Rozdział 1

5.4K 166 14
                                    

"Bez Ciebie wszystko traci rytm i bez Ciebie czuje, że nie chce tak żyć.*"


Patrycja siedziała na łóżku ze skrzyżowanymi nogami i próbowała oglądać telewizję, ale jej nieruchomy wzrok utkwiony był w jednym punkcie. Myślami była daleko. Jej dłonie sprawnie obierały mandarynki ze skórek, a potem rozdzielały je na cząstki. Nie jadła ich, bo postanowiła zapełnić całą miskę, przygotowując się na wieczorny, samotny seans.

W zwykłej koszulce i dresach, z niedbałym kokiem na głowie i bez makijażu, nie poznałaby samej siebie w lustrze. W pracy dostała parę dni wolnego, bo zdaniem kierowniczki, za bardzo bujała w obłokach, kompletnie nie nadając się do czegokolwiek. W innych okolicznościach, Patrycja, pewnie upierałaby się przy swoim, powołując się na setki najrozmaitszych argumentów. Wygrałaby tą batalię. Ale teraz, kiedy nie panowała nad własnym życiem, potrzebowała chwili wytchnienia.

Komórka zawibrowała na niskim stoliku, kierując się w stronę jego brzegu. Dziewczyna niechętnie spojrzała na telefon, ale nie obchodziło jej kto dzwonił, po co i czemu akurat o tej porze. Mieszkała sama i nie musiała się nikomu tłumaczyć.

Już nie.

Wyprostowała się, a potem opuściła stopy na podłogę. Ponownie spojrzała w stronę telewizora. Z zaskoczeniem odkryła, że już dawno zaczął się jej film. Wypuściła głośno powietrze z płuc, bezwładnie opadając na oparcie kanapy.

- A miało być tak pięknie – mruknęła, odgarniając z twarzy zabłąkany kosmyk włosów.

Nie rozumiała, skąd wzięła się u niej ta niechęć do wszystkiego. Z Marcinem rozstali się ponad trzy miesiące temu, ale najwyraźniej, przeżywała wszystko podwójnie po czasie. Nie przypominała sobie, aby długo płakała, smuciła się, albo robiła komukolwiek wyrzuty. Nie rozumiała jego decyzji, ale przyjęła ją do wiadomości. Zero dramaturgii, robienia laleczek voodoo i wbijania do niej szpilek, palenia zdjęć, niszczenia wszystkich ubrań, o których zapomniał.

Odszedł, ale to nie był koniec świata – przynajmniej, próbowała przekonać się do takiego myślenia, co było niezwykle trudne. Udawanie, że trzyletni związek nie miał znaczenia, było bardzo ciężkie. Jej przyjaciółka, Monika, miała własną teorię, o której nie chciała nawet słyszeć.

Kochała Marcina i pewnie dalej, w jakiś sposób darzyła uczuciem. Te parę tygodni stanowiły zbyt krótki okres czasu, aby mogła się odkochać.

Telefon ponownie zawibrował, więc postanowiła wreszcie odebrać. Nie chciała, aby ktoś nagle pojawił się w jej mieszkaniu, tłumacząc się brakiem odzewu z jej strony.

- Tak?

- Jezu, Pati, co się dzieje? Milczysz od dwóch dni – powiedziała z wyrzutem Monika. – Ariel mi mówił, że dostałaś wolne w pracy. Dlaczego? Jesteś chora?

Brunetka złapała się za głowę, rozmasowując sobie czoło. Taka ilość pytań zawsze wyprowadzała ją z równowagi. Monika znowu przesadzała.

- Nie najlepiej się czuję – skłamała. – Ostatnio dość dużo pracowałam, bo Kasia była na urlopie.

- Ty się kiedyś wykończysz! Jak Boga kocham!

- Już tak nie przesadzaj, bo jak zwykle wyolbrzymiasz. Zarobię więcej, a co to znaczy?

- Kupisz sobie kolejną patelnię?

Patrycja zmarszczyła brwi.

- Patelnię? A po co mi patelnia?

Kiedyś będziesz moja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz