"Daj mi szansę na pozbieranie kawałków, które we mnie zostawiłeś.*"
- Czego chcesz? – rzucił zimno Artur, otwierając puszkę z piwem i siadając obok Anity, która zdążyła się już dawno rozgościć, nawet nie prosząc o zaproszenie.
- Jak widzę, wciąż lansujesz się na zimnego drania – mruknęła kwaśno, wyciągając mu z dłoni piwo i odkładając je na stół. – Wolałabym, żebyś był trzeźwy podczas tej rozmowy.
- Gówno mnie to obchodzi. – Już chciał sięgnąć po puszkę, ale blondynka chwyciła go mocno za nadgarstek, mrożąc go wzrokiem. – Kurwa, nawet nie można się napić we własnym mieszkaniu.
- Sądząc po wspaniałym wystroju, znowu masz problemy.
- Chuj ci do tego.
- Nie odzywaj się tak do mnie.
- To po co, kurwa, przyjechałaś? – Spojrzał na nią zimno. – Nie jesteś mi potrzebna do szczęścia wraz ze swoimi wyrzutami.
- Nie przyjechałam tutaj po to, aby obarczać cię winą za cokolwiek – powiedziała cicho, spuszczając głowę. – Mój psychiatra zasugerował, że taka konfrontacja po latach dobrze mi zrobi.
- Po co?
- Wciąż nie poradziłam sobie z wieloma rzeczami i jak widzę, ty również.
Pokręcił głową, bo ostatnią rzeczą jakiej pragnął, była wizyta byłej dziewczyny, którą tak mocno kochał i równie mocno krzywdził.
- Ciągle jestem tak samo pojebany, więc nic nie ugrasz. - Zauważył łzy w jej oczach. – I nie waż mi się płakać. Mam serdecznie dosyć twoich ckliwych przemówień, odnośnie tego, jaką bylibyśmy zajebistą parą, gdybym nie był popierdolony, rozumiesz? – warknął zimno. – Ogarnij się albo spierdalaj.
Wiedział, że ją zranił, ale nie mógł zbyt długo wpatrywać się w oczy kobiecie, której...
Gwałtownie wstała, popychając nogą stół. Puszka przewróciła się, a piwo zaczęło się rozlewać. Ze złości, wzięła ją do ręki i rzuciła w niego.
- Dlaczego musisz to robić?! – krzyknęła zapłakana. – Nie masz uczuć czy co?! Tyle razy mnie zraniłeś i dalej nie ogarnąłeś, że nie robi się tego ludziom, którym na tobie zależy?! – Odwrócił wzrok, więc wcale nie zdziwił się, gdy złapała go za ramię i potrząsnęła jego ciałem. – Nie możesz być z kamienia!
Również wstał, łapiąc ją za nadgarstki i praktycznie miażdżąc jej ręce. Zawyła z bólu, ale nie puścił jej. Buzowała w nim taka złość, że gdyby była kimś innym... nie potrafiłby się pohamować i podniósłby na nią rękę, jak wtedy.
- Spierdalaj, zrozumiałaś? – wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Nie zamknąłeś przeszłości, prawda? – zapytała, próbując mu spojrzeć w oczy. – Obwiniasz się nie tylko o dziecko, ale i o swojego brata. – Odepchnął ją od siebie z taką mocą, że prawie przewróciła się na stolik. – Pokaz sił, tak?! Myślisz, że poprzez agresję zagłuszysz wyrzuty sumienia?!
- Nie waż się... - zaczął, celując w nią palcem. – Doskonale wiesz, że bardzo łatwo mnie wkurwić i trudno powstrzymać! Trzymaj się ode mnie z daleka i wypierdalaj z mojego mieszkania!
Przyzwyczaił się do ranienia ludzi, więc nie dziwił się, że z taką łatwością wypowiedział słowa, które normalnie nie przeszłyby mu przez gardło – oczywiście, gdyby był normalny.
- Nie wyjdę stąd, dopóki nie zrozumiesz, że na pewne sprawy nie mamy wpływu! Sama wzięłam te tabletki! Nie wpychałeś mi ich do gardła!
- Kurwa, Anita, liczę do trzech!
CZYTASZ
Kiedyś będziesz moja [ZAKOŃCZONE]
RomancePatrycja jest w rozsypce, bo niedawno zostawił ją chłopak, straciła chęci do tańca, opuszcza zajęcia na uczelni, a w pracy też nie idzie jej najlepiej. Ma przy sobie przyjaciół, na których zawsze mogła liczyć, ale wszystko się zmienia, gdy Monika za...