Rozdział 34

1.5K 93 7
                                    

"Jak możesz tak po prostu odejść i mnie tu zostawić?*"


Obudziło go drapanie w gardle. Przekręcił się na plecy i wziął głęboki wdech, ale szybko zdał sobie sprawę, że musi zwlec się z łóżka i napić się czegokolwiek, aby ugasić to rosnące pragnienie, które nie pozwalało mu spać.

Nieśpiesznie otworzył oczy i ocenił wzrokiem mieszkanie. Gwałtownie uniósł się na ręce, co doprowadziło do okropnego bólu głowy. Złapał się wolną dłonią za włosy i skrzywił, zdając sobie sprawę, że musiał nieźle się spić.

Powoli uniósł powieki i spojrzał na swoje ciało. Uniósł brwi do góry, a potem usiadł, jednym gestem zrzucając koc na podłogę.

Był we wczorajszych ciuchach, miał buty, a jego skórzana kurtka leżała na ziemi.

- Co jest? – mruknął pod nosem i wyciągnął komórkę z kieszeni kurtki.

Nie było żadnych wiadomości, ani nieodebranych połączeń. Przyjrzał się uważnie telefonowi i przeklnął siarczyście, bo zauważył kilka rysek na ekranie.

Spojrzał przed siebie, próbując wybadać sytuację, ale jak na złość, nie miał zielonego pojęcia co mogło wydarzyć się dnia poprzedniego. W głowie miał pustkę. Powoli wstał i podszedł do lodówki. Wyciągnął kartonik mleka i opróżnił go, częściowo gasząc pragnienie.

Oparł się plecami o lodówkę i przymknął na chwilę powieki, próbując się skupić. Bardzo powoli, przez jego głowę zaczęły przelatywać obrazy. Widział kamienicę Patrycji, nawet zdawało mu się, że słyszy dźwięk puszki uderzającej o schody. Mignęła mu twarz nieznanego kolesia, a potem – zapłakanej brunetki, która była w zasięgu jego wzroku, ale nawet nie próbowała się zbliżyć. Otworzył gwałtownie oczy, a jego dłonie zacisnęły się w pieści.

- Kurwa – burknął pod nosem, a potem chwycił komórkę i wybrał numer dziewczyny, od razu do niej dzwoniąc. – Nie odpuszczę ci tym razem – powiedział, chociaż po drugiej stronie było słychać tylko wkurzające pikanie.

Nie miała ochoty na śniadanie. Zrobiła sobie kanapki, na które patrzyła już od dobrych kilkunastu minut, a jej żołądek tylko wywracał się na samą myśl o jedzeniu.

Siedziała przy stole z podciągniętymi kolanami pod brodę. Obejmowała rękami nogi i zastanawiała się, co poszło nie tak, skoro Artur praktycznie leżał pod drzwiami jej mieszkania. Nie wystarczała mu jedna dziewczyna? Musiał wszystko komplikować i wprowadzać taki bałagan do nie tylko swojego życia, ale dodatkowo do życia innych ludzi? Sprawiało mu to jakąś satysfakcję? Traktował to jak wyzwanie? Dlaczego nie mógł odpuścić? Był tak głupi, że nie rozumiał dlaczego milczała? Przecież jednoznacznie mu pokazywała, że nie ma najmniejszej ochoty na ciągnięcie tej znajomości.

Przyjaźń jest najważniejsza. To na niej opierała swoje wszystkie dotychczasowe sukcesy. Gdyby nie Monika i Ariel, pewnie wciąż tkwiłaby pod dachem swojej nadopiekuńczej matki, która musiała mieć wszystko pod kontrolą i kazała spowiadać się ze wszystkich aspektów jej życia. Mogła to tolerować, ale jak długo? Przecież jest dorosła!

Komórka zaczęła wibrować, więc uniosła ją do góry i zerknęła na wyświetlacz. Zacisnęła mocno usta, a w jej oczach znowu pojawiły się łzy. Płakała całą noc, a jednak wciąż miała siły na powtórkę. Pokręciła głową, a potem odrzuciła połączenie. Nigdy wcześniej tego nie robiła, ale Artur przegiął. Pojawił się przed jej drzwiami doprowadzając do tego, że rozsypała się w ciągu kilku sekund. Gdyby zaakceptował jej milczenie, mogłaby ruszyć naprzód, a tak znowu cofnęła się w czasie i analizowała każde ich wspólne spotkanie.

Kiedyś będziesz moja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz