niezbyt przekonany co do tego. To, że szatyn miał za wszystko zapłacić, strasznie go przytłaczało.

— Dobra zrobimy inaczej. — Westchnął, widząc, minę młodszego, po czym podszedł do jakiegoś wieszaka, na którym wisiała biała koszulka z jakimś napisem na środku. — Podoba się ci się? — zapytał.

— No jest całkiem niezła. — Ryan pokiwał głową.

— Świetnie, to ją przymierzysz — oznajmił Brendon podając mu ją.

You belong to me | RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz