Rozdział 30

1.4K 99 5
                                    

"Duże dziewczynki płaczą, kiedy mają złamane serca.*"


Złapał ją mocno za rękę i odepchnął, patrząc na nią lodowato.

- Co to, kurwa, było? – warknął, mocniej zaciskając palce na jej skórze.

Skrzywiła się, ale dzielnie wytrzymywała jego spojrzenie.

- No co? Udajesz świętego? I co ty tutaj robisz, do cholery? Znowu chcesz porozmawiać ze swoim Ideałem?

Cofnął się, mocno zaciskając szczękę.

- Nie twój interes.

- Serio? Jeszcze niedawno zwierzałeś mi się ze swojego parszywego życia bez tej idealnej, nieskazitelnej dziewczyny, której nie zamierzasz oddać serca, ale będziesz do niej wzdychał do usranej śmierci!

Zmrużył oczy, nie mając zielonego pojęcia, do czego dąży ta dziewczyna.

- Zżera cię zazdrość?

- Jasne, chciałbyś – zakpiła. – Jest mi ciebie żal, bo zamiast skorzystać z tego co masz, próbujesz sięgnąć po to, co jest nieosiągalne.

Wywrócił oczami, wsuwając dłonie do kieszeni płaszcza.

- Tak uważasz? Naprawdę? – zadrwił, kolejny raz mrożąc ją spojrzeniem. – Już zapomniałaś, jak mi mówiłaś o jakimś kolesiu, który woli twoją przyjaciółkę?

- Zamknij się!

- No co? Podwójne odrzucenie boli, prawda?

Zacisnęła usta w wąską linię, a w jej oczach pojawiły się łzy. Nie ruszało go to. Może, gdyby była to Patrycja... W innym wypadku, pozostawał niewzruszony. Monika mogła robić i mówić niestworzone rzeczy, ale nigdy nie przyznały jej racji.

- Nie masz o niczym pojęcia.

- Odnoszę zupełnie inne wrażenie. Po co mnie pocałowałaś?

- Może miałam taką ochotę.

- To już jej nie miej, bo nie jestem dla ciebie.

- Ostatnio mówiłeś coś zupełnie innego.

- Pewne sprawy miały się inaczej.

- Och, Idealna postanowiła dać ci szansę i pozwoliła potrzymać się za rączkę? – zakpiła, za co miał ochotę ją udusić. – Co ona ma w sobie takiego cholernie cudownego, że nie potrafisz wyrzucić jej z głowy?

- Jest twoim przeciwieństwem, wystarczy?

- Czyli?

- Nie pcha mi się do łóżka.

- Serio? Takie dziewczyny jeszcze istnieją?

- Ty zawsze korzystasz z okazji, prawda?

Westchnęła ciężko, kręcąc głową.

- Myślisz, że mnie zranisz?

- Nie mam takiego zamiaru. Wystarczająco mocno, sama siebie krzywdzisz.

- Nie będzie twoja – powiedziała dobitnie. – Takie dziewczyny nie chcą być z typami twojego pokoju.

- Skąd to możesz wiedzieć?

Odwróciła wzrok.

- Jeszcze nie zauważyłeś, że oboje do siebie pasujemy? Ranimy ludzi, na których nam zależy. Myślimy, że możemy zmienić pewne rzeczy, ale ktoś już na nas postawił krzyżyk.

Kiedyś będziesz moja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz