Rozdział 24

1.6K 103 5
                                    

"Nie widzę powodu, dla którego ja i ty powinniśmy zostać razem.*"


Siedziała z podkulonymi nogami, cały czas płacząc. Nie mogła się uspokoić, bo kiedy już łzy przestawały płynąć, na nowo przypominała sobie słowa Kacpra.

Nie obchodzą go twoje uczucia i twoje serce. W dupie ma to wszystko. Przepieprzy cię, a potem rzuci.

A czy go cokolwiek obchodziło, kiedy to mówił? Czy, chociaż przez chwilę, pomyślał o tym, że może ją zranić? A może tego właśnie pragnął? Nieświadomie pokazała mu, że wolałaby Artura, a ten postanowił zadać kilka celnych ciosów prosto w serce. Wiedział co ma powiedzieć, aby zniszczyć wszystkie pozytywne odczucia, które posiadała.

Otarła dłońmi policzki z łez, a potem spojrzała na Ariela, który nie odrywał od niego wzroku.

- Wyglądam paskudnie – zajęczała, widząc współczucie wymalowane na jego twarzy.

- Nie jest tak źle. Bywało gorzej – wychrypiał, a potem odchrząknął i podał jej kubek gorącej herbaty. – Poprawi ci nastrój.

Posłusznie objęła kubek dłońmi i upiła mały łyk. W żołądku zrobiło się cieplej, ale nie w jej sercu, a tego właśnie potrzebowała. Wzięła głębszy wdech, próbując odgonić kolejną porcję łez.

- Jak to się dzieje, że zawsze wpakuje się w takie porąbane relacje?

- Powiesz mi wreszcie, co się stało?

Nerwowym ruchem, odgarnęła włosy na jedną stronę i przełknęła z trudem ślinę.

- Pamiętasz Kacpra?

- No.

- Ten Artur, o którym ci wspominałam... - Przygryzła wargę. – Są przyjaciółmi.

- Co?

Powoli odwróciła głowę i spojrzała na Ariela z bladym uśmiechem.

- Ironia losu, prawda? – zapytała drwiąco. – Już myślałam, że Kacper jest kimś, z kim mogłabym się spotykać i zobaczyć, czy z czasem zamieni się to w coś poważniejszego. Problem w tym, że on ma jakiś problem z akceptacją Artura. Rywalizuje z nim, chociaż zapiera się nogami i rękami, że tak nie jest. I może, gdyby nie byli przyjaciółmi... W niedzielę... Cholera, jest tego więcej niż potrafisz sobie wyobrazić!

- Zacznij od początku – poprosił.

Poruszyła się niespokojnie, z powrotem wbijając wzrok w kubek.

- Już ci kiedyś mówiłam, że Ola zaprosiła mnie na swoje urodziny. Pojechałam tam, bo chociaż między nami bywa różnie, wciąż jest moją siostrą. – Westchnęła ciężko. – Zaprosiła Marcina i...

- Co?!

Drgnęła, od razu kierując swoje spojrzenie w stronę Ariela.

- Spokojnie, nic...

- Czego on chciał? Po jaką cholerę przyjeżdżał?

- Myślała, że robi dobrze. Chciała mi poukładać życie – tłumaczyła. – Wiem, że to brzmi głupio i dziecinnie, ale chyba naprawdę chciała dobrze. Oczywiście, pokłóciłam się z nią, no i samym Marcinem.

- Czego chciał? – powtórzył szorstko Ariel.

- Wrócić.

- I?

Patrycja potrząsnęła głową.

- Nic nie wskórał. Mógłby mnie błagać na kolanach, ale moja decyzja byłaby wciąż taka sama. Zniszczył całą moją miłość i jeśli myślał, że mogę ją w każdej chwili wskrzesić... Jest durniem.

Kiedyś będziesz moja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz