°2.4°

320 41 10
                                    

   Ryan stał przed drzwiami kolejnego mieszkania, zamieszkanego przez osobę zainteresowaną jego adopcją.

Już od dobrych kilku dni nieustanie, wraz z przerażająco poważną panią z opieki społecznej był wożony od rodziny do rodziny po różnych domach, z nadzieją, że może któraś zlituje się nad nim i przyjmie pod swój dach. Niestety dla jednych okazywał się za stary, inni chcieli dziewczynkę, a następni, gdy tylko Ryan oznajmiał, że jest gejem automatycznie wymigiwali się, bo w końcu wychowanie homoseksualnego dzieciaka na porządnego obywatela, który nie popadnie w narkomanie, czy zarazi się HIV było praktycznie niewykonalne.

Nie mógł ukryć, że czuł się trochę jak stary produktu wystawiony na sprzedaż po obniżce, a dodatkowo jego orientacja jedynie zniechęcała.

Nagle drzwi otworzyły się, a zaraz za nimi pojawiła się rudowłosa kobieta. Bujne, nieco roztrzepane loki okalające jej twarz i stara, powyciągana koszulka zdradzały, że dopiero co wstała i zdecydowanie nie spodziewała się gości.

— Oh, pewnie pani z opieki społecznej — zaczęła, wyciągając dłoń w kierunku kobiety. — Lisa Donovan — przedstawiła się, następnie, skupiając całą swoją uwagę na drobnym brunecie. — A ty z pewnością musisz być Ryan — Na jej ustach pojawił się  jeszcze większy uśmiech, co zmieszało lekko bruneta. Dziewczyna wykazywała się niepokojąco dużym entuzjazmem, przez co nie był pewny czy może wcześniej czegoś nie brała.

— Ryan i ja przyszliśmy obejrzeć dom i jeszcze raz wszystko omówić — zaczęła urzędniczka, poprawiając swoją już i tak idealnie założoną marynarkę.

— Tak, jasne zapraszam — Rudowłosa automatycznie usunęła się z przejścia, wpuszczając gości dalej. — Nie jest może i najczyściej, ale na co dzień jest dużo lepiej — zapewniła, widząc, krytyczne spojrzenie jakim obrzuciła ją kobieta.

Ryan również rozejrzał się orientacyjnie, chcąc wybadać jak będzie prezentować się jego prawdopodobnie nowy dom.

Nie za duże mieszkanie urządzone w dosyć nowoczesnym stylu, mimo wszystko wydawało się być całkiem przytulne i zadbane.

— Na prawo jest kuchnia połączona z salonem i moja sypialnia — tłumaczyła, stając na środku dużego pomieszczenia, utrzymanego w jasnych barwach. I jeżeli to dla dziewczyny był bałagan, to nigdy nie widziała pokoju Brendona, po miesiącu wymigiwania się od sprzątania.

— No, a tu mamy twój pokój — rudowłosa otworzyła ostatnie już drzwi, wchodząc w głąb pomieszczenia. — Nie byłam pewna jak ustawić meble, więc jeżeli coś ci się nie podoba zawsze możemy to zmienić, no a co do koloru ścian myślałam nad błękitnym, ale z drugiej strony granatowy wydawał się bardziej chłopięcy. — Jej usta praktycznie się nie zamykały i mimo, że żaden ze słuchaczy nie skupiał się zbytnio nad jej słowami, ta nie wydawała się być zniechęcona.

Ryan przez cały czas niepewnie rozglądał się po pokoju, nie wierząc, że to wszystko może być jego. Nowy dom, rodzina, całkowicie czysta karta. Wszystko mógł zacząć od nowa, dokładnie tak jak tego chciał.

You belong to me | RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz