°2.19°

277 16 13
                                    

— Jak myślisz? Tyler tym razym postawił na małą domówkę dla najliższych czy może wielką imprezę? — Dallon zerknął na Ryana siedzącego zaraz obok w aucie. Nie mógł ukryć że coraz trudniej rozmawiało mu się z chłopcem. Ten wydawał się być jakoś często rozkojarzony i pływający w obłokach. Nie mogli nawet znaleźć wspólnego tematu. Każda rozmowa kończyła się wymianą może kilku nieznaczących nic zdań. Starszemu zaczęło się zdawać jakby może Ryan coraz mniej przykładał się do budowania ich wspólnej relacji a przecież Dallon tak naprawdę tylko dla niego poddał swój poprzedni związek. Obawiał się również że jeżeli dalej będzie spotykał się z tak dużą niechcęcią ze strony partnera ich wspólne "ognisko" wreszcie przestanie się iskrzyć aż nareszcie doszczętnie wygaśnie... na to nie mógł pozwolić!

— hallo... Pytałem o coś... — przypomniał się jeszcze raz już z mniejszym entuzjazmem w głosie niż poporzdnio.

— No nie wiem. — pasażer odmruknął tylko od niechcenia wzruszając ramionami. W istocie nie miał najmniejszej ochoty na pogaduszki z Weekesem. Właśnie teraz rozmyślał nad tym jak powita Brendona o ile ten się w ogóle zjawi. W końcu Tyler był jego przyjacielem nie mniejszym niż Dallon jeszcze przeszło parę miesięcy temu więc Ryan nie sądził by ten odpuścił sobie tak ważny moment w jego życiu. No i tu właśnie pojawiał się problem. Co mają oni zrobić gdy tylko wymienią spojrzenia w progu? Przecież Ryan nie istotne jak bardzo by chciał tego w tamtym momencie nie mógłby po prostu rzucić mu się w ramiona i ucałować tak jak na poprzedniej imprezie lecz tym razem nie odpychając go a nawet bardziej przyciągając. Nie... to byłoby niedopuszczalne zachowanie, zresztą znając siebie najprawdopodobniej w tamtym momencie który przecież niebłaganie zbliżał się tak szybko będzie chciał tylko i wyłącznie zapaść się pod ziemię.

Dallon jeszcze dwa razy próbował rozpocząć jakąś rozmowę lecz finalnie Ryan znudzony tym wszystkim podniósł poziom głośności radio samochodowego aby nie musieć go słuchać i dać partnerowi do zrozumienia że nie ma ochoty teraz na  dalszą rozmowę.

Wreszcie dojechali na planowane miejsce i od momentu gdy tylko wysiedli z auta rozwiązała się wątpliwość zadana w pierwszym pytaniu. To co zobaczyli na pewno nie mogli opisać mianem "domówki dla najbliższych osób". Już na samym podwórku chłopcy zauważyli kilkanaście osób których ani trochę nie kojarzyli nawet z widzenia. Jedni wesoło śmiali się i konwersowali siedząc na murku oddzielającym posesję państwa Joseph od chodnika wspólnoty. Pozostała większość jednak pijacko zataczała się najwyraźniej nie zdając sobie sprawy z tego jak żałośnie teraz wyglądali wykrzykując tylko sobie zrozumiałe słowa i co jakiś czas niezdarnie ruszając ciałem jakby próbując tańczyć.

Przechodząc wąska ścieżka pomiędzy pijanymi nastolatkami niespodziewanie Dallon złapał opuszkami palców dłoń młodszego jakby chcąc dodać mu odwagi ten jednak niepostrzeżenie wyślizgnął się byle by tylko nie wymieniać dotyku z towarzyszem. W głowie szumiała mu tylko jedna myśl. Brendon.

Weszli przez otwarte drzwi i to co tam zobaczyli nie odbiegało wcale od widoków jakie były im dobrze znane. Masa nastolatków z czerwonymi kubeczkami rozmawiająca, tańcząca i bawiąca się razem. Gdzieś w salonie dostrzegli formujące się kółeczko grające w tą niby dziecinną grę "prawda czy wyzwanie" jednak mającą swoje grono fanów. Pozostało ostatnie najważniejsze zadanie - znaleźć solenizanta. A to nie należało do najprostszych zadań.

Wreszcie i to się udało a czas (od momentu przechylenia pierwszego kieliszka z wysoko procentowym trunkiem) zaczął lecieć nieubłaganie szybko. Ryan nawet się nie obejrzał jak na imprezie nie zostało już dużo ludzi a zaledwie kilkanaście których Ryan kojarzył z szkoły. Jedyne co zaczynało go niepokoić to to iż ani razu nie widział tu Brendona a przecież szukał wnikliwie. Tylko raz jeden wydawało mu się ze znajomą czupryna mignęła gdzieś w tłumie jednak i to wspomnienie wydawało mu się być rozmyte i niewyraźne. Teraz nie pamiętał nawet ile alkoholu zdołał w siebie władować.

Wasze modły zostały wysłuchane tyle że nie ma przecinków.

You belong to me | RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz