°2.17°

185 17 9
                                    

-You awful dirty boy. You kissed me and left with doubts

- Ryan musisz iść wynieść śmieci - To własnie te słowa wyrwały Ryana z beztroskiego snu, zmuszając go tym samym do powrotu do szarej, zkacowanej rzeczywistości.

- Za moment! - odkrzyknął resztką sił, nie potrafiąc zebrać się na nic więcej. Był teraz rozbity emocjonalnie jak nigdy... przez całą noc co i rusz nawiedzała go, jak jakaś tajemnicza zmora, sylwetka Brendona, którą bez problemu mógł rozpoznać po zarysie mięśni czy proporcjach ciała pomimo, że postać nie posiadała nawet twarzy!

Dodatkowo ogromna suchość w gardle i ból głowy, towarzyszący niepokojącym wizytom, w nawet najmniejszym stopniu nie ułatwiały sprawy.

Nie wiedział czy bardziej żałował upicia się do tego stopnia, by robić głupie rzeczy, czy może samego pocałunku. To nie było proste. A jeszcze trudniejszy był fakt ukrywania swoich emocji przed Dallonem. Trudno było nie zauważyć nagłej zmiany zachowania chłopca i wzdrygania się na sam dźwięk imienia, zaczynającego się na literkę B. Pomimo wyrzutów sumienia jakie co i rusz poruszały Ryana, nie mógł on zdradzić się przed starszym, ujawniając mu swój sekret. To zniszczyłoby jego kolejny związek. Jedna chwila słabości zaważyłaby nad wszystkim dotąd zbudowanym. Nie było innej opcji jak okłamywać Weekesa w duchu licząc, a nuż sumienie samo przestanie się upominać o swoje.

W jego głowie cały czas kotłowały się przeróżne myśli. Nie wiedział co powinien sądzić o wydarzeniach z ostatniego wieczoru. Kiedy wydawało mu się, ze wszystko zaczęło się powoli układać, nagle w jego życiu ponownie pojawił się Brendon

Ten okropny brutal, zmuszający go do tych złych rzeczy!

Ten okropny brutal, przy którym Ryan jednocześnie czuł się tak bezpiecznie...

Ten kruczowłosy chłopak o przecudownych dłoniach, tulących tak mocno jak nikt przedtem...

Że też ten sukinkot musiał pojawić się akurat teraz i jeszcze z swoimi natrętnymi pełnymi wargami hipnotyzował biednego chłopca, manipulując nim i zmuszając go do oddawania kolejnych pocałunków.

Chłopak był wściekły, że pozwolił starszemu tak łatwo zawładnąć nad jego emocjami i jednocześnie zostawić go z tymi okropnymi wątpliwościami.

Czy szatyn też miał taki mętlik w głowie? Ross nie miał pojęcia, bo po tak długiej przerwie nawet nie potrafił wyobrazić sobie szatyna w takiej sytuacji. Już coraz trudniej przychodziło mu wyobrażanie z dokładnością co do jednej zmarszczki jego twarzy. Nawet już nie był w 100% pewien jaki kolor miały jego włosy. Były one bardziej kruczoczarne, a może z blaskiem brązu ujawniającego się gdzieś na jego czuprynie w letnie dni?

You belong to me | RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz