Rozdział 50

1.9K 98 1
                                    

"Daję z siebie wszystko, ale nie jestem kimś kogo zabierasz do domu, dalej tańczę sam.*"


Rozchylił na chwilę powieki, a w oczy rzucił mu się zarys kobiecej sylwetki, tak dobrze mu znanej. Otworzył szerzej oczy i zobaczył nagie plecy, a jego serce zabiło mocniej. Wyciągnął niepewnie rękę przed siebie i dotknął ramienia, delikatnie muskając opuszkami palców skórę dziewczyny.

Była tutaj.

Przełknął z trudem ślinę, a potem przysunął się bliżej i objął ją w pasie, przytulając się do jej pleców. Ukrył twarz w jej włosach i zaciągnął się zapachem, czując tysiąc różnych emocji, które wypełniały nie tylko jego serce, ale również ciało.

Zacisnął mocno powieki, próbując przypomnieć sobie, jak to się stało, że znalazła się w jego łóżko. Przecież była z nim. Widział, jak ją całował i czuł, że zaczyna brakować mu sił.

- Artur? - Jej szept sprawił, że w pierwszej chwili miał wrażenie, że się przesłyszał. – Muszę już iść.

Próbowała wstać, ale nie pozwolił jej, obejmując ją mocniej i przyciągając do siebie. Jęknęła cicho, po chwili obracając się na plecy, aby móc spojrzeć mu w twarz.

- Nie chcę, abyś odeszła – wyszeptał, zaciskając dłonie w pięści. – Zostań ze mną dzisiejszej nocy.

Zmarszczyła brwi, a do jej oczu napłynęły łzy. Dotknęła palcami jego podbródka, a potem pogłaskała go po policzku.

- Muszę wracać.

- To tylko jedna noc.

- O jedna za dużo. – Skrzywiła się. - Wiesz o tym.

Zacisnął mocno zęby, patrząc na jej zaróżowione usta i mając ochotę zapomnieć się jeszcze jeden raz, ale gdy tylko zbliżył swoje usta, położyła dłoń na jego torsie i odsunęła go od siebie. Opadł na plecy, a ona uniosła się na łokciu i spojrzała mu w oczy ze smutkiem.

- Nie rób mi tego – poprosił.

- Kocham go i nie mogę ranić. Nie zasłużył sobie na to, rozumiesz?

Szczęka zaczęła mu się trząść ze złości. Złapał ją mocno za przedramię, kręcąc głową.

- Nie pozwolę ci.

- To, że tu jestem... z tobą... to tylko przypadek – powiedziała, ważąc każde słowo. - Nie powinno mnie tu być, a ty nie powinieneś był mnie całować i mówić, że mnie kochasz.

- To prawda!

- Artur, pozwól mi odejść.

- Nie, nie ma, kurwa, takiej mowy!

Dziewczyna zagryzła wargę, a potem wyswobodziła się z jego objęć i wstała. W milczeniu pozbierała swoje rzeczy z podłogi i zaczęła się ubierać.

Artur patrzył jak sparaliżowany, jak wygina plecy w łuk i zapina stanik, a potem narzuca na siebie bluzkę. Przy wciąganiu spodni, zapatrzył się na jej tyłek, a kiedy tylko pomyślał, że to był jeden wyskok i już nigdy nie będzie jego...

Kiedyś będziesz moja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz