HALLOWENOWY SPECJAL CZ 1

735 62 53
                                    

*Parę miesięcy wcześniej*
*31 października*

— Mamo mogę pożyczyć twoją kredkę do oczu?

— Co mówisz? — kobieta słysząc głos swojego syna wychyliła się z kuchni, zerkając na niego.

— Potrzebuje zrobić czymś czarne oczy, żeby się nie wyróżniały spod maski. — pokazał jej czarną kominiarkę, którą niedługo miał założyć na głowę. Ta nadrukowaną miała na przodzie czaszkę kościotrupa.

— No dobrze, weź sobie — oznajmiła kobieta, ponownie zajmując się przygotowaniem czekoladowych ciasteczek — jest w tej brązowej szafce w łazience — dodała  — ewentualnie możesz użyć moich cieni, ale tylko tych w zielonym pudełeczku, bo te drugie są bardzo drogie.

— Okej dzięki — chłopak już chciał wyjść z pomieszczenia, jednak zatrzymał go głos matki.

— A o której wracasz? — zapytała, gdyż Tyler nie mówił jej wcześniej, że gdzieś wychodzi i dopiero przed paronastoma minutami oświadczył, że idzie na imprezę halloweenową wraz z Joshem.

— Nie wiem — wzruszył ramionami — pewnie późno, ale będę wracał z Joshem — zapewnił, że jego mama nie ma powodu do obaw.

— Będzie alkohol? — znała rozsądek swojego syna, ale wolała się upewnić i dmuchać na zimne.

— Nie... - skłamał, lecz szybko odkrył, że nie tędy droga — to znaczy tak, ale ja nie będę pił. — uśmiechnął się do niej najszczerzej jak potrafił — obiecuje — dodał, chcąc utrzymać ją w przekonaniu, że jest idealnym synem.

Kiedy tylko ta kiwnęła głową na znak, że mu wierzy, Tyler uśmiechnął się do niej lekko, po czym poszedł do łazienki, w celu znalezienia potrzebnych kosmetyków.

Gdy skończył obrysowywać sobie oczy jeszcze raz przejrzał się w lustrze.
Wyglądał wyjątkowo dobrze.
Szczególnie, podobał mu się strój szkielet uszyty z jednej czarnej tkaniny, coś ala kombinezon, na którym nadrukowane były poszczególne kości.

Nagle usłyszał dzwonek do drzwi, co sygnalizowało przyjście Josha. W ekspresowym tempie zabrał wszystkie potrzebne rzeczy i wręcz pędem rzucił się do wyjścia.

— Cześć. — Chłopak uśmiechnął się do czerwonowłosego ubranego w taki sam strój jak on sam. Dobra, jeżeli on wyglądał dobrze, to Josh wyglądał po prostu nieziemsko.

— Jesteś już gotowy? — zapytał lustrując go od stóp do głów. Brunet uśmiechnął się, gdy tylko usłyszał głos tego anielskiego stworzenia ubranego teraz w diabelski strój.

— Jak nigdy — Tyler pokiwał ochoczo głową, wpuszczając gościa do środka.

— Tylko wróć przed północą — usłyszeli kobiecy głos, należący do mamy Tylera.

— Znaczy... — Josha coś tchnęło — bo gadałem z Tylerem, pani Joseph... - wszedł do kuchni, tak, by widzieć rodzicielkę swojego przyjaciela — i może Tyler mógłby u mnie zanocować? — zapytał z nadzieją w głosie.

— No nie wiem — przez moment się zastanowiła. Niby już wielokrotnie chłopcy u siebie nocowali, ale mimo to miała co do tego wątpliwości — dobrze, w sumie niech będzie — zgodziła się, przez co obydwoje wręcz momentalnie się uśmiechnęli — ale Tyler — zwróciła się do syna — napisz do mnie jak będziecie już u Josha — poprosiła.

— Dobrze — chłopak pokiwał głową, uśmiechając się do niej szczęśliwie, że ta się zgodziła. — to my już będziemy iść — dodał, zabierając z wieszaka kurtkę, po czym wyszedł wraz ze starszym z domu

You belong to me | RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz