°44°

978 74 135
                                    

Sarah
Przyjdź do mnie o 12 to pójdziemy razem.

Ryan otrzymał SMS-a od dziewczyny w czasie kiedy jadł śniadanie. W sumie zastanawiał się, czy to aby dobry pomysł aby z nią szedł. Nie znał nikogo z jej towarzystwa, a bez obecności Brendona obok nie czuł się ani trochę pewnie. Z drugiej jednak strony siedzenie cały dzień w domu Jacka nie wydawało mu się za ciekawą opcją.

— Em Jack — zaczął Ryan, gdy chłopak wszedł do kuchni ubrany jedynie w spodnie dresowe, tym samym odsłaniając swój dość mocno umięśniony brzuch — Ogólnie to miałem dzisiaj iść z Sarah —oznajmił starając się na niego nie patrzeć i nie rozpraszać.

— okej, to jak będziesz wychodził to weź klucze jakby mnie nie było — poinformował krótko ziewając — a za ile idziesz? — zapytał jeszcze, zaczynając szukać czegoś w lodówce.

— Za jakąś godzin wychodzę. — mruknął, na co dostał jedynie odpowiedź w postaci chrząknięcia i kiwnięcia głową.

***

— Hej — Sarah otworzyła mu drzwi uśmiechając się do niego. Wręcz od razu do jego nozdrzy dotarł mocny zapach perfum. Zbyt słodkich jak na gust Ryana. —  wezmę z góry torebkę i możemy iść. — oznajmiła no i po chwili zniknęła na schodach. Brunet czekał na nią w przed pokoju słysząc jak z każdym krokiem jej buty na koturnach lekko stukają o podłogę.

— Właściwie to gdzie dokładnie idziemy? - zapytał chłopak, gdy dziewczyna ubrana w skórzaną kurtkę i zwiewną kwiatową sukienkę wróciła na dół.

— Do takiej jednej Ashley.— wyszła z mieszkania zamykając za sobą i brunetem drzwi — Będzie jeszcze parę osób.— poinformowała.

— Yhm. — brunet zaczął się stresować. Już nawet nie lekko, a w cholerę mocno. Może to wyjście nie było takim dobrym pomysłem? Lepiej było siedzieć w domu i grać z Jackiem w bardzo niezręcznego chińczyka.

***

— Wreszcie jesteś. — drzwi otworzyła im brunetka, uśmiechając się do Sarah po chwili przenosząc wzrok na Ryana. Nie spodziewała się nowego gościa, a szczególnie w postaci Rossa.

— to Ryan — szatynka — przedstawiła swojego przyjaciela — chłopak... — nie  dokończyła, gdyż zostało jej to uniemożliwione.

— Brendona. — powiedziała dziewczyna patrząc się przez chwile na bruneta jednocześnie skanując go wzrokiem. — Wejdźcie. — dodała po krótkiej chwili uśmiechając się do nich.

Po chwili przeszli do salonu gdzie znajdowało się parę osób. 3 chłopaków i jeszcze jakieś 2 dziewczyny. Ryan kojarzył ich wszystkich z widzenia przez to, że widział ich kilkukrotnie z Sarah. Wszyscy wyglądali raczej na przyjaźnie nastawionych i na sam widok nastolatka nie zaczęli go wyzywać, tak więc był to dobry znak.

— Ogólnie to jest Ryan jakby ktoś nie wiedział. — oznajmiła szatynka przytulając chłopaka — Mój najlepszy przyjaciel gej — dodała, przez co Ryan jedynie zaśmiał się cicho na takie określenie. Te jedno zdanie wyjątkowo dobrze opisywało ich relacje.

Wszyscy prawie jednocześnie powiedzieli do niego "hej" na co on sam jedynie się uśmiechnął. Wierzył, że nie będzie tak źle jak myślał.

***

— Ale serio ona powiedziała, że nie powinnam z nim rozmawiać, bo jestem powodem ich kłótni— zaśmiała się Jac upijając łyk z butelki alkoholu. Mówiąc to mocno gestykulowała, chcąc pokazać absurd tej sytuacji.

   Ryan nie spodziewał się, że będzie tu alkohol. Gdyby wiedział pewnie by nie przyszedł, gdyż picie kojarzyło mu się nie za dobrze. Nie chciał jednak odstawiać od grupy, więc z zaciśniętym gardłem, co jakiś czas upijał łyk napoju z butelki stojącej przed nim.

You belong to me | RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz