°36°

991 93 72
                                    

  Brendon obudził się jako pierwszy głównie przez ból głowy. No ale czego mógł się spodziewać po tym ze wczoraj pil. W sumie co mu odwaliło pijąc na randce. Pierwsza zasada chodzenia na randki brzmi nie upij się na randce a on to zepsuł.. Liczył ze ry nie był zły, chociaż chyba nie... na to liczył.

Chłopak odpoczywał tak przez chwile licząc, że to uczucie suchości w ustach minie jednak mylił się, iż bezczynne leżenie nie pomagało. Finalnie odpuścił i odwrócił głowę w stronę wciąż jeszcze śpiącego Ryana. Było jeszcze wcześnie, bo na dworze dopiero robiło się jasno. Patrzył się tak na niego aż w końcu zwrócił uwagę na coś dziwnego na jego nadgarstkach. Uniósł się lekko chcąc zobaczyć co to takiego. Nie, przecież t niemożliwe. Coś musiało mu się przewidzieć. Przecież brunet nigdy się nie ciął więc skąd na jego wewnętrznej stronie nadgarstka blizny? Czyżby nie zwrócił na nie nigdy wcześniej uwagi? W pierwszej chwili strasznie się przestraszył wiedział, że musi o tym porozmawiać z młodszym na spokojnie, bo to bardzo poważne. Że też wcześniej nawet nie pomyślałby o tym, że ten chciał targnąć się na swoje życie. Stwierdził, że przede wszystkim musi sprawdzić, czy nie ma żadnych świeżych ran. W sumie wątpił, bo raczej by się zorientował, gdy ten wczoraj się rozbierał, ale z drugiej strony nie zauważył blizn na nadgarstkach wiec może po prostu był ślepy.

przewrócił młodszego na plecy cały czas kontrolując czy ten się przypadkiem nie budzi a widząc, że śpi jak zabity odsłonił kołdrę. Na pewno bardzo ułatwiało mu zadanie fakt, iż ten był całkowicie nagi. Dokładnie zbadał jego brzuch i uda, ale na szczęście nic nie znalazł. Na pozostałych częściach ciała nie miał nawet najmniejszego siniaka czy zadrapania.

Zdecydował, że poruszy ten temat po szkole, kiedy będą mieli dużo czasu. Podniósł na swój telefon z szafki nocnej i sprawdził godzinę, która nawiasem mówiąc sygnalizowała, że czas już budzić nastolatka.

- Kotku... już czas się szykować do szkoły. - Brendon pocałował go w policzek, chcąc by ten się wybudził.

- Okej już wstaje ... - mruknął Ryan, opatulając się szczelnie kołdrą, gdyż za nic nie miał zamiaru wstawać, a powiedział to tylko by starszy się odczepił.

- No właśnie widzę jak wygląda to twoje już. -uniósł brwi lekko zirytowany i zabierając mu kołdrę, przez co nie było trzeba długo czekać by młodszy zdał sobie sprawę z tego, że jest nagi i może wczoraj mu to nie poprzeszkadzało, ale jakoś z samego ranka kompletnie stracił ta całą pewność siebie. Momentalnie czując na sobie wzrok starszego zakrył się dłońmi jakby ze wstydu.

- Przyniesiesz mi ubrania? - poprosił Ryan, gdyż jego ciuchy były w innym pokoju.

- Okej, ale wiesz, wygodniej byłoby, gdybyś przeniósł tu swoje rzeczy. - stwierdził szatyn - jeżeli chcesz, ale to bardzo by ułatwiło. - dodał. Zaczęło mu już brakować tego, sam spędzał czas w swoim pokoju bez Ryana. Teraz skoro byli już oficjalnie razem bez przeszkód mogli spać razem i dzielić pokój. - ogarnę miejsce w szafie. - zaoferował się, na co Ryanowi zrobiło się ciepło na serduszku, że Brendon znowu chce tak jakby mieszkać z nim.

- Dobrze. - brunet pokiwał głową nadal czując się trochę niezręcznie co szatyn zauważył wiec wyszedł z pokoju po ubrania dla niego.

- Ma być dzisiaj ciepło. - mruknął wybierając mu jakąś koszulkę i spodnie 3/4 takie wiecie krótkie, ale męskie.

- A mógłbym pożyczyć ten twój T-shirt z kotem?- zapytał. W sumie już od dawna chciał go założyć, ale nie wiedział jak zapytać o to starszego.

- Tak pewnie.- zaczął szukać danej bluzki w szafie - łap- rzucił ją w jego stronę.

- Idziemy jeść? - zapytał Brendon, gdy Ryan wrócił do pokoju zaraz po tym, gdy poszedł do łazienki się przebrać a szatyn jak przystało na wzorowego chłopaka odprowadził jego i jego tyłek wzrokiem do danego pomieszczenia.

You belong to me | RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz