He was worthy only some cash and a few cigarettes
): ): ):
— Stresuję się.. - Ryan te słowa wręcz wyszeptał. Nie był w stanie teraz normalnie mówić. W końcu nie widział się z ojcem około pięciu miesięcy. Nie kontaktował się z nim, nie widywał na ulicy, a teraz, jak gdyby nigdy nic musiał prosić go, aby podpisał zgodę na zmianę miejsca zamieszkania i szkoły. Strasznie martwił się co takiego może się wydarzyć, a dodatkowo, nie ukrywając wstydził się trochę całej tej sytuacji. Bardzo nie chciał żeby Brendon, mający cudownych, a przede wszystkim kochających rodziców widział, z jak bardzo patologicznej rodziny pochodził.
— Nie stresuj się Ry. Wszystko pójdzie, tak jak trzeba - zapewnił, chowając dłoń chłopca w swojej i następnie układając obydwie na dźwigni do zmiany biegów. — Wszystko będzie dobrze— dodał uspokajającym głosem.
— Będzie dobrze — powtórzył po nim Ryan, jakby chcąc przekonać samego siebie, że wierzy w te słowa.
***
Kolejne kropelki wody spływały po szybach auta Uriego. Było ich tak samo wiele, jak czarnych scenariuszy przewijających się w głowie różowowłosego, spowodowanych długim czasem oczekiwania na starszego chłopaka.
Bał się, że jego tata, będąc pod wpływem alkoholu zrobił mu coś strasznego. Co jeżeli właśnie teraz, Brendon wykrwawia się na podłodze w przedpokoju przez szklaną butelkę, roztrzaskaną na jego głowie? On sam nie raz cudem uniknął uderzenia tym przedmiotem, gdy tata zezłościł się na niego, albo samo jego istnienie.
Nie. Nie był już w stanie dłużej wytrzymać samemu ze swoimi myślami, siedząc w aucie kompletnie bez celu. Musiał chociaż upewnić się , że Brendonowi nic nie grozi.
Otworzył drzwi pośpiesznie wysiadając z samochodu. Narzucił na swoją głowę kaptur, szybko przebiegając pod same wejście do domu.
Delikatnie dotknął klamki od drzwi, a wszystkie wspomnienia, wróciły do niego niczym bumerang. Jego rodzice machający mu w progu na pożegnanie, gdy po raz pierwszy szedł do szkoły, ludzie z klasy wyśmiewający się z niego, kiedy zobaczyli jak prowadzi pijanego tatę do domu i wszystkie nieprzespane noce spędzone tu, gdy wściekły ojciec wyrzucał go z mieszkania.
Szybko oderwał się od tych przykrych wydarzeń i uwcześnie biorąc głeboki oddech, otworzył jak najciszej drzwi, wchodząc głębiej.
Stan przedpokoju był jeszcze gorszy niż zapamiętał. Poobdzierana ściana z wieloma wgnieceniami, na której znajdowały się powykrzywiane ramki, szkło i bród na starej, sprzypiącej podłodze i przeokropny fetor unoszący się w powietrzu. Serce wręcz podeszło mu do gardła, gdy usłyszał fragment rozmowy prowadzonej za ścianą.
— Co to? — odezwał się zachrypnięty, bardzo niski głos, na pewno należący do ojca Rossa.
— Już mówiłem... Zrzecze się pan kilku praw co do decydowania o Ryanie. Będzie miał pan jeden problem z głowy...
Chłopak oddychał ciężko, czując się coraz gorzej przez to co słyszał.
— Nie chce się pan pozbyć gówniarza, który tylko marnuje nerwy? — Uriem trudno było wypowiadać te słowa, jednak musiał jak najlepiej wpłynąć na decyzję mężczyzny.
— Nie po to utrzymywałem tego gnoja przez tyle lat, by teraz ten nie dał mi czegoś w zamian. — Starszy Ross był widocznie oburzony.
— Więc jak mogę pana przekonać?
Odpowiedziała cisza. Pijak jakby sam nie wiedział czego powinien zarządać.
— Mam nadzieję, że to załatwi sprawę. — Szatyn wręczył coś zapakowanego schludnie w białą kopertę starszemu.
CZYTASZ
You belong to me | Ryden
FanfictionSezon 1 and 2 Gdzie Ryan ma 15 lat i jest szantażowany przez 17 letniego Brendona upokarzającym filmikiem.