•49•

697 75 63
                                    

Maraton 2/4
*Dlaczego tak mało osób zostawia komentarzeee*

- Przymierz jeszcze raz te rzeczy. - Łóżko ugięło się pod naporem ciała szatyna, który wręcz rzucił się na nie, następnie kładąc się z impetem.

- Okey.- Ryan postawił na podłodze w pokoju parę torebek, chcąc wybrać pierwsze ubranie. - Może najpierw ta bluza. - Wyjął bladoróżowy materiał z kieszenią na środku i kapturem. Szczerze sam raczej nie wybrałby dla siebie takiego stroju, jednak Brendon był naprawdę przekonujący, powtarzając mu jak to świetnie w niej wygląda, tak więc Ryan w końcu uległ, zgadzając się na zakup ubrania w tym kolorze.

- Ładnie ci - skomentował Brendon, zadowolony z wyglądu młodszego. - Dzięki mnie będziesz wyglądał jak ci wszyscy popularni nastolatkowie w szkole - kontynuował, gdy Ryan przeglądał się w lustrze.

- Serio? - brunet zachichotał, słysząc słowa starszego - nie jestem, aż tak przystojny.- Zaśmiał się po raz kolejny zdejmując bluzę, by założyć na jej miejsce kolejną zakupioną koszulkę.

- Może nie przystojny, ale ładny. - Brendon skanował jego ciało, gdy ten zmieniał T-shirt.

- Fajnie. - Udawał urażonego, mimo iż się z tym zgadzał - Czyli podsumowując - mam gejowską urodę - zażartował.

- No coś takiego. - Humor dopisywał im obydwojgu, jednak szatyn wciąż pamiętał swoją obietnicę złożoną w sklepie. Zdał sobie sprawę z tego, że przecież ani razu młodszy nie czuł tego przyjemnego uczucia jakie dawał seks oralny. Chciał to zmienić. Wyjątkowo zależało mu na szczęściu młodszego.

- Jak przyjdziesz tu do mnie, to coś dostaniesz. - Uśmiechnął się na swój cholernie seksowny sposób, któremu Ryan nie potrafił, jak i nie chciał się oprzeć. Jak zaczarowany zostawił wszystko i po prostu podszedł do starszego. Ten usiadł na łóżku w rozkroku, sygnalizując młodszemu, by zrobił to samo. Pierwsze, co przeszło przez myśl Ryana to fakt, iż mieli dokończyć to, co zaczęli w przymierzalni.

- Rozebrać się czy coś? - zapytał, zajmując miejsce przed Uriem na łóżku.

- Nie. - Od razu pokręciło głową - Sam chcę to zrobić. - Złapał za jego rozporek, zaczynając go rozpinać.

Ryan doskonale wiedział co miało potem nastąpić. Szybkie rozciąganie i numerek w pozycji na pieska. Zazwyczaj tak było. Dziwił go tylko fakt, że kiedy on sam był już całkiem nagi, Brendon wciąż siedział w swoich ubraniach. O co chodziło?

Nagle lekko wyszczerzył oczy, czując dreszcz kiedy Brendon zaczął obcałowywać jego wnętrze ud. Było to niesamowicie dziwne, jak i przyjemne uczucie. Opadł na materac, leżąc na nim w rozkroku, gdyż nie miał siły na utrzymanie się w pozycji siedzącej. Po prostu dotyk ust szatyna w tak delikatnym i wrażliwym miejscu go paraliżowała. Najprzyjemniejsza tortura, jaką tylko mógł sobie wymyślić. Do tego dłonie Brendon, które błądziły w okolicy krocza i klatki piersiowej. Z trudem powstrzymywał się przed tym, by nie wydać jakiegoś dźwięku, czy najzwyczajniej nie zacząć jęczeć jak zwykła dziwka.

Z każdym przesunięciem i zbliżeniem się pełnych warg kruczowłosy do jego fiuta coraz niespokojnej zaczynał poruszać nogami i coraz mocniej zaciskał palce na pościeli. Już wręcz cierpiał z rosnącego podniecenia. Nie potrzebował wcale dużo, by obudzić swojego przyjaciela i postawić go na baczność. A przecież szatyn jeszcze nie dotknął jego przyrodzenia. Aż tak dobrze działała świadomość tego, jak starszy jest blisko jego krocza. To działało wystarczająco silnie.

- Jak ci się podoba? - Brendon uniósł na moment głowę, spoglądając na wykrzywioną od rozkoszy twarz młodszego.

- Idealnieee - wymruczał, doskonale wiedząc, że nie jest w stanie złożyć teraz sensownego zadania. Jego mózg kompletnie się poddał, tak samo zresztą, jak ciało które nie potrafiło panować nad reakcjami.

Chciał w jednej chwili przyśpieszyć to wszystko, by tylko starszy dotknął w końcu jego przyrodzenia. Czuł jak Urie się nim bawił. To on ustalał tępo i wielkość przyjemności. Ryanowi pozostało jedynie w pełni zaakceptować swoją bezsilność i tylko z zamkniętymi oczami pojękiwać co jakiś czas.

- O o oo. - Jego buzia rozszerzyła się, a gardło wydało dziwny odgłos, jakby pisk zaskoczenia, co było jednoznaczne z tym, że Brendon w końcu się nad nim zlitował i wreszcie polizał jego przyrodzenie.

Szatyn nie spodziewał się takiego smaku. Jakby lekko słonawy.. naprawdę dziwne. W pierwszej chwili skrzywił się lekko. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że nie należy to najprzyjemniejszych czynności. Pierwszy raz postawił się na miejscu Ryana. Wiedział jednak, że musi być twardym, tak więc 'zacisnął zęby' i teraz już całe swoje usta owinął wokół jego penisa.

Ross raczej nie mógł pochwalić się dużymi wymiarami wiadomego narządu, tak więc Brendon nie miał z tym najmniejszego problemu. Ujął go całego w ustach, jak gdyby wiedział, co powinien był robić i doskonale znał się na rzeczy. Jedynie podparł się na rękach, poprawiając swoją pozycję.

Wszystko to okalane było pewnego rodzaju akampaniamentem, złożonym z wysokich tonów, które wydobywały się z ust Ryana.

Wszystko to okalane było pewnego rodzaju akampaniamentem, złożonym z wysokich tonów, które wydobywały się z ust Ryana

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
You belong to me | RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz