Rozdział 4

2.7K 129 4
                                    

"Pomimo tylu gorzkich słów, jeszcze nie przestałam wierzyć w nas.*"


Patrycja już czwarty dzień z rzędu, spędziła wieczór na sali. Udało się jej uniknąć spotkania z Igą, jak i z resztą grupy. Nie była z tego zadowolona, bo mogła sobie tylko wyobrazić wściekłą trenerkę, która już prawie wyrzuciła ją z grupy. Powrót do tańca nie był łatwy, a te wszystkie niedociągnięcia i wypadanie z rytmu... Nie, nie mogła tak się pokazać przed Igą. Czuła, że drzwi sali zostałaby dla niej zamknięte. Już na zawsze!

Wstała z podłogi, poprawiła kucyk, a potem obciągnęła top w dół, wściekając się w myślach na spodnie dresowe, które od godziny spadały jej z bioder. Na nic zdało się ściąganie sznurków i wiązanie ich na setki sposobów. Rozciągnęły się na tyle, aby mogła je ubrać osoba dwa razy grubsza od niej. Przez chwilę, w jej głowie pojawiła się myśl, że mogłaby tańczyć w samej bieliźnie. Zganiła się za durnotę i wzięła głębszy wdech.

Nie mogła się poddać, ani pozwolić, aby jakieś głupie dresy przekreśliły szanse na powrót.

Musiała sprostać wymogom i dać z siebie wszystko.

Otarła dłonią pot z czoła i rozpoczęła kolejną próbę.

Następny dzień zaczął się źle od samego początku. Tramwaj spóźnił się dwadzieścia minut, a Patrycja nie wzięła pod uwagę faktu, że może nie zdążyć pójść do piekarni i kupić sobie czegoś na śniadanie, które chciała zjeść przed pracą. Wściekła, stała na przystanku i zastanawiała się, dlaczego los się na nią uwziął i nie zamierzał odpuścić. W pracy, zanim usłyszała lament kierowniczki, pozwoliła sobie schować głowę między ramionami i udawać, że wcale jej nie ma, chociaż zostało siedem minut do otwarcia sklepu.

- Cześć, Patka! – piskliwy głos Pauliny, przywrócił brunetkę do rzeczywistości. Podniosła leniwie głowę do góry, dłonią odgarniając włosy z twarzy. – Gdzie byłaś, gdy cię nie było?

Standardowe i głupie pytanie, które mogła zadać tylko jedna osoba.

- Tam, gdzie ciebie nie było – odpowiedziała, posyłając jej wymuszony uśmiech.

- Marcin to dupek, ale nie można zamykać się na cały świat, który ma ci tyle do zaoferowania! – Wsparła się pod boki, unosząc podbródek do góry. – Ariel też to wiedział, więc nie rozpacza po mnie, chociaż pewnie tęskni... czasem.

Patrycja nie mogła uwierzyć, że ta dziewczyna wciąż liczyła, że jej najlepszy przyjaciel opłakuje ją od półtora roku.

- Jasne – zadrwiła.

Paulina machnęła niedbale ręką, uśmiechając się dumnie.

- Zawsze wiedziałam, że będziemy świetną parą, ale tylko na chwilę. Nie dane nam było być razem na całą wieczność lub do grobowej deski. – Poprawiła koszulę, rozpinając o jeden guzik za dużo. – Zresztą, jak kto woli.

- Paula – rzuciła ostrzegawczo brunetka, wstając z krzesła. Obciągnęła w dół koszulę, a potem kamizelkę. – Doskonale wiesz, że Ariel już nawet nie pamięta jaki rozmiar stanika nosisz, więc po co drążysz ten temat?

- Co?

- Mały spoiler: nie ty jedna masz cycki i stanik – wyjaśniła Patrycja, mierząc rozmówczynie niezbyt przychylnym spojrzeniem. – Mogłam znosić twoje głupie wywody, ale dzisiaj jestem zmęczona i chcę mieć święty spokój. Załapałaś?

Kiedyś będziesz moja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz