•58•

687 66 22
                                    

— Obiecuje, że nic nie zrobiłem. — Dallon uniósł dłonie w akcie obrony, by ukazać, że jest niewinny — Siedziałem tu i patrzyłem jak śpi.

— Dobra. — Brendon, nie mając w sumie żadnych argumentów, po prostu przetarł oczy — Lepiej idź już — powiedział tylko, przysiadając się obok śpiącego wciąż chłopca, szczelniej okrywając go kołdrą, iż teraz był praktycznie cały odkryty. Szatyn nie chciał, by młodszy zmarzł, lecz przede wszystkim, by Dallon wgapiał się w jego prawie nagie ciało.

— W takim razie sam to dokończ. — Wyższy wyjął z kieszeni pendrive'a, rzucając go w stronę przyjaciela. — Pa — rzucił na odchodne, wychodząc z pomieszczenia.

Teraz ponownie Brendon i Ryan pozostało sami.

— Co ja się z tobą mam..— Pokręcił głową, przyglądając się cały czas śpiącemu, lekko gładząc jego policzek.

— Bren? — Słaby głosik wydarł się z drobnych usteczek Rossa. Wciąż oczy miał zaciśnięte, jakby w obawie przed rażącym światłem lampki nocnej.

— Jestem tu. — Dalej patrzył na niego z lekkim współczuciem, jednak wymieszanym ze złością z powodu jego zachowania.

Wreszcie para jelenich ślepi spojrzała na słabo oświetloną twarz szatyna. Ryan zamrugał kilka razy, następnie podnosząc się do pozycji siedzącej.

— Hej. — Zachichotał, wciąż mając świetny humor. Momentalnie się rozbudził i ztarł z swoich powiek resztkę snu. — Ale fajnie jest się obudzić w łóżku najprzystojniejszego chłopaka na świecie. — Po raz kolejny z jego ust wydobył się dziwny, złożony wyłącznie z wysokich dźwięków śmiech.

— Nie wątpię. — Jakoś Brendon nie podzielał jego entuzjazmu — Powiedz mi lepiej, dlaczego się upiłeś — poprosił spokojnie, wciąż patrząc na chłopaka.

— Ale co ja mam ci mówić. — Ryan wyrzucił w powietrze ręce, by następnie te opadły bezwładnie.

— Dlaczego się upiłeś wraz z Sarah — powtórzył stanowczo, jednak nie reagując, gdy brunet złapał go za dłoń, zaczynając się nią bawić.

— A nie wiem. — Wzruszył ramionami, bawiąc się jego palcami. — Chcesz mnie przelecieć? — Uniósł na niego wzrok, od razu zmieniając temat — Teraz, na szybko. — Na jego usta mimowolnie wkradł się uśmiech bardzo pijanego człowieka.

— Nie. — Brendon nie miał teraz najmniejszej ochoty na seks, iż wciąż żywił do Ryana mieszane uczucia.

— No weź no. — Trzymając mocno jego dłoń, włożył do swoich majtek, umiejscawiając ją na kroczu. Na to Brendon wręcz momentalnie, jak popatrzony, cofnął ją. Ross zachowywał się teraz wyjątkowo jak nie on.

— Ogarnij się. — Zaznaczył stanowczo — I ubierz się w piżamę, a nie będziesz w samej bieliźnie paradował. Każdy łącznie z Dallonem się już naoglądał — Teraz był zupełnie poważny. Już nawet nie miał za złe młodszemu, że napił się alkoholu ale, że pozwolił, by Weekes oglądał go na wpół nagiego.

— Jestem napalony. — Ryan jęknął błagalnie, starając się jak kolejek namówić starszego do zainteresowania się nim.

— Daj spokój i idź spać. — Od razu zakończył dyskusje.

— No nie mów mi, że nie chcesz mnie zerżnąć. — Ryan na czworaka przedostał się tak, by siedzieć teraz na przeciwko niego.

 — Odpuść sobie.

— Ale ja chce coś zrobić. Stoi mi —  mruknął, patrząc na swojego penisa, który teraz stał na baczność, wręcz wyrywając się z koronki. —  Dotknij chociaż. —  Dalej nie odpuszczał, wkładając dłoń do swoich majtek i oplatając palcami swojego przyjaciela.

— Ryan.. —  Brendon po raz kolejny jęknął niezadowolony, widząc jak młodszy zaczyna bezwstydnie poruszać dłonią schowaną w bieliźnie. —  Przestań się wygłupiać —  powtórzył stanowczo.

— Nie chcesz popatrzeć jak się zabawiam? —  Ross znowu zachichotał dziecinnie, przyspieszając ruchy ręki. 

"Oczywiście, że chce ale dalej jestem na ciebie zły" Brendonowi wręcz cisnęły się na usta te słowa, lecz się powstrzymał przed wypowiedzieniem ich. W zamian sięgnął po leżącą niedaleko książkę i otworzył na jednej ze stron kontynuując czytanie. Wiedział, że ignorowanie nastolatka będzie jego najlepszą bronią i jednocześnie najcięższą karą dla bruneta. 

***

Dallon nerwowo przewijał kolejne zdjęcia w galerii, szukając tego co miało mu się przydać. 
Był pewien, że jest sam w domu, iż własnoręcznie zamykał drzwi frontowe, na wypadek wcześniejszego powroty rodziców. Poluzował pasek od spodni, by następnie pozbyć się klamerki i rozpiąć guzik wraz z suwakiem. W dalszym ciągu nerwowo przerzucał kolejne karty, wreszcie trafiając na to co poszukiwał. Teraz po kolei miały pojawiać się zdjęcia z wyznaczonego albumu. Lekko wypchnął biodra, by następnie móc zsunąć dolna garderobę wraz z bokserkami ze swoich nóg. Siedział teraz w rozkroku na łóżku, trzymając w jednej dłoni telefon, a drugą, ówcześnie zamaczając ja w wazelinie, układając na swoim pół twardym penisie. Uśmiechnął się lubieżnie, spoglądając na zdjęcie, przedstawiające chłopca o krótkich brązowych włosach. Postać zasłonięta była wyłącznie swoimi dłońmi i kawałkiem cienkiego materiału w miejscu krocza. On sam siedział na łóżku, a minę miał wyraźnie zdziwiona i zaskoczona najpewniej z faktu, że ktoś robi mu zdjęcie.

Ruchy nadgarstka Weekesa przyspieszyły, gdy tylko zaczął wyobrażać sobie, co mógłby robić, mając takiego chłopca przed sobą. Wykonał wertujacy ruch palcem, by przewinąć kolejne zdjęcie. Ta natomiast pokazywała ta samą osobę, lecz w szkolnej łazience. Widocznie było robione innego dnia, iż tym razem na szyi bruneta widniało kilka czerwono-sinych śladów po malinkach. Teraz opierał się dłońmi o ścianę, wyłożoną zwykłymi szkolnymi kafelkami z masą wulgarnych napisów. Stał tyłem do fotografującego, wypinając się w jego stronę, mając jednocześnie spodnie spuszczone do kolan. Przede wszystkim wzrok przyciągały koronkowe majtki, ale równie szybko można było dostrzec kolejne czerwone ślady na wewnętrznych stronach ud modela.

Dallon z każdą chwilą coraz bardziej zbliżał się do spełnienia widząc takie obrazy. To plus jego całkiem sporą wyobraźnia dawały radę. W końcu zaczął dalej przewijać media, napotykając na kilka kolejnych plików, gdzie ta sama osoba to klęczała gdzieś, to pół naga pozowała w różnych pozach.

Oczywiście Weekes doskonale wiedział, kto był autorem tych fotografii i przede wszystkim kogo te przedstawiały. W końcu  osiemnastolatek rozpoznałby Ryana na kilometr. Teraz Przybijał sobie mentalną piątkę za tak świetne zrealizowanie planu, jakim było podebranie Brendonowi pod jego nieuwagę telefonu i przesłanie sobie wszystkich ciekawszych zdjęć, przedstawiajacych nastolatka z jego galerii do tej Dallona.

zobrazowanie jednego ze zdjęć

potraktujcie to jako autorskiego mema xd

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

potraktujcie to jako autorskiego mema xd

You belong to me | RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz