•35•

975 99 35
                                    

- Brendon. - Ryan pisnął po raz kolejny chichocząc co chwila, zapowietrzając się iż nie mógł się powstrzymać od śmiechu.

- I wtedy on mi mówi że dostał zdjęcie siusiaka (Dick pic brzmi lepiej) i mi pokazuje to zdjęcie siusiaka, a ja takie „to nie jest zły siusiak”, a on nie ogarnął i chyba zgłupiał do reszty. - również zaczął zakrywać usta dłonią, by nie wybuchnąć z rozsadzającego go dobrego humoru i pozytywnych emocji.

- Twoi rodzice śpią.- Ryan po raz kolejny starał się go uciszyć jednocześnie starając się prowadzić w miarę prosto szatyna, który był oparty o jego ramię. Wypił stanowczo za dużo, przez co zaczął wygadywać głupoty i zachowywać się za głośno niż powinien szczególnie, że zostało tylko kilka minut do północy.

- Co tam moi rodzice. Będą musieli założyć zatyczki do uszu, kiedy będziemy się pieprzyć. -zaśmiał się głupio. Ryan nie wiedząc czemu również się zaśmiał. Naprawdę go to rozśmieszyło. Może w pewien sposób chciał by to, co mówił starszy okazało się być dzisiaj prawdą.

- To nie zmiana faktu że najpierw musimy wejść do domu.- szedł równie pokracznie co szatyn gdyż ten był wyjątkowo ciężki.

Wreszcie po paru minutach jakoś udało im się doczołgać do pokoju szatyna robiąc przy tym oczywiście masę zbędnego hałasu.

- To, co teraz?- Brendon usiadł na łózko w rozkroku i odgiął do tyłu szyje jednak cały czas wgapiając się w młodszego. Wyglądał wyjątkowo śmiesznie.

- Jutro idziemy do szkoły, nie potrzebnie tyle wypiłeś- westchnął Ryan dalej rozśmieszony jego zachowaniem jednocześnie ignorując wcześniejsze pytanie.

- Podstawiałeś mi pod nos swoje picie - zrobił głupią minę i zaśmiawszy się równie głupkowato.

- Bo po pierwsze nie wiedziałem, że się upijesz, a po drugie musiałem zostać trzeźwy żeby doprowadzić cię do domu - skrzyżował ręce jednocześnie widząc jak starszy wstaje i wciąż śmiesznie odginając głowę na bok zaczął powoli podchodzić do bruneta.

- masz rację - zaśmiał się, po czym wydął wargi jednocześnie obejmując talie młodszego.

- Jesteś zabawny.- Ryan dalej wgapiał się w niego będąc w wyjątkowo dobrym humorze mimo, iż nie wypił ani mililitra alkoholu.

- Jestem też mega napalony...- Brendon nie ogarniał co właśnie mówił lecz widząc, że nastolatek jedynie zachichotał i niepewnie złapał za róg koszulki szatyna, stwierdził, że nie powiedział on nic złego. - Chcesz mnie rozebrać hm?- uniósł brew co teraz wyglądało wyjątkowo dziwnie.

Ryan przez moment walczył sam ze sobą czy ma wystarczająco odwagi by to zrobić, lecz finalnie pokiwał głową i podwinął ją odsłaniając tym samym umięśniony tors starszego. Mimo, że widział go już tyle razy nie mógł powstrzymać się przed dotknięciem go swoimi drobnymi rączkami.

- Jutro nie będziesz niczego pamiętał.- Ryan spojrzał w górę jednocześnie czując dłoń kruczowłosego na swoich pośladkach. Finalnie jednak nie uzyskał odpowiedzi, iż ten zbyt zajęty był badaniem jego tylnych części ciała.

Brunet chciał coś zrobić. Zrewanżować się za to wszystko, co starszy uczynił dla niego. Nawet wiedział jak jednak nie do końca był przekonany czy ma wystarczająco odwagi, by teraz, w tym momencie nie będąc o to proszonym klęknąć i zająć się doprowadzeniem chłopaka do orgazmu.

Raz kozie śmierć. Już więcej się nie zastanawiając nad niczym po prostu ukucnął by następnie zejść do poziomu klęczków.

- Wowowow - Brendon wręcz od razu wytrzeźwiał.- Nie musisz tego robić.- chciał pomóc mu wstać, lecz ten nie był zainteresowany.

- Ale ja chce. - szedł w zaparte dobierając się do jego rozporka w celu rozpięcia go. - jestem tego w pełni pewien- oblizał swoje wargi prowokacyjnie, iż teraz w jego głowie wyglądało to dosyć fajnie.

Brendon przez moment nie wiedział co zrobić. Był w rozterce. Pozwolić Ryanowu żeby mu obciągnął, kiedy jest pod wpływem alkoholu czy może jednak nie. No dobra.. w sumie wybór był oczywisty.

Głośny jęk po raz kolejny wydobył się z jego ust. Był coraz bliżej orgazmu, a wszystko za sprawą tych zajebiście ruszających się ust młodszego. Robił to tak idealnie. Ryan doskonale wiedział jak powinien operować językiem, by zapewnić starszemu najlepsze wrażenia.

Nie musieli długo czekać, by Brendon doszedł w ustach młodszego, który standardowo wszystko grzecznie połknął podnosząc się z klęczków i otrzepując sobie kolana zadowolony z tego, że uszczęśliwił starszego.

- Robisz to tak dobrze...- brązowooki nie krył podziwu i nie zwracając uwagi na to, że jest teraz kompletnie nagi a Ryan wciąż w ustach miał smak spermy pocałował go od razu zaczynając wymianę śliny, która była nieunikniona. Nastolatek zadowolony z takiego obrotu akcji po prostu stał oddając pocałunki, lecz jednoczenie dając przejąć inicjatywę chłopakowi, który w końcu znał się na tym o wiele lepiej.

Młodszy chcąc jeszcze bardziej podlizać się szatynowi zaczął podwijać po omacku swoją koszulkę następnie na moment przerywając pocałunek, by pozbyć się ubrania nie zawracając sobie nawet głowy rozpinaniem guziczków.

- Możesz się rozebrać do końca, ale jestem zbyt zmęczony więc nie licz na nic więcej- mruknął szatyn, widząc jak ten zaczyna szarpać się ze swoim rozporkiem.

- W porządku.- pokiwał głową na znak, że rozumie jednak wciąż kontynuując swoją czynność, finalnie rozbierając się już bez żadnych krępacji do naga.

- Idealnie.- kruczowłosy uśmiechnął się na widok całkowicie nagiego chłopca, a nie mogąc się powstrzymać przejechał dłonią po jego udach sprawnie mijając krocze tak że właściciela owego ciała przeszły jedynie dreszcze. - Połóżmy się już- zaproponował, po chwili, gdy już się napatrzył i ruszył w stronę wyłącznika światła, a gdy tylko w pokoju zapanowała kompletna ciemność obydwoje będąc kompletnie nagimi ułożyli się wygodnie w łóżku. Ryan od razu odruchowo maksymalnie wtulił się w starszego czekając, aż ten go obejmie. Nie wiedział dlaczego tak zrobił ale jakoś stało się tak naturalnie.

- Wiesz, że teraz jesteś moją dupą na legalu? (imisstrees XD) pod wpływem alkoholu nie potrafił wymyślić nic bardziej romantycznego, co spotkało się tylko z wybuchem śmiechu u młodego. który momentalnie odwrócił się w jego stronę i spojrzał na niego radośnie. W dalszym ciągu bardzo śmieszył go starszy pod wpływem alkoholu.

- Czyli jesteśmy oficjalne razem? W senie parą?- nie wierzył, że w ogóle to mówi. Promyczki w jego oczach zaczęły coraz bardziej błyszczeć. Chciał, by Brendon powiedział to jeszcze raz. Jeszcze raz potwierdził, że od dzisiaj należą do siebie.

- Tak.- pokiwał głową uśmiechając się szczerze. Ryan jedynie pisnął ze szczęścia nie mogąc powstrzymać emocji. Ale moment. On nigdy jeszcze nie był w związku. Żadnym. Nie miał zielonego pojęcia, na czym to polegało. Co prawda słyszał różne rzeczy, ale nigdy jakoś nawet nie wyobrażał sobie, że może być, aż tak szczęśliwym i to będąc chłopakiem Brendona pieprzonego Uriego-mokrego snu wszystkich uczennic w całej szkole, a może i nawet niektórych nauczycielek..

You belong to me | RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz